Zmierzający po tytuł mistrzowski Raków Częstochowa podtrzymał passę meczów bez porażki i pokonał Lechię Gdańsk 4:0. Gola tuż przed przerwę zdobył Piasecki, a w drugiej części kolejne trafienie dołożył Kochergin, Papanikolaou, a także Gutkovskis i kibice końcowy kwadrans oglądali już na stojąco. Gdańszczanom pozostały do rozegrania 4 spotkania w PKO BP Ekstraklasie.
W porównaniu do spotkania z Cracovią trener David Badia dokonał aż 5 roszad w wyjściowym składzie. Z różnych względów Hiszpan na ławce Biało-Zielonych nie mógł skorzystać z Kuciaka, Maločy czy Castegrena, natomiast tym razem Pietrzak oraz Zwoliński zaczęli pojedynek na ławce. W ich miejsce na placu boju pojawili się od pierwszej minuty: Buchalik, Bartkowski, Gajos, Nalepa oraz Kałuziński. Trener Marek Papszun również musiał rotować, ponieważ kilku graczy było niedostępnych z powodów zdrowotnych oraz absencji kartkowych. W Częstochowie czuć było w powietrzu oczekiwanie koronacyjne. Wynik spotkania Legii Warszawa z Wisłą Płock odraczał mistrzowską fetę, jednak w takim wypadku gospodarze musieli celować w komplet “oczek”.
Początek meczu wyglądał tak, jak się spodziewano. Raków był stroną przeważającą, natomiast Lechia szukała swojej okazji po szybkim kontrataku. Kilka takich prób starał się napędzić Marco Terrazzino, jednak w decydujących momentach brakowało dokładności lub odważnej decyzji o próbie strzału. Nieźle w środkowej strefie prezentował się Jakub Kałuziński, który grał ustawiony nieco głębiej, obok Jarosława Kubickiego. Pierwsze 20 minut obyło się bez zatrudniania bramkarzy obydwu zespołów. Nieco częściej przy piłce był Michał Buchalik, który starał się uczestniczyć w budowaniu akcji od bramki. Mogła się podobać organizacja gry w defensywie gdańszczan. Gospodarze operowali częściej piłką, jednak nie byli w stanie sforsować obrony przyjezdnych. Sporo było piłkarskich szachów, ale na pewno żadna ze stron nie zamierzała kalkulować. Arbiter Wojciech Myć aż pięciokrotnie musiał napominać piłkarzy w pierwszych 35 minutach. To była solidna Lechia, ciężko pracująca Lechia, Lechia, której ranga meczu nie pęta nóg. Gdy wydawało się, że obie drużyny zejdą na przerwę przy stanie 0:0, świetne prostopadłe podanie za plecy rywala otrzymał Fabian Piasecki i w sytuacji sam na sam, przelobował wychodzącego na przedpole Buchalika. To była najważniejsza sytuacja jak dotychczas w spotkaniu i o jedną bramkę bliżej punktów był zespół “Medalików”.
Start drugiej części najlepiej rozpoczął strzelec gola, czyli Piasecki. W okolicach “szesnastki” napastnik Rakowa miał piłkę na lewej nodze i odpowiednio sporo miejsca, aby dopieścić swój strzał. Uderzenie ugrzęzło w sieci, jednak nie od jej właściwej strony. Gracze spod Jasnej Góry będąc na prowadzeniu nie forsowali tempa. Starali się dłużej pograć piłką, wymieniając sporo podań i wciągając rywala głębiej na własną połowę. Druga bramka mogłaby ostatecznie zamknąć emocje w tym spotkaniu. Ciężko było skonstruować Biało-Zielonym składną, wielopodaniową akcję. W 67′ trener Badia zdecydował się wezwać z ławki trzech piłkarzy. Na boisku w miejsce Abu Hanny, Terrazzino oraz Flávio pojawili się Zwoliński, Pietrzak oraz de Kamps. Obraz gry cały czas był dość jednostajny. Gdy tylko jednak nadarzała się okazja do przyspieszenia, od razu w polu karnym Lechii robiło się gorąco. Najwięcej zamieszania wprowadzał niezmordowany Fran Tudor. To właśnie wahadłowy Rakowa świetnie wypatrzył wbiegającego w uliczkę Kochergina, a ten musiał skorzystać z takiej okazji. Na kwadrans przed końcem było 0:2 dla gospodarzy. Chwilę później Papanikolaou uderzeniem zza “16-stki” podwyższył na 3:0. Biało-Zieloni nie byli w stanie odpowiedzieć w żaden sposób. Twierdza “Częstochowa” nie zamierzała niczego oddać bez walki. Na zamknięcie meczu ostatni cios zadała ekipa gospodarzy, a dokładnie duet zmienników Cebula-Gutkovskis. Ten pierwszy zagrał piłkę na nos Łotyszowi zewnętrzną częścią stopy, a ten zamknął akcję i ustalił wynik meczu.
Raków Częstochowa – Lechia Gdańsk 4:0 (1:0)
1:0 – Fabian Piasecki (45′)
2:0 – Vladyslav Kochergin (75′)
3:0 – Giannis Papanikolaou (82′)
4:0 – Vladislavs Gutkovskis (90′)
LGD: Buchalik – Abu Hanna (68′ Pietrzak), Tobers, Nalepa, Bartkowski, Kubicki, Kałuziński, (k) Gajos (82′ Piła), Terrazzino (68′ de Kamps), Diabaté (82′ Sezonienko), Flávio (68′ Zwoliński).
Rezerwowi: Kałduński, Pietrzak, de Kamps, Zwoliński, Piła, Brzęk, Friesenbichler, Sezonienko, Durmus.
Trener: David Badia Cequier.