Konferencja prasowa po meczu Lechia – Cracovia

Piotr Stokowiec: – Bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz, ale nie zawsze chcieć znaczy móc. Na pewno pierwsza połowa była bardzo słaba w naszym wykonaniu. Nie wiem, czy powodem była presja. Czuliśmy, że bardzo potrzeba nam tego zwycięstwa, ale wyglądało to bardzo topornie. Graliśmy, jakbyśmy pchali autobus pod górę. Bramka dla Cracovii padła po stałym fragmencie gry –  to zupełnie wybiło nas z rytmu i nic się nie kleiło.

O ile pierwsza bramka podziałała na nas demobilizująco, to w drugiej połowie nie straciliśmy determinacji. To była inna drużyna, która parła do przodu, grała odważnie, dużo ryzykowała. Tak się gra, jak chce się coś osiągnąć. Stworzyliśmy kilka sytuacji, łącznie oddaliśmy 15 strzałów, ale za mało było strzałów celnych, brakowało jakości. Myślę, że tych sytuacji było wystarczająco dużo, żeby strzelić jeszcze jedną bramkę. Brawo dla Flavio za piękną bramkę głową i szkoda jednocześnie, że nie wykorzystał w końcówce swojej sytuacji. Niewiele brakowało, żeby to sfinalizował.

Próbowaliśmy jeszcze dodawać energii zmianami. Wpuściłem na boisko wszystkich, których miałem jeśli chodzi o ofensywę – młodego Żukowskiego, doświadczonych Pietrzaka i Udovicicia. Na koniec przeszliśmy na dwójkę napastników, a licząc na stały fragment gry czy bramkę po dośrodkowaniu wpuściłem wysokiego Michała Nalepę. Podjęliśmy ryzyko, żeby ten mecz zakończyć wygraną. Nie udało się, ale dążyliśmy do tego do samego końca.

Teraz patrzymy na naszych rywali. Pozostaje nam do rozegrania jeszcze ostatni mecz w tym sezonie i dopóki będzie jakakolwiek szansa, to będziemy walczyć do ostatniego momentu. Szkoda, że po tym meczu za kartki wypadają nam Conrado, Saief i Haydary. Musimy to przeanalizować, odetchnąć mentalnie i jechać do Białegostoku po zwycięstwo.

Mariusz Kraszewski (Kanał sportowy 1na1): – Remis z Cracovia z pewnością Pana nie zadowala. Pierwsza część spotkania dla gości, zaś gospodarze grali bardzo ospale.  Dopiero w drugiej połowie Lechia zaczęła grać szybciej, co skutkowało ważną bramka Flavio Paixao. Patrząc na obie polowy, czy Lechia musi najpierw stracić gola by dopiero wtedy zacząć grać? Czy była jakaś motywacyjna rozmowa w szatni po pierwszej połowie?

Rozmowa motywacyjna była też przed meczem, natomiast nie graliśmy z takim polotem, jak powinniśmy. Myślę, że jest to problem, bo również w Płocku po stracie bramki potrzebowaliśmy 10 minut, żeby odmienić losy meczu. Być może jest to w podświadomości, że jak nie ma nic do stracenia, to się idzie na całość, a przy wyrównanym stanie gry gramy zachowawczo. Pewnie, że chcielibyśmy zagrać z taką determinacją również w pierwszej połowie i to jest absolutnie do poprawy, bo jeśli chcemy grać o europejskie puchary, to nie możemy tak przespać pierwszej połowy.

Jakub Treć (Przegląd Sportowy/ onet.pl): – Czy Cracovia dzisiaj czymś Was zaskoczyła? Zwłaszcza w pierwszej połowie Lechia miała problem, żeby zagrozić bramce gości. Czy powodem jest jakość wykonania założeń i braku precyzji w finalizacji akcji?

Cracovia nas nie zaskoczyła. Wiedzieliśmy, że w ostatnich 4 meczach Cracovia nie straciła bramki i musieliśmy zagrać bezbłędnie w defensywie i wykorzystać tę jedną sytuację, którą będziemy mieli. Wkradła się jednak dekoncentracja i po naszym błędzie Cracovia zdobyła bramkę ze stałego fragmentu gry. Przeciwko Cracovii nie gra się łatwo i wiedzieliśmy, że ten mecz tak będzie wyglądał. Chcieliśmy oskrzydlać nasze akcje, dośrodkowywać, ale pierwsza połowa to zdecydowanie za mało konkretów i za mało sytuacji, które stwarzałyby zagrożenie pod bramką przeciwnika.

Jakub Treć: – Jak Pan patrzy na gorąco na to spotkanie to przeważa poczucie niedosytu czy jednak woli Pan szukać plusów? Zespół potrafił zareagować na straconą bramkę.

Teraz czujemy przede wszystkim niedosyt, ale sami go sobie sprowokowaliśmy – przez zachowawczą grę. Chęć bicia się o Ligę Konferencji nie może nas paraliżować, a powinna uskrzydlać, tak jak to wyglądało w drugiej połowie. Oczywiście widzę też plusy. Będziemy to dokładnie analizować, ale jestem zły szczególnie na pierwszą połowę w naszym wykonaniu. Była duża szansa, żeby rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść, ale to na Cracovię było za mało. Pozostaje duży niedosyt i złość, że sami jesteśmy sobie winni.