Piotr Stokowiec na konferencji po meczu z Lechem

Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk: – Nigdy nie szukałem tanich usprawiedliwień i dzisiaj też ich nie będę szukał. Szkoda na pewno tego wyniku, bo Lechia nie zwykła przegrywać w takim wymiarze. Jest to bolesne tym bardziej, że nic takie wyniku nie zapowiadało. Dobrze weszliśmy w ten mecz, zagraliśmy dobrze przez pół godziny, dobrze budowaliśmy grę, ale potem w 10 minut straciliśmy 2 bramki i wszystko się posypało.

Na pewno braki kadrowe zwłaszcza w linii defensywnej wymusiły przebudowę naszej gry. Wcześniej udawało się to tuszować, dzisiaj nasza gra w defensywie jednak kulała. Nie jestem czarodziejem i nie zastąpię ad hoc pięciu zawodników pokroju Kubickiego, Tobersa, Saiefa, Makowskiego i Nalepy.

Szkoda, bo na pewno jest to dla nas bolesna porażka, ale nie poddajemy się i chcemy się szybko pozbierać, bo w niedzielę czeka nas kolejny mecz i musimy z dzisiejszego spotkania wyciągnąć odpowiednie wnioski. Musimy patrzeć do przodu i na pewni z niczego nie rezygnujemy. Dopóki będzie tylko szansa zajęcia 4. miejsca, na pewno nie odpuścimy i będziemy o nie walczyć.

Radosław Nawrot, interia.pl: – Na ile wpływ na tak wysoki wynik pomiędzy obydwoma drużynami miał fakt nowej miotły w Lechu?

Piotr Stokowiec: –Myślę, że akurat mamy takie szczęście, że już chyba trzecia drużyna, z którą się mierzymy jest po zmianie trenera. To na pewno nie jest ułatwienie, bo to zawsze jest nowy impuls, zawodnicy chcą się pokazać. Jednak nie łączyłbym wysokości naszej porażki z faktem zmiany trenera w Poznaniu. Lech jest zmotywowany, ma wartościową kadrę i wartościowych zawodników, a że ostatnio im się nie układało, nie oznacza, że wszystko było złe. Jakiś wpływ ta zmiana może mieć, ale nadal nie chcę szukać tzw. tanich usprawiedliwień. Na gorąco myślę, że ta porażka jest za wysoka, ale w tym przypadku mogę mieć pretensje tylko do siebie.

Statystyki po meczu Lech Poznań – Lechia Gdańsk

Mecz w Poznaniu z Lechem zakończył się wynikiem 3:0 dla gospodarzy. Poniżej przedstawiamy najważniejsze statystyki po tym starciu.

Łącznie Lechiści przebiegli 108,04 km, wykonali 94 sprinty (powyżej 25,2 km/h), oddali 7 strzałów (z czego jeden celny) i podawali z celnością na poziomie 82%. Więcej statystyk poniżej:

Indywidualnie:

Najwięcej przebiegniętych kilometrów: Maciej Gajos – 10,56 km – Lech: Michał Skóraś – 10,98 km

Najszybszy: Mateusz Żukowski – 33,39 km/h – Lech: Jakub Kamiński – 33,36 km/h

Najwięcej sprintów (> 25,2 km/h): Karol Fila – 14 – Lech: Michał Skóraś – 21

Najwięcej strzałów: Jan Biegański – 1 (z czego 1 celny) – Lech: Michał Skóraś – 3/1

Najwięcej podań: Mario Maloca – 56 (z czego 54 celne) – Lech: Nika Kwekweskiri– 59/53

Najwięcej pojedynków 1 na 1: Jan Biegański – 17 (z czego 11 udanych) – Lech: Lubomir Satka – 15/11

Najwięcej dryblingów: Conrado – 5 (z czego 4 udane) – Lech: Michał Skóraś – 6/3

 

Zespołowo:

