Statystyki po meczu

Domowy mecz z Cracovią zakończył się remisem 1:1. Poniżej przedstawiamy najważniejsze statystyki po tym starciu.

Łącznie Lechiści przebiegli 114,61 km, wykonali 108 sprintów (powyżej 25,2 km/h), oddali 15 strzałów (z czego dwa celne) i podawali z celnością na poziomie 80%. Więcej statystyk poniżej:

 

Indywidualnie:

Najwięcej przebiegniętych kilometrów: Tomasz Makowski – 11,89 km – Cracovia: Sylwester Lusiusz – 11,49 km

Najszybszy: Rafał Pietrzak – 33,68 km/h – Cracovia: Thiago – 33,27 km/h

Najwięcej sprintów (> 25,2 km/h): Karol Fila – 17 – Cracovia: Sergiu Hanca – 13

Najwięcej strzałów: Maciej Gajos – 3 (z czego 1 celny) – Cracovia: Cornel Rapa – 1/1

Najwięcej podań: Tomasz Makowski – 55 (z czego 45 celnych) – Cracovia: Cornel Rapa – 52/37

Najwięcej pojedynków 1 na 1: Tomasz Makowski – 30 (z czego 16 udanych) – Cracovia: Cornel Rapa – 23/18

Najwięcej dryblingów: Joseph Ceesay – 8 (z czego 5 udanych) – Cracovia: Milan Dimun – 4/4

 

Zespołowo:

Dystans: Lechia: 114,61 km – Cracovia: 114,98 km

Sprinty (> 25,2 km/h): Lechia: 108 – Cracovia: 97

Podania: Lechia: 477, z czego 382 celne (80%) – Cracovia: 436/ 343 (79%)

Pojedynki: Lechia: 182, z czego 82 udane (45%) – Cracovia: 182/100 (55%)

Dryblingi: Lechia: 31, z czego 17 udanych – Cracovia: 23/12

Odbiory: Lechia: 25, z czego 13 udanych – Cracovia: 39/22

Posiadanie piłki: Lechia: 56% – Cracovia: 44%

PEŁNY RAPORT FITNESS

PEŁNY RAPORT MECZOWY

Raporty statystyczne ze wszystkich meczów sezonu 2020/21 znajdują się na oficjalnej stronie rozgrywek – www.ekstraklasa.org.

Konferencja prasowa po meczu Lechia – Cracovia

Piotr Stokowiec: – Bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz, ale nie zawsze chcieć znaczy móc. Na pewno pierwsza połowa była bardzo słaba w naszym wykonaniu. Nie wiem, czy powodem była presja. Czuliśmy, że bardzo potrzeba nam tego zwycięstwa, ale wyglądało to bardzo topornie. Graliśmy, jakbyśmy pchali autobus pod górę. Bramka dla Cracovii padła po stałym fragmencie gry –  to zupełnie wybiło nas z rytmu i nic się nie kleiło.

O ile pierwsza bramka podziałała na nas demobilizująco, to w drugiej połowie nie straciliśmy determinacji. To była inna drużyna, która parła do przodu, grała odważnie, dużo ryzykowała. Tak się gra, jak chce się coś osiągnąć. Stworzyliśmy kilka sytuacji, łącznie oddaliśmy 15 strzałów, ale za mało było strzałów celnych, brakowało jakości. Myślę, że tych sytuacji było wystarczająco dużo, żeby strzelić jeszcze jedną bramkę. Brawo dla Flavio za piękną bramkę głową i szkoda jednocześnie, że nie wykorzystał w końcówce swojej sytuacji. Niewiele brakowało, żeby to sfinalizował.

Próbowaliśmy jeszcze dodawać energii zmianami. Wpuściłem na boisko wszystkich, których miałem jeśli chodzi o ofensywę – młodego Żukowskiego, doświadczonych Pietrzaka i Udovicicia. Na koniec przeszliśmy na dwójkę napastników, a licząc na stały fragment gry czy bramkę po dośrodkowaniu wpuściłem wysokiego Michała Nalepę. Podjęliśmy ryzyko, żeby ten mecz zakończyć wygraną. Nie udało się, ale dążyliśmy do tego do samego końca.

