W ramach 18. kolejki PKO BP Ekstraklasy Lechia Gdańsk zmierzyła się na własnym boisku z Górnikiem Zabrze.
Wyjściowy skład gdańszczan pozostał niezmieniony w stosunku do pierwszej „11” z ostatniego meczu z Rakowem Częstochowa. Zabrzanie natomiast zmienili kilku zawodników z ostatniego nota bene wygranego meczu przeciwko Stali Mielec. Skład desygnowany do gry przez trenera Marcina Brosza z Jimenezem i Nowakiem w środku pola oraz Boakye z Krawczykiem w ataku, zwiastował ofensywne nastawienie gości.
Po pierwszym gwizdku arbitra głównego Damiana Sylwestrzaka obydwie drużyny grały zachowawczo. Długie przerzuty nie dawały efektów, a atak pozycyjny był rozbijany przez defensorów obydwu drużyn. W efekcie oglądaliśmy dużo gry w środku pola. Z czasem zaczęła zarysowywać się przewaga Biało-Zielonych. Strzałów z dystansu próbowali Gajos, Saief i Pietrzak, niestety wszystkie te próby mijały bramkę strzeżoną przez Martina Chudego.
W odróżnieniu do ostatniego meczu z Rakowem Częstochowa w tym meczu to gdańszczanie prowadzili grę.
W 20. minucie świetną okazję miał Ceesay, który po podaniu Saiefa znalazł się sam przed Chudym. Bramkarz zabrzan jednak udanie interweniował już na 15 metrze.
W 24. minucie piłka znalazła drogę do siatki zabrzan po strzale Macieja Gajosa. Sędzia liniowy wprawdzie podniósł chorągiewkę wskazując na pozycję spaloną, ale weryfikacja VAR potwierdziła, że bramka została zdobyta prawidłowo. Przy tej akcji świetnie rozegrali piłkę Ceesay i Flavio, który wyłożył Gajosowi tak, że wystarczyło przyłożyć nogę.
W 30. minucie w prawym narożniku boiska faulowany był Saief. Etatowy wykonawca rzutów wolnych Rafał Pietrzak szukał Michała Nalepy, który niewiele się pomylił strzelając głową w boczną siatkę.
Górnik próbował wrócić do gry, zaczął wyżej atakować, próbował podań za plecy naszych obrońców, ale skutecznie się broniliśmy.
W 37. minucie Ceesay z kontry urwał się przeciwnikowi, ale został dogoniony w polu karnym. Gospodarze reklamowali zagranie ręką w polu karnym, ale sędzia był innego zdania. 4 minuty później Ceesay już nie dał się zatrzymać. Minął rywali, strzelił po ziemi a jego strzał dobił Flavio.
Prowadzenie 2:0 do przerwy było pokaźną zaliczką w starciu z rywalem, który przed meczem miał od Lechii więcej punktów w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Górnik był częściej w posiadaniu piłki (43%-57%), ale to my strzelaliśmy bramki.
Trener Marcin Brosz na drugą połowę wpuścił dwóch nowych zawodników. W miejsce Wojtuszka i Krawczyka pojawili się Kubica i Masouras. Górnicy rzucili się do odrabiania strat. W 54. minucie blisko strzelenia kontaktowej bramki był Erik Janża, jednak z kilku metrów nie trafił w bramkę. Potem z dystansu próbował jeszcze Richmond Boakye, ale z jego strzałem bez problemów poradził sobie Dusan Kuciak.
W 64. minucie musiała być bramka. W wiadomy tylko dla siebie sposób Ceesay po podaniu Flavio nie trafił do bramki z 2 metrów. Zdecydowanie lepiej pochodzący ze Szwecji zawodnik czuje się wypracowując sytuacje, co pokazał wykładając piłkę Jarosławowi Kubickiemu, którego strzał na rzut rożny sparował Chudy.
Pierwszej zmiany Piotr Stokowiec dokonał w 70. minucie za Ceesaya wszedł Conrado.
Coraz częściej goście próbowali dostać się pod bramkę Kuciaka. Ostatecznie nasi obrońcy nie dopuszczali do finalizacji akcji, przerywaliśmy akcje Górnika dość wysoko, co nie pozwalało im na stworzenie realnego zagrożenia.
W 84. minucie za Kennego Saiefa wszedł Karol Fila, co mogło sugerować chęć utrzymania wyniku i to się potwierdziło. Na koniec dobrą interwencją popisał się Kristers Tobers, czym potwierdził tylko dobrą grę całej drużyny w defensywie.
Cała drużyna ciężko zapracowała na zwycięstwo. O wiele lepiej niż w poprzednich meczach wyglądaliśmy w ofensywie, a w defensywie nie popełniliśmy żadnych większych błędów. Lechia wygrała dwa spotkania z rzędu, przełamała się najpierw na wyjeździe, a dzisiaj na własnym stadionie i wyraźnie widać trend wznoszący.
Po tym zwycięstwie Lechia awansowała na 5. miejsce (jeden mecz mniej rozegrał Śląsk Wrocław) i kolejne dwa mecze rozegra na wyjeździe. W najbliższym meczu ze Stalą Mielec ze względu na kartki pauzować będą Bartosz Kopacz i Kenneth Saief. Niestety kontuzjowani zeszli też z boiska Michał Nalepa i Jarosław Kubicki. Najbliższe dni pokażą, na ile groźne są to urazy.