Jak doszło do porozumienia w sprawie Twojego kontraktu?
Zarówno ja jak i klub wspólnie tego chcieliśmy. Odebrałem to bardzo pozytywnie, poczułem się doceniony. Nie było problemów, żeby się dogadać. Bardzo się z tego cieszę.
Czy Lechia ma obecnie najsilniej obsadzoną pozycję bramkarza w Ekstraklasie?
Znam dwóch bramkarzy praktycznie we wszystkich drużynach w Ekstraklasie i na pewno jesteśmy wśród najlepszych drużyn w Polsce pod kątem obsadzenia tej pozycji. Pamiętajmy, że są różne strategie na rywalizację w bramce. Niektóre zespoły maja dwóch wyrównanych bramkarzy, w innych klubach broni starszy, a młodszy się uczy, czasem sytuacja może się odwrócić – to młodszy rozwija się grając, a starszy podpowiada będąc drugim bramkarzem. Wszystko zależy od obranej strategii i sytuacji. Zawsze dobrze jest, kiedy pierwszy bramkarz czuje oddech drugiego bramkarza na plecach.
W Polsce grasz już prawie 10 lat, wszystko wskazuje na to, że zostaniesz obcokrajowcem z największą liczbą meczów w Ekstraklasie, a na dodatek właśnie przedłużyłeś umowę z Lechią do końca czerwca 2023 roku. W 2011 roku zakładałeś scenariusz, że Polska stanie się dla Ciebie drugim domem?
Nie od razu. W Warszawie miałem wiele ofert. Odszedłem z Legii na pół roku przed końcem kontraktu. Okazało się to jednak krokiem w tył. Na szczęście pojawiła się wtedy oferta Lechii i tutaj zadomowiliśmy się z rodziną na dobre. Najpóźniej w drugim roku pobytu w Gdańsku wiedziałem, że tutaj bardzo dobrze się czuję i chcę tutaj zostać dłużej. Tym samym mogę powiedzieć, że dzięki temu, jak się czuję w Gdańsku Polska to jest mój drugi dom. Teraz przedłużając kontrakt zdecydowałem, że większość kariery spędzę w Polsce…
Przychodząc do Lechii powiedziałeś „Zawsze interesowały mnie trofea, a Lechia jest w gronie drużyn walczących o mistrzostwo. To był jeden z głównych powodów tego, dlaczego zdecydowałem się na powrót do Polski”. Złotego medalu nie udało się wywalczyć, ale chyba i tak możesz być zadowolony ze swojego pobytu w Gdańsku. Byłeś jednym z liderów zespołu, który osiągnął historyczny sukces w sezonie 2018/2019.
Cały czas uważam, że należymy do TOP 5 w Ekstraklasie. Dobrze byłoby być c roku na podium i co drugi, trzeci rok walczyć o mistrzostwo. Realnie atakowaliśmy mistrzostwo w sezonie zaraz po moim przyjściu. Potem byliśmy blisko… spadku, aby w kolejnym sezonie wywalczyć brązowy medal i zdobyć Puchar Polski. Ostatni sezon zakończyliśmy bez medalu i pucharu, ale uważam, że w drużynie wszyscy chcemy wygrywać. Dlatego też rozmawiając z prezesem Mandziarą na temat przedłużenia kontraktu mówiłem, że chcę zagrać kilka rund w europejskich pucharach. Stać nas na to, ale do tego trzeba cierpliwości i ciężkiej pracy.
Z którego osiągnięcia w barwach Lechii jesteś najbardziej dumny?
W finale Pucharu Polski nie zagrałem, broniłem bramki w dwóch meczach w drodze do finału. To zasługa drużyny, ale indywidualnie na pewno nie chcę sobie przypisywać tego sukcesu. Ja grając tutaj zawsze chcę zdobyć… złoty medal w rozgrywkach ligowych.
Jak ważny był dla Ciebie powrót do reprezentacji Słowacji po kilku latach przerwy?