Teraz patrzymy na naszych rywali. Pozostaje nam do rozegrania jeszcze ostatni mecz w tym sezonie i dopóki będzie jakakolwiek szansa, to będziemy walczyć do ostatniego momentu. Szkoda, że po tym meczu za kartki wypadają nam Conrado, Saief i Haydary. Musimy to przeanalizować, odetchnąć mentalnie i jechać do Białegostoku po zwycięstwo.

Mariusz Kraszewski (Kanał sportowy 1na1): – Remis z Cracovia z pewnością Pana nie zadowala. Pierwsza część spotkania dla gości, zaś gospodarze grali bardzo ospale.  Dopiero w drugiej połowie Lechia zaczęła grać szybciej, co skutkowało ważną bramka Flavio Paixao. Patrząc na obie polowy, czy Lechia musi najpierw stracić gola by dopiero wtedy zacząć grać? Czy była jakaś motywacyjna rozmowa w szatni po pierwszej połowie?

Rozmowa motywacyjna była też przed meczem, natomiast nie graliśmy z takim polotem, jak powinniśmy. Myślę, że jest to problem, bo również w Płocku po stracie bramki potrzebowaliśmy 10 minut, żeby odmienić losy meczu. Być może jest to w podświadomości, że jak nie ma nic do stracenia, to się idzie na całość, a przy wyrównanym stanie gry gramy zachowawczo. Pewnie, że chcielibyśmy zagrać z taką determinacją również w pierwszej połowie i to jest absolutnie do poprawy, bo jeśli chcemy grać o europejskie puchary, to nie możemy tak przespać pierwszej połowy.

Jakub Treć (Przegląd Sportowy/ onet.pl): – Czy Cracovia dzisiaj czymś Was zaskoczyła? Zwłaszcza w pierwszej połowie Lechia miała problem, żeby zagrozić bramce gości. Czy powodem jest jakość wykonania założeń i braku precyzji w finalizacji akcji?

Cracovia nas nie zaskoczyła. Wiedzieliśmy, że w ostatnich 4 meczach Cracovia nie straciła bramki i musieliśmy zagrać bezbłędnie w defensywie i wykorzystać tę jedną sytuację, którą będziemy mieli. Wkradła się jednak dekoncentracja i po naszym błędzie Cracovia zdobyła bramkę ze stałego fragmentu gry. Przeciwko Cracovii nie gra się łatwo i wiedzieliśmy, że ten mecz tak będzie wyglądał. Chcieliśmy oskrzydlać nasze akcje, dośrodkowywać, ale pierwsza połowa to zdecydowanie za mało konkretów i za mało sytuacji, które stwarzałyby zagrożenie pod bramką przeciwnika.

Jakub Treć: – Jak Pan patrzy na gorąco na to spotkanie to przeważa poczucie niedosytu czy jednak woli Pan szukać plusów? Zespół potrafił zareagować na straconą bramkę.

Teraz czujemy przede wszystkim niedosyt, ale sami go sobie sprowokowaliśmy – przez zachowawczą grę. Chęć bicia się o Ligę Konferencji nie może nas paraliżować, a powinna uskrzydlać, tak jak to wyglądało w drugiej połowie. Oczywiście widzę też plusy. Będziemy to dokładnie analizować, ale jestem zły szczególnie na pierwszą połowę w naszym wykonaniu. Była duża szansa, żeby rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść, ale to na Cracovię było za mało. Pozostaje duży niedosyt i złość, że sami jesteśmy sobie winni.

 

Znamy skład Lechii na mecz z Cracovią

Konferencja przed meczem z Cracovią

Paweł Skorb (SportowaPlaneta.pl): Lechia w ostatnim meczu wygrała z Wisłą Płock, czyli zespołem z dolnej części ligowego zestawienia. Jakich błędów z meczu z Wisłą Pana drużyna powinna się wystrzegać w starciu z Cracovią?

Pamiętajmy, jak ważny był to dla nas mecz i nie zapominajmy, że strzeliliśmy 3 bramki i stworzyliśmy kolejne sytuacje strzeleckie. Na pewno do poprawy jest skuteczność, bo gdybyśmy wykorzystali okazje, które mieliśmy, to byłoby mniej nerwowo i mielibyśmy większą kontrolę. Analizuję każdy mecz i widzę, że drużyna przeciwna w pewnym momencie miała za dużo swobody, szczególnie w środku pola, ale skorygowaliśmy to już w przerwie. Mamy kilka elementów, które były do poprawy w meczu z Wisłą i myślę, że będą aktualne w meczu z Cracovią.

