1. Strona główna
  2. Mecz na pięć z plusem. Lider tabeli zdeklasowany w Gdańsku: #LGDGÓR 5:2
Mecz na pięć z plusem. Lider tabeli zdeklasowany w Gdańsku: #LGDGÓR 5:2

Mecz na pięć z plusem. Lider tabeli zdeklasowany w Gdańsku: #LGDGÓR 5:2

W 18. kolejce PKO BP Ekstraklasy Lechia Gdańsk drugi raz w ciągu tygodnia podjęła na własnym boisku Górnika Zabrze. Głównym celem Biało-Zielonych było zrewanżować się zabrzanom i pokazać siłę charakteru chwilę po porażce w Pucharze Polski. I tak się stało. Biało-Zieloni wygrali 5:2 i zanotowali awans w tabeli.

Lechiści w piątkowe spotkanie weszli tak, jakby absolutnie zapomnieli o wtorkowej porażce. Piłkarze z Gdańska byli aktywni z piłką i bez piłki, odważnie atakowali i od początku byli lepiej dysponowani od przeciwników. W 5. minucie meczu dobra gra zaowocowała szybko zdobytą bramką dla Biało-Zielonych. Piłka odbiła się od poprzeczki bramki strzeżonej przez Tomasza Loskę, wróciła w pole karne zabrzan, a tam Maksym Diachuk spokojnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce. Niestety po długiej analizie sędziego przy asyście wozu VAR, bramka dla naszej drużyny została anulowana.

Lechiści jednak zupełnie się tym nie przejęli i konsekwentnie dążyli do swojego celu, jakim było zdobycie pierwszej bramki. Już trzy minuty później gracze Carvera ponownie umieścili piłkę w siatce bramki strzeżonej przez Tomasza Loskę. Tym razem bez najmniejszych wątpliwości gol został zdobyty prawidłowo, a swoje kolejne trafienie w tym sezonie zanotował najlepszy strzelec naszej Ekstraklasy, czyli oczywiście Tomas Bobcek. Jedyne, co można rzec, to po prostu: Bobcek on fire!

Po przewie w grze piłkarze wrócili na boisko. Lepiej tę przerwę wykorzystał jednak Górnik. W 35. minucie do bramki gdańszczan trafił Patrik Hellebrand. Podczas tego nadzwyczaj długiego doliczonego czasu gry na boisku działo się bardzo wiele. Najpierw po rzucie różnym Górnika Tomasz Naugebauer fenomenalnie uratował zespół od straty bramki i wybił piłkę głową z samej linii bramkowej. Poświecenie zawodnika zaowocowało chwilę później. W 4. minucie doliczonego czasu gry po pięknej akcji na prawym skrzydle Matus Vojtko znalazł w polu karnym zupełnie niepilnowanego Kacpra Sezonienko. Młody napastnik Lechii przyjął spokojnie piłkę w szesnastce Górnika, miał dużo czasu na podjęcie decyzji i plasowanym strzałem od słupka umieścił piłkę w siatce ekipy ze Śląska. Lechia po tej bramce prowadziła 2:1.

 

Doliczony czas pierwszej połowy spotkania był dla Lechii niezwykle owocny. Zespół z Gdańska poszedł za ciosem, chcąc schodzić na przerwę ze spokojnym prowadzeniem. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najsprytniejszy w polu karnym okazał się ponownie Kacper Sezonienko, który bez zastanowienia uderzył spadającą pod jego nogi piłkę z woleja. Strzał ten okazał się na tyle precyzyjny, że bramkarz gości nie miał co zbierać, a Kacper zdobył swoją drugą bramkę i dał swojej drużynie dwubramkowe prowadzenie. Jak Kacper już odpali, to nawet wściekły Górnik nie jest w stanie go powstrzymać. To nie był jednak koniec emocji w pierwszej połowie. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry karnego dla Górnika wykorzystał Rafał Janicki. Na przerwę Lechia schodziła więc prowadząc w tym niezwykle interesującym meczu 3:2.

Ciąg dalszy po przerwie

Do drugiej połowy Lechia przystąpiła bez zmian w składzie. Z kolei w drużynie z Zabrza na boisku zameldował się Kamil Lukoszek, który zastąpił Bastiena Donio. W drugą połowę ponownie lepiej weszli Lechiści. W 48. Minucie Rifet Kapić świetnym podaniem obsłużył Tomasa Bobcka, ten pomknął na bramkę rywali, ale strzelał z trudnej pozycji i przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 51. minucie ofiarną interwencją przed stratą bramki Biało-Zielonych uratował Maksym Diachuk.

Lechia w swoim stylu. Mimo napiętej sytuacji na boisku nie składała broni i walczyła o każdą piłkę. W 61. minucie odważna gra naszej drużyny dała efekty. Po dokładnie budowanej akcji zespołowej Aleksandar Circković prostopadłym podaniem znajduje w polu karnym Tomasa Bobcka. Efekt? Oczywiście kolejne trafienie Słowaka w tym meczu.

W 68. minucie zmieniał trener zabrzan. Lukas Podolski i Matus Kmet zastąpili odpowiednio: Young-Jun Goha oraz Kryspina Szcześniaka. Chwilę później po świeże siły z ławki sięgnął trener John Carver. Bogdan Viunnyk i Dawid Kurminowski zameldowali się na placu gry, a boisko opuścili Aleksandar Circović oraz autor dwóch trafień w tym meczu Tomas Bobcek. Słowaka żegnała zasłużona owacja na stojąco od kibiców zgromadzonych na Polsat Plus Arenie w Gdańsku.

Już chwilę później okazało się jak świetnym wyczuciem wykazał się podejmując te decyzje John Carver. Lechiści wykorzystali chaos i niekonsekwencje defensorów Górnika, Tomasz Neugebauer zagrał do Bogdana Viunnyka, a ten pewnym strzałem podwyższył wynik na 5:2 dla gdańszczan.

W 89. minucie po świetnym indywidualnym rajdzie przez pół boiska szansę na znokautowanie leżących już na deskach piłkarzy Górnika miał Camilo Mena. Ostatecznie bramka nie padła, a szkoda, bo mogła być naprawdę piękna. Chwile później mecz się zakończył, a Mikołaj do kibiców Biało-Zielonych przyszedł wyjątkowo wcześniej, fundując wygraną 5:2.

Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze 5:2 (3:2)
1:0 Bobcek 7’
1:1 Hellebrand 35’
2:1 Sezonienko 45’+4’
3:1 Sezonienko 45’+8’
3:2 Janicki 45’+17’
4:2 Bobcek 60’
5:2 Viunnyk 71’

Lechia Gdańsk: Paulsen – Wójtowicz, Rodin, Diaczuk, Vojtko – Mena, Kapić, Neugebauer, Cirković (69′ Viunnyk) – Sezonienko, Bobcek (69′ 90. Kurminowski)

Górnik Zabrze: Loska – Szcześniak (68′ Kmet), Janicki,  Pingot,  Janża – Donio (46′ Lukoszek), Hellebrand, Goh (68′ Podolski) – Sow (89′  Abdullahi), Khlan (83′ Dzięgielewski), Liseth

powrót do aktualności