- Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk:
– Tradycyjnie w Lubinie stwarzamy atrakcyjne widowisko. Cieszę się, że mimo głupio straconej bramki w pierwszych minutach nie załamaliśmy się i mocno pracowaliśmy. Piłka była jak zaczarowana i nie chciała wpaść do bramki. Musieliśmy też uważać na kontry Zagłębia, bo to bardzo dobry jakościowo zespół i w meczu był nawet potencjał na powtórkę naszego ostatniego wyniku z czterema bramkami. Cieszę się, bo po ostatnim meczu z Pogonią byliśmy poirytowani. W naszym odczuciu nie zasłużyliśmy wtedy na porażkę. W tamtym meczu brakowało nam finalizacji, dziś też, ale byliśmy skuteczniejsi i konkretniejsi w polu karnym. Optymistycznie podchodzimy do kolejnych meczów, bo widać potencjał i musimy tylko popracować nad skutecznością. Teraz mamy chwilę na odpoczynek i szykujemy się na mecz z Wisłą Kraków. W najbliższym czasie będziemy grać co 3 dni. Zagłębie i Lechia chcą odegrać ważną rolę w Ekstraklasie, dlatego nikt przed meczem nie brałby w ciemno remisu. Cieszę się, że prowadziliśmy grę i dążyliśmy do wygrania tego spotkania. Zasłużyliśmy na więcej, ale nie chcę też odbierać zdobytego punktu Zagłębiu.
- Martin Ševala, trener Zagłębia Lubin
– Początek meczu był dobry w naszym wykonaniu. W pierwszej sytuacji po stałym fragmencie gry bramkę strzelił Guldan. W trackie meczu przeważała Lechia, która lepiej grała z piłką i bez piłki, a także wygrywała pojedynki. Mieliśmy swoją szansę, jednak Samuel Mraz pomylił się w polu karnym Lechii. W jednej sytuacji świetnie zachował się Hładun, który swoją interwencją nas uratował. Chcieliśmy być odważniejsi w ataku, ale brakowało nam dokładności. Drugie piłki zdecydowanie częściej zgarniali „Lechiści”. Mieliśmy dwie lub trzy kontry, ale nie udało nam się ich wykorzystać. Przytrafiła nam się również okazja po błędzie Kuciaka, ale wtedy nie wykorzystał jej Sasa Zivec. Do końca meczu stałe fragmenty gry przeciwnika były dla nas bardzo niebezpieczne. Cieszę się z jednego punktu, ale nie jestem zadowolony z gry.