Dystans: Lechia: 108,04 km – Lech: 111,44 km

Sprinty (> 25,2 km/h): Lechia: 94 – Lech: 110

Podania: Lechia: 427, z czego 350 celnych (82%) – Lech: 481/ 405 (84%)

Pojedynki: Lechia: 145, z czego 82 udane (57%) – Lech: 145/63 (43%)

Dryblingi: Lechia: 31, z czego 27 udanych – Lech: 23/13

Odbiory: Lechia: 27, z czego 14 udanych – Lech: 34/13

Posiadanie piłki: Lechia: 48% – Lech: 52%

PEŁNY RAPORT FITNESS

PEŁNY RAPORT MECZOWY

Raporty statystyczne ze wszystkich meczów sezonu 2020/21 znajdują się na oficjalnej stronie rozgrywek – www.ekstraklasa.org.

Skrót meczu Lech – Lechia

Lechia bez konkretów wraca z Poznania na tarczy

Lechia we wtorkowy wieczór wybiegła na boisko w Poznaniu, aby zrewanżować się Lechowi za porażkę w rundzie jesiennej. Trener Piotr Stokowiec nadal nie mógł skorzystać w tym meczu z chorych Tomasza Makowskiego, Kristersa Tobersa i Kennego Saiefa oraz wracającego do formy po kontuzji Michała Nalepy. Dodatkowo za 4 żółte kartki pauzować musiał Jarosław Kubicki.

Lech z kolei nie wygrał od 5 spotkań, a Lechia nie przegrała od 3 meczów. W odróżnieniu 0d ostatniego meczu przeciwko Piastowi Gliwice nastąpiło kilka zmian w wyjściowej 11. Tym razem mecz od pierwszej minuty rozpoczęli Rafał Pietrzak, Jakub Kałuziński i Joseph Ceesay.

Od samego początku byliśmy bardziej agresywni, przebywaliśmy częściej na połowie przeciwnika, podchodziliśmy do poznaniaków wysokim pressingiem. To sprawiało naszym przeciwnikom sporo problemów i powodowało dużo strat po ich stronie. Lechitom nie wychodziło zbyt wiele, przy czym nam zabrakło zdecydowania, aby zrobić pożytek z tej postawy i przez pierwsze pół godziny nie było zbyt wielu emocji. W końcówce pierwszej połowy oddaliśmy trochę pole i Lech zaczynał poczynać sobie coraz śmielej, ale nadal bez pomysłu. Dość powiedzieć, że żadna z ekip przez pierwsze 45 minut nie oddała celnego strzału w światło bramki przeciwnika.

W przerwie na lewej pomocy Josepha Ceesaya, który w pierwszej połowie za faul na Tymoteuszu Puchaczu otrzymał żółtą kartkę, zmienił Conrado. Ale to gospodarze otworzyli wynik tego spotkania. W 52. minucie po dośrodkowaniu Puchacza na drugim słupku Michał Skóraś wyprzedził Rafała Pietrzaka i umieścił piłkę w siatce Lechii.

Po chwili za faul Mario Malocy na Mikaelu Ishaku sędzia Gil po analizie VAR podyktował rzut karny. Sprawiedliwość wymierzył sam poszkodowany strzelając w zupełnie inny róg, niż ten, w który rzucił się Dusan Kuciak.  To był drugi rzut karny Szweda wykorzystany w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Pierwszy… w meczu rundy jesiennej również przeciwko Lechii. Od 57. minuty Lech prowadził przy Bułgarskiej 2:0 i Lechia musiała zacząć gonić wynik podobnie, jak w sobotnim meczu z Piastem Gliwice.

Po tych szybkich dwóch ciosach sztab szkoleniowy Lechii zdecydował się na podwójną zmianę. Za Pietrzaka i Jakuba Kałuzińskiego weszli Żarko Udovicić i Mateusz Żukowski. Niestety za chwilę Lech wyprowadził trzeci cios. Po szybkiej kontrze Jakuba Kamińskiego i strzale Damiego Ramireza (pierwsza bramka Hiszpana od 6 grudnia ubiegłego roku) Dusan Kuciak po raz kolejny musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Wszystko w odstępie 13 minut. To był zdecydowanie okres gry Lechii, o którym chcemy jak najszybciej zapomnieć.