Ciężko mi wyrazić to słowami. Dużo to dla mnie znaczyło. Kiedyś uważałem, że powołanie mi się należy za to, jak broniłem. Na pozycji numer jeden w kadrze są najlepsi i może nie zawsze byłbym pierwszym wyborem, ale miałem nadzieję na powołanie na zgrupowania. Długo nie dostawałem powołań, ale nigdy nie zrezygnowałem z gry w kadrze i po siedmiu latach wróciłem tam. Jestem wdzięczny za ten mecz w Szkocji, w którym mogłem stanąć w bramce. Ale nadal jestem głodny gry, kolejnych meczów, kolejnych punktów zdobytych z reprezentacją. Trening jest moją drogą, a mecz jest celem. Wiem, że jeśli będę dobrze grał w Lechii możliwa jest druga wielka impreza, na którą pojadę, po mistrzostwach świata w RPA w 2010 r.
Zmieńmy na chwilę dyscyplinę. Sportem narodowym w Czechosłowacji, a potem na Słowacji był i nadal pozostaje hokej na lodzie, choć piłka z powodzeniem spycha tę dyscyplinę sportu w Twojej ojczyźnie na dalszy plan. Masz idealne warunki fizyczne również do gry w hokeja – czy kiedykolwiek próbowałeś swoich sił na lodzie? Co zdecydowało, że jednak zostałeś piłkarzem?
Od najmłodszych lat grałem w piłkę. Zimą jednak nie dało się grać, więc graliśmy w hokeja. Od początku byłem najmłodszy wśród kolegów na podwórku i jednocześnie najmniejszy, bo urosłem dopiero w wieku 14-15 lat. W obydwu sportach rok w rok stałem na bramce – latem w piłkę, zimą w hokeja. Cały czas jednak interesuje się tym sportem, bo to na Słowacji sport narodowy stawiany niekiedy wyżej niż piłka nożna.
Kiedyś powiedziałeś, że po zakończeniu kariery mógłbyś zostać trenerem młodzieży. Potem w innym wywiadzie twierdziłeś, że jednak nie widzisz siebie w roli trenera. Coś się zmieniło?
Bo ja nie byłbym trenerem, tylko kolegą. Nie chciałbym nawet, żeby teraz mówili do mnie trenerze. Może po kilku latach. Teraz, kiedy czasem podpowiadam młodszym, dzieciom cieszę się tym i staram się czerpać z tego jak najwięcej radości. To nietypowa rola dla zawodnika i tak samo dla trenera – w sporcie zespołowym masz do czynienia z indywidualistą. Praca, którą wykonują na treningach bramkarze zdecydowanie różni się od tej, którą wykonują zawodnicy. Pod względem charakteru jesteśmy trochę podobni do napastników, którzy podczas treningu są skoncentrowani na sobie, ale w meczu tworzą kolektyw.
Podczas meczów bardzo aktywnie dajesz wskazówki kolegom. Gdy podczas pandemii zagraliśmy pierwszy mecz bez kibiców słychać Cię było na całym stadionie. Tak jest też na treningach. Z czego to wynika?
Taki byłem od zawsze. Zaczęło się w Żylinie, kiedy koledzy poprosili mnie, żebym podpowiadał. Nie rządzę na całym boisku, ale na mojej połowie ma być po mojemu. Taki jestem i nawet nie chcę tego zmieniać.
Po dużych przetasowaniach kadrowych rok temu w ostatnim okresie przyszło do drużyny mniej nowych twarzy. Pojawiło się za to więcej młodych zawodników. Jak ich postrzegasz?
W Lechii każdy z zawodników jest przyjmowany do drużyny z dużą otwartością. Z zawodników, którzy przyszli ostatnio Filip Koperski jest stąd, Omran też bardzo szybko się wkomponował, Mykoła ma duże wsparcie w Kristersie, Janek Biegański jest krótko, ale też widzę, że szybko się adaptuje. Osobiście skupiam się na wspieraniu Eryka Mirusa, ale każdy zawodnik wie, że zawsze może do mnie podejść i porozmawiać.