W 13. serii spotkań PKO BP Ekstraklasy gracze Lechii Gdańsk mierzyli się z faworyzowanym zespołem Rakowa Częstochowa. Goście już w 6. minucie wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do samego końca. W międzyczasie dołożyli jeszcze dwa trafienia i pewnie sięgnęli po komplet punktów. Biało-Zieloni swoich okazji będą musieli poszukać w następnych kolejkach, ale najpierw udadzą się do Stężycy na mecz Fortuna Pucharu Polski z Radunią.
Trener Marcin Kaczmarek na lidera tabeli posłał “jedenastkę”, która zdobyła trzy punkty w starciu poprzedniej kolejki z Cracovią. Jedyną zmianą było pojawienie się Jakuba Kałuzińskiego w miejsce pauzującego za kartki Joeriego de Kampsa. Zanim zawody na dobre się rozkręciły, piłkarze z Częstochowy w dość niepozornej sytuacji objęli prowadzenie. Dośrodkowanie Sorescu przeleciało przez całe pole karne i na koniec trafiło pod nogi Patryka Kuna, który nie zawahał się użyć precyzji i wpakował futbolówkę pod poprzeczkę bramki gospodarzy. Goście od samego początku pokazywali, dlaczego są jednym z głównych kandydatów do tytułu mistrza Polski. Gdy Lechia próbowała odgryźć się przeciwnikom i odpowiedzieć na gola, Bartosz Nowak w 21′ podwyższył na dwa-zero. Atakujący Rakowa jako pierwszy dopadł do odbitej przez Kuciaka piłki i nie mógł zmarnować takiej okazji. Biało-Zieloni pierwsze pół godziny spędzili głównie pod własną bramką, gdzie odpierali kolejne akcje i próby przyjezdnych. Częstochowianie mieli blisko 60% posiadania piłki i kilka dogodnych szans na zdobycie następnych goli. Gdańszczanie mieli ogromne problemy ze sforsowaniem defensywy gości. W pierwszych trzech kwadransach gospodarze nie oddali jednak strzału na bramkę, co praktycznie uniemożliwiało nawiązanie walki czy choćby kontaktu z przeciwnikiem.
Po zmianie stron i roszadach w składach obu ekip, przystąpiono do meczu. Niestety dla lechistów, początek tej odsłony do złudzenia przypominał ten z pierwszej połowy. Dośrodkowanie w pole karne, przypadkowa przewrotka Gutkovskisa i Mateusz Wdowiak z dwóch metrów pakuje piłkę do gdańskiej siatki. Pomimo rozmachu i bezpiecznego wyniku, częstochowianie mieli tego popołudnia niegasnący apetyt na gole. W 60. minucie po dłuższym rozbracie z graniem, na boisku pojawił się seryjny strzelec poprzedniego sezonu Łukasz Zwoliński. Kontrola Rakowa z biegiem minut nie ulegała zmianie. Nadal spotkanie było toczone pod dyktando podopiecznym Marka Papszuna. Również szkoleniowiec przyjezdnych coraz głębiej sięgał do swojej ławki rezerwowych. W 83′ Marcin Kaczmarek dokonał już wszystkich swoich roszad. W miejsce Ilkaya Durmusa na murawie zameldował się Kacper Sezonienko. W samej końcówce mierzone uderzenie pod poprzeczkę Marco Terrazzino zmusiło do interwencji Kovacevicia, jednak najlepszą okazję zamienił na gola Zwoliński. Sędzia boczny uniósł jednak w górę chorągiewkę i skończyło się na strachu. Arbiter główny doliczył jeszcze 180 sekund do regulaminowych 90 minut gry, ale trzy punkty powędrowały na konto Rakowa. Lechia – zero, Raków – trzy.
Lechia Gdańsk – Raków Częstochowa 0:3 (0:2)
0:1 – Patryk Kun (6′)
0:2 – Bartosz Nowak (21′)
0:3 – Mateusz Wdowiak (46′)
LGD: Kuciak – Pietrzak, Abu Hanna, Nalepa, Castegren (69′ Stec), Kubicki, Kałuziński (46′ Terrazzino), (k) Gajos, Durmus (83′ Sezonienko), Clemens (46′ Conrado), Paixao (60′ Zwoliński).
Rezerwowi: Buchalik, Zwoliński, Diabate, Conrado, Maloca, Stec, Terrazzino, Neugebauer, Sezonienko.
Trener: Marcin Kaczmarek.