W 76. minucie swój debiut w pierwszym zespole Lechii i na boiskach PKO BP Ekstraklasy w ogóle zaliczył siedemnastoletni Filip Koperski, który zastąpił Jana Biegańskiego. W 80. minucie z boiska zszedł kapitan Biało-Zielonych Flavio Paixao. Zastąpił go Egy Maulana Vikri, dla którego był to pierwszy oficjalny występ od listopada 2020 roku.

Do końca meczu nie wydarzyło się już zbyt wiele. Obydwa zespoły świadome były, że kwestia wyniku została wyjaśniona już wcześniej i nie forsowały tempa. Lechia nie zdobyła ani jednej bramki i nie przywiozła z Poznania nawet punktu. Drużyna prowadzona przez Macieja Skorżę przełamała się po słabszych meczach a nowy trener Lecha swój debiut w Poznaniu po ponownym objęciu drużyny może udać za udany.

Podopieczni Piotra Stokowca okazję do rehabilitacji będą mieć już w najbliższą niedzielę (25.04) o godz. 17:30, kiedy na Stadionie Gdańsk zmierzą się z liderem – Legią Warszawa.

Lech Poznań – Lechia Gdańsk 3:0 (0:0)
Bramki: Skóraś (52.), Ishak (57. – rzut karny), Dani Ramirez (65.)

Lech: van der Hart – Satka, Salamon, Rogne – Kamiński (67. Sykora), Tiba (82. Kraweć), Kwekweskiri, Skóraś ż, Ramirez (72. Marchwiński), Puchacz ż (82. Karlström) – Ishak (72. Szymczak).

Lechia: Kuciak – Fila, Maloca, Kopacz, Pietrzak (62. Udovicić) – Zwoliński, Kałuziński (62. Żukowski), Biegański (75. Koperski), Gajos, Ceesay ż (46. Conrado ż) – Flavio Paixao ż (80. Egy Maulana Vikri).

Znamy skład Lechii na mecz z Lechem

„20” Lechii na Lecha

Czy Lechia zrewanżuje się Kolejorzowi za porażkę jesienią?

Już dzisiaj o godzinie 20:30 piłkarze Lechii Gdańsk w ramach 26 kolejki PKO BP Ekstraklasy wybiegną na boisku w Poznaniu, aby zmierzyć się z miejscowym Lechem. Wciąż aktualny wicemistrz Polski zawsze jest groźnym rywalem, nawet jeśli w tym sezonie zajmowane przez niego miejsce w tabeli jest poniżej potencjału tej drużyny.

Biało-Zieloni przed tą kolejką zajmują 5. miejsce, a poznaniacy 11. lokatę w ligowej tabeli. Obydwa zespoły dzieli 8 punktów i w związku z tym cele obydwu ekip w ostatniej części sezonu są różne. Podopieczni Piotra Stokowca wciąż mają szansę na zajęcia miejsca premiowanego udziałem w eliminacjach do europejskich pucharów. Z kolei zespół Macieja Skorży patrzy na zespoły, które są za nim i będzie próbował zakończyć ten sezon z twarzą, bo już tylko na to mają szansę.

Obydwa zespoły miały mało czasu na regenerację, bo jeszcze w sobotę gdańszczanie podejmowali na Stadionie Gdańsk Piasta Gliwice, a Lech w Bełchatowie zmierzył się z Rakowem Częstochowa. Po tych meczach w obydwu ekipach panowały zgoła inne nastroje.

Remis 2:2 w pojedynku Lechii i Piasta sztab gdańskiej drużyny przyjął z ulgą, bo jeszcze do 87. minuty przegrywaliśmy 0:2. Po bramkach Łukasza Zwolińskiego i Flavio Paixao (z karnego) zdołaliśmy jednak w wyrównać, dzięki czemu mamy wciąż realne szanse na zajęcie przynajmniej 4. miejsca, co w przypadku wygranej Rakowa Częstochowa w finale Fortuna Pucharu Polski, gwarantowałoby nam udział w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy UEFA.