Tomasz Osowski (Gazeta Wyborcza Trójmiasto): Czy mecz z Cracovią spróbujecie rozegrać na swoich warunkach, aktywniej w ofensywnie, czy podobnie jak w ostatnich spotkaniach skupicie się głównie na przeszkadzaniu rywalowi i liczeniu na świetne interwencje Dusana Kuciaka?
W ostatnich pięciu meczach stworzyliście bardzo mało sytuacji do zdobycia bramki, biorąc pod uwagę wskaźnik xG cztery z nich przegralibyście wyraźnie i tylko z Piastem byłoby blisko remisu. Zdobyliście tylko trzy gole z gry, z czego jeden po przechwycie pod polem karnym rywala, jeden po zamieszaniu podbramkowym i jeden z kontry. W ofensywie wygląda to zatem bardzo ubogo, na co zresztą przed ostatnim meczem zwracał uwagę Flavio Paixao.

Myślę, że ten wskaźnik oczekiwanych bramek (xG) w wielu meczach był po naszej stronie, choćby w dwumeczu z Piastem, gdzie stworzyliśmy sobie znacznie więcej sytuacji, niż ich wykorzystaliśmy, a mimo to zdobyliśmy w tych meczach tylko jeden punkt. W innych meczach, np. z Lechem, ta statystyka też była na naszą korzyść, ale w końcowym rozrachunku ważne są punkty. Uważam, że trzeba szanować to, na którym miejscu w tabeli obecnie jesteśmy. Oczywiście nie chcę zaklinać rzeczywistości i widzę, że czasem ta gra nie jest tak płynna i nie stwarzamy takiej liczby sytuacji, jak byśmy chcieli. Z drugiej strony skuteczność, szczególnie gry w defensywie, mocno się poprawiła. Naszym celem było to, żeby kibice mieli się czym emocjonować i żebyśmy do końca mogli walczyć o europejskie puchary i tak właśnie jest. To mnie na pewno cieszy. Nie zapominajmy jednak, jaki to jest sezon. Odnalezienie się w tej „covidowej” rzeczywistości to ogromne wyzwanie dla nas i całego świata futbolu. W naszym zespole ponad 20 zawodników przeszło Covid-19. Ten sezon miał różne oblicza, my nie odbyliśmy żadnego zgrupowania, a wielu zawodników miało powikłania po przebytej chorobie i o tym się nie mówi, ale w drużynie mieliśmy przypadki np. zapalenia mięśnia sercowego. Wielu zawodników nie mogło grać. Choćby w tej rundzie na 16 meczów, 10 rozegraliśmy bez naszego filaru w obronie – Michała Nalepy. Na 9 meczów, łącznie z pucharem Polski, wypadł również Łukasz Zwoliński, bez którego musimy sobie teraz radzić. Mieliśmy też absencje kartkowe, dodatkowe problemy zdrowotne m.in. Jarosława Kubickiego. Zaliczyliśmy dwie kwarantanny i w tej rzeczywistości dalej gramy o europejskie puchary i to trzeba docenić, oczywiście stąpając po ziemi. Zdaję sobie sprawę, że jest wiele elementów do poprawy, ale też doceniam to, co mamy. Biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności wyciągamy wnioski i walczymy do samego końca. Cieszę się, że cały czas jesteśmy w grze o 4. Miejsce w Ekstraklasie.

Maciej Słomiński (Interia.pl): W meczu rundy jesiennej wygraliście z Cracovią na wyjeździe 3-0, dwa gole zdobywając po stałych fragmentach gry (SFG). W tym sezonie na 38 goli ogółem, Lechia aż połowę – czyli 19 zdobyła po SFG (6 – karne, 7 – rożne, 5 – wolne, 1 – wolny bezpośredni), podczas gdy w poprzednich rozgrywkach było 37 meczów i tych goli było tylko 15. Wtedy Lechia była w liczbie strzelonych goli po SFG piąta od końca w lidze, dziś jest druga ex aequo z Rakowem od początku. Jak to tłumaczyć i jaka w tym progresie zasługa Rafała Pietrzaka i Bartosza Kopacza?

Ja się nie obrażam na to, że drużyna strzela bramki ze stałych fragmentów gry, bo to jest taki sam element gry jak każdy inny. To też pokazuje naszą pracę. Niejednokrotnie mówiłem, że wygrywamy mecze sposobem. Trudno się gra, gdy przed meczem wypada ze składu trzech zawodników. Musimy wtedy „łatać” i szukać sposobu na zdobywanie bramek i takim elementem są właśnie stałe fragmenty gry. Nie widzę w tym nic złego, cały czas nad tym pracujemy, a drużyna to wykorzystuje i z tego się cieszę. Oczywiście, że pracujemy nad organizacją gry, w tej rundzie tracimy mniej bramek i ta nasza gra w defensywie uległa poprawie. Najważniejsze są punkty i na dalszy plan schodzi, czy drużyna strzeliła bramkę ze stałego fragmentu, z autu czy z szybkiego ataku. Należy dobrać taktykę oraz sposób grania, tak żeby wygrać i żeby przyniosło to komplet punktów.

Maciej Słomiński (Interia.pl): W sezonie 2019/20 Lechia zdobyła 30 punktów na wyjeździe będąc pod tym względem najlepsza w lidze. Dziś w 14 meczach wyjazdowych macie na koncie 21 punktów, co daje 5. miejsce w lidze. To nie jest zły rezultat, jednak gorszy niż rok temu. Jak to wyjaśnić i czy pana plan taktyczny na mecze u siebie i na wyjeździe znacząco różni się od siebie?

Tak jak powiedziałem wcześniej, ten plan taktyczny jest dopasowany do tego, kogo się ma do dyspozycji, a nie kogo by się chciało mieć. Tym to jest podyktowane. Ten sezon jest szalony i nieprzewidywalny, ale musimy sobie z tym radzić. Jesteśmy w grze o europejskie puchary i obecnie to jest nasz cel numer jeden – żeby grać o to do samego końca. Jestem ambitnym trenerem, który chce grać widowiskowo, do przodu. Był moment, że graliśmy z polotem, ale absencje kilku zawodników sprawiły, że często graliśmy bez skrzydeł. Jeżeli chodzi o napastników, to teraz do dyspozycji został praktycznie tylko Flavio, ale nie załamujemy rąk, szukamy różnych sposobów, żeby drużyna grała skutecznie. Czasami przypłacamy to efektownością, ale na koniec to wynik jest najważniejszy.

Karolina Jaskulska (Lechia.net): Czy będzie miał Pan do dyspozycji wszystkich swoich graczy w meczu z Cracovią czy jednak pojawiły się w ostatnich dniach urazy/wykluczenia? I pytanie o Michała Nalepę, który pojechał do Płocka, ale nie znalazł się w meczowej dwudziestce – jak wygląda jego stan zdrowia i czy możemy się spodziewać jego obecności w dwudziestce w sobotę?

Michał na 100% będzie w „20” w sobotę. To na boisku i poza nim wiodąca postać zespołu, dlatego cieszę się, że będziemy mogli wziąć go pod uwagę w meczu przeciwko Cracovii. Niedawno nikt sobie nie wyobrażał, że nasza obrona tak długo będzie funkcjonować bez niego, ale okazało się, że gdy sięgnęliśmy do naszych rezerw, to wyglądało to całkiem przyzwoicie. W najbliższym meczu za kartki nie zagra Kristers Tobers, a dodatkowo do dzisiaj włącznie ze względu na egzaminy maturalne poza treningiem są Janek Biegański i Kuba Kałuziński. Nauka jest bardzo ważna, dlatego zawodnicy otrzymali kilka dni wolnego, żeby skupili się na maturze i od jutra wrócą do zajęć z drużyną.

Tomasz Osowski (Gazeta Wyborcza Trójmiasto): Czy pana zdaniem Kenny Saief ciałem i duchem jest jeszcze razem z zespołem, czy już myśli o tym, gdzie grać będzie w następnym sezonie?

Kibice już zdążyli już poznać Kennego, to zawodnik bardzo efektowny, którego przyjemnie się ogląda, potrafi być agresywny, potrafi dać też dużo pozytywnej energii. Nie potrafi tego przełożyć na liczby, ale z jego oceną poczekałbym do końca tej rundy, bo to jest zawodnik, który potrafi zrobić różnicę, potrafi dużo dać drużynie i czekamy, że da nam jeszcze więcej. Ja nie tracę wiary w jego umiejętności, dobre nastawienie. Te dwa bardzo ważne dla nas mecze mogą jeszcze dużo zmienić.