Lech w sobotę debiutował pod wodzą nowego trenera Macieja Skorży, który zastąpił zwolnionego niedawno Dariusza Żurawia. Przeciwko dobrze grającemu Rakowowi poznaniacy nie mieli zbyt dużo argumentów i zasłużenie przegrali 1:3, a honorowego gola dla naszych dzisiejszych przeciwników zdobył najlepszy strzelec drużyny – Mikael Ishak, dla którego było to już 10. trafienie w obecnym sezonie.

Na zmiany w ustawieniach było zbyt mało czasu, więc dzisiaj z największym prawdopodobieństwem obydwaj trenerzy postawią na to, co piłkarze przynajmniej znają. W przypadku Lechii będzie to gra 4 obrońcami z tyłu z parą stoperów Maloca – Kopacz. W ostatnim meczu na listę strzelców wpisali się ostatecznie obydwaj nasi ofensywni zawodnicy, więc wszystko wskazuje, że w wyjściowej jedenastce znajdą się tak jak ostatnio Flavio i Zwoliński. Sporo świeżości do naszej gry wnieśli też wprowadzeni po przerwie Jakub Kałuziński i Mateusz Żukowski i wiele wskazuje na to, że trener Stokowiec może ponownie dać im szanse pokazania się na boisku. Wobec nieobecności Jarosława Kubickiego (pauzuje za 4. żółtą kartkę) oraz wciąż chorego Tomasza Makowskiego rolę defensywnego pomocnika pełnić będzie najprawdopodobniej Jan Biegański. Wciąż wraca do formy po kontuzji Michał Nalepa, a po chorobie oprócz Makowskiego nie wrócili wciąż Kenny Saief i Kristers Tobers. To ogranicza pole manewru trenerowi Stokowcowi, który w ostatnim meczu uzupełnił tę lukę właśnie młodzieżowcami.

Trener Maciej Skorża próbował pierwszą połowę meczu przeciwko Rakowowi Częstochowa zagrać na 3 obrońców. Poznaniacy schodzili na przerwę przegrywając 0:2. Drugą połowę poznaniacy zagrali już na 4 obrońców… Mikael Ishak w rundzie jesiennej pokonał Dusana Kuciaka strzałem z rzutu karnego i zapewnił Lechowi zwycięstwo 1:0 nad Lechią. Forma strzelecka nie opuszcza Szweda i w tym spotkaniu to jego będą musieli przede wszystkim pilnować nasi obrońcy. Zawsze groźny pozostaje też Portugalczyk Pedro Tiba. Groźnie ze SFG potrafi uderzyć Gruzin Nika Kvekveskiri.

Przed dzisiejszym meczem jedno jest pewne – emocji nie zabraknie, bo obydwa zespoły wciąż mają o co walczyć. Wprawdzie w ostatnich 5 meczach Lech zdobył tylko 2 punkty, ale lechici chcą udowodnić nowemu szkoleniowcowi, że zasługują na miejsce w kadrze, a zmiennicy chorych czy kontuzjowanych w zespole Piotra Stokowca będą chcieli wykorzystać swoją szansę i wywalczyć sobie miejsce na boisku na dłużej.

Bukmacherzy przed meczem większe szanse dają Lechowi, ale znając ambicje sztabu i zawodników Biało-Zielonych dzisiaj w Poznaniu będziemy walczyć o pełną pulę i rewanż za porażkę jesienią na własnym stadionie.

Początek spotkania przy Bułgarskiej dzisiaj o 20:30, ale już wcześniej rozpocznie się studio meczowe w dwóch stacjach telewizyjnych. W Canal+ Sport mecz komentować będą Przemysław Pełka i Tomasz Wieszczycki, na antenie TVP Sport usłyszymy głos Jacka Laskowskiego i Marcina Żewłakowa.