Jakub Treć (Przegląd sportowy): Czy oglądał pan finał Pucharu Polski? Jeżeli tak, to co pan czuł do 80. minuty?

Dobrze się stało dla całej ligi, że dzięki zwycięstwu Rakowa to 4. miejsce zapewnia kwalifikacje do Ligi Konferencji. Przez to wiele zespołów włączyło się do rywalizacji o walki o to jedno dodatkowe miejsce. Dodatkowo trwa ciekawa walka o utrzymanie, Raków z Pogonią rywalizują o wicemistrzostwo i zrobiło się ciekawie. Finał Pucharu Polski pokazał, że nie wystarczy mieć przewagi optycznej, bo mecz w ciągu kilku minut może się odmienić. Postaramy się skorzystać z tego prezentu, bo w ubiegłym roku walczyliśmy do końca i wywalczyliśmy 4. pozycję w tabeli, ale to nic nam nie dawało. Dzisiaj niezależnie od wszystkiego chcemy to powtórzyć i teraz koncentrujemy się na meczu przeciwko Cracovii.

Krzysztof Gostomczyk (Lechia.gda.pl): Czy istnieje szansa, że któryś z zawodników, którym kończą się kontrakty z Lechią, pozostanie w klubie na kolejny sezon?

Paweł Stankiewicz (Dziennik Bałtycki): Zostały już tylko dwie kolejki ligowe i sezon dobiega końca, więc chciałem zapytać trochę przyszłościowo. Czy jest Pan po rozmowach z zarządem klubu i jest szansa na to, że drużyna zostanie wzmocniona, a może jakieś rozmowy już są prowadzone? I czy może już Pan powiedzieć coś na temat przygotowań do nowego sezonu?

Nie dzielę zawodników na tych, którym kończą się kontrakty, czy nie. Chcę jak najlepiej dla zespołu i zamierzam zakwalifikować się do Ligi Konferencji, dlatego 4. miejsce na zakończenie sezonu jest dla nas priorytetem. To nie jest jeszcze czas na ocenianie zawodników, wystawianie ocen, bo te dwa mecze jeszcze mogą sporo zmienić i przyszłość niektórych zawodników jeszcze się rozstrzyga. Potwierdzam to m.in. wystawiając różnych zawodników do gry niezależnie od tego, czy komuś kończy się kontrakt, czy nie. W tych dwóch meczach jeszcze wiele może się wydarzyć.

Wiemy, że odeszło – również w tym sezonie – wielu zawodników, jest miejsce dla kolejnych i cały czas nad tym pracujemy. Wielu zawodników nie pozyskaliśmy m.in. ze względu na ograniczenia budżetowe. Teraz mamy kilku zawodników, którzy są w kręgu naszych zainteresowań, ale chciałbym, aby to były wzmocnienia i dobrze byłoby, abyśmy przed rozpoczęciem przygotowań zrealizowali przynajmniej dwa transfery a kolejne dwa przygotowywali. Nasza odpowiedzialność finansowa powoduje, że chcemy aby nowi zawodnicy nie tylko uzupełniali skład, czy spełniali tylko funkcję treningową, ale wzmocnili ten zespół. Mamy upatrzonych kilku zawodników ofensywnych, bo tutaj jest największe zapotrzebowanie. Teraz jednak skupiamy się na tym, aby jak najlepiej zakończyć ten sezon.

Przygotowanie rozpoczniemy 14 czerwca. Mamy zaplanowany obóz w Gniewinie, potwierdzone są już pierwsze gry kontrolne z Rakowem Częstochowa i Legią Warszawa. Czekamy na ostatnie rozstrzygnięcia, bo to zdecyduje, czy będziemy grać kolejne mecze sparingowe, czy weźmiemy udział w eliminacjach Ligi Konferencji. Łącznie nasz okres przygotowawczy potrwa sześć tygodni i jesteśmy przygotowani na różne warianty.

Liczę, że wreszcie wróci normalność – wyjedziemy na zgrupowanie, przygotujemy się, zagramy konkretne sparingi, co pozwoli nam poznać dokładnie zawodników, przećwiczyć różne warianty, bo Lechia przygotowana – po okresie przygotowawczym, po grach kontrolnych, to będzie inna Lechia. To będzie lepsza Lechia. Dzisiaj skupiamy się na walce o 4. miejsce, ale przygotowania do kolejnego sezonu już mamy skrupulatnie zaplanowane.