Drugi konkurs dla posiadaczy karnetów Lechii Gdańsk, w którym do wygrania były nagrody rzeczowe w postaci 5 piłek oraz 5 koszulek z podpisami wszystkich piłkarzy, właśnie znalazł swoich laureatów. Prezentujemy Wam najciekawsze zdaniem komisji odpowiedzi, które zwyciężyły w drugiej edycji. Sprawdź, czy wygrałeś!
Uczestnicy musieli odpowiedzieć na jedno pytanie: „Jakie jest Twoje najlepsze wspomnienie z meczu Lechii Gdańsk”? Nadesłano niemal 70 odpowiedzi, zgodnych z regulaminem konkursowym.
5 piłek oraz 5 koszulek trafią do autorów tych wypowiedzi:
– Przez kilkanaście lat nazbierało się tego troszkę, zastanawiam się nad meczem 2-2 na Traugutta z Zagłębiem Sosnowiec, który nauczył mnie, aby nie wychodzić przed ostatnim gwizdkiem. Awans przy Traugutta i bieg Kubickiego wokół murawy również zapadł mi w pamięć. Jednak w mojej ocenie, najważniejszym meczem był mecz w Opolu z tamtejszą Odrą.
Czerwona kartka na początku meczu naszego bramkarza Kapsy i karny dla Odry. Kolejny karny sprowokowany przez Sobańskiego. Jednak szybka odpowiedź Buzały i łapiemy kontakt. Pamiętam radość po wyrównaniu Rogalskiego przed końcem meczu. No i totalny szał po bramce Szpei z rzutu wolnego i to jeszcze na stronę, gdzie byliśmy w klatce (but z tego meczu znajduje się w muzeum). Po tym meczu wiedzieliśmy, że awans będzie nasz. Takie mecze budują drużynę i wtedy taką dostaliśmy – Marcin.– Wspaniałych wspomnień z meczów Lechii jest wiele, ale pierwszym, które przyszło mi do głowy, jest mecz w Opolu. Sezon 2007/08 (awans Lechii do ekstraklasy), wyjazd, ok 160 Lechistów na długo przed meczem melduje się pod stadionem Odry. Mecz zaczął się fatalnie, w 7 minucie Paweł Kapsa zobaczył czerwoną kartkę, chwilę później gospodarze objęli prowadzenie po karnym. W 70 minucie podwyższyli na 2:0 i było praktycznie po meczu. Ale wtedy Lechia wróciła do gry po golu Pawła Buzały. Gdy minutę przed końcem wyrównał Maciek Rogalski, w sektorze gości zapanował szał, natomiast tego, co stało się po strzelonym w doliczonym czasie gry golu na 3:2 dla Lechii, nie da się opisać słowami. Obecni na tym meczu wiedzą co mam na myśli. Dla takich chwil kibicuje się Lechii! – Piotr.
– Moje najlepsze wspomnienie z meczów Lechii Gdańsk? Mecz z Juventusem z 1983 roku (którego dziś nota bene przypada 39. rocznica). Z kolegami zerwaliśmy się wcześniej ze szkoły i poszliśmy na stadion przy Traugutta. Mieliśmy bilety na mecz dzięki mojemu ojcu. Siedziałem “na zegarze”, a mecz wzbudził we mnie ogromne emocje. Choć Lechia przegrała 2:3, to pamiętam go do dziś. Niewyobrażalne. Ja na trybunach, a na boisku tacy piłkarze jak Zbigniew Boniek czy Michel Platini. Wspomnienie, które zostanie do końca życia – Dariusz.
– Moim najlepszym wspomnieniem z meczu Lechii, są derby z Arką w Gdańsku z 27 października 2018 roku, a konkretnie zwycięski gol Flavio Paixao strzelony w 90 minucie. Wiele razy zdarzało mi się przeżywać chwile radości podczas meczów zarówno przed telewizorem jak i na stadionie, ale takiego szału nigdy wcześniej ani później nie odczułem. Niesamowite emocje przez cały mecz, rywale grający w dziesięciu, ogromna wiara oraz doping do końca i nagle w samej końcówce nasza legenda przynosi nam zwycięstwo. Obcy ludzie, z którymi zacząłem się ściskać i śpiewać razem, piękne chwile zjednoczenia kibiców w tak ważnym momencie i wspólna radość, to jedna z tych chwil, która mi pokazała, jak futbol łączy ludzi i jak nasi kibice potrafią być razem. Niezwykła była chwila napięcia przed samym golem, a wybuch radości naprawdę potężny, kiedy Flavio pakował piłkę głową do bramki. Mecze derbowe zawsze mają swój klimat a tak wspaniale wywalczone zwycięstwa smakują najlepiej i zapadają w pamięci na długo. Flavio wtedy kolejny raz pokazał jak ważnym jest dla nas zawodnikiem i jeszcze bardziej zdobył moje serce jako wyjątkowy piłkarz. Ze wzruszeniem wspominam samo spotkanie, ale przede wszystkim te emocje i świętowanie z innymi kibicami – Radosław.
– Lechia moich marzeń na pierwszym wyjeździe. Wygrana po 49 latach.
To było niesamowite doświadczenie, mój pierwszy wyjazd z bratem i z przyjaciółmi, pokonujemy Legię Warszawa w Warszawie 0:3. Niesamowite, tym bardziej że Kibice Lechii musieli na to czekać aż 49 lat.
Najpierw Bedi Buval w 69 minucie strzela na 0:1 cieszymy się, cały sektor skanduje gromkie LECHIA GDAŃSK! ale potem było już nerwowo. Nasz doping niósł naszych chłopaków, aby wytrzymali tą jednobramkową zaliczkę.
Ale spokojnie. To, co się działo od 88 minuty, kiedy Hubert Wołąkiewicz po podaniu piętką od Pawła Nowaka (tak piętką!!!) strzela gola na 2:0) już wtedy z tych emocji łza zakręciła się w oku. Wiedzieliśmy, że wygramy ten mecz, że Warszawiacy się nie podniosą.
Zdzieramy gardła dalej, na sektorze euforia. Na końcu wydarzyła się rzecz wręcz niewyobrażalna strzelamy na 0:3 Paweł Nowak profesor umieszcza piłkę w siatce. Pamiętam, jak stałam koło Lechisty, który był ode mnie z 30cm wyższy a kark miał jak moje udo. Wielki chłop! Boys don’t cry? I don’t thinks so! Po 3 golu kolega obok mnie płakał ze szczęścia, a ja z nim. Dlatego kocham piłkę nożną. Bo to piękne emocje i bliskie relacje z ludźmi, którzy kochają Lechię Gdańsk i nie wyobrażają sobie bez niej życia.
PS: pozdrowienia dla kibica, który wtedy stał obok mnie – Natalia.
– Moim najlepszym wspomnieniem jest gol z 97 minuty finału PP. Wspaniały moment widziany z trybun, radość ze zdobytego pucharu. i braku dogrywki, gdyż wszyscy którzy wracali tego dnia do Gdańska koleją, nie zdążyliby na ostatni pociąg powrotny. Fantastyczne przeżycie, hymn, piękne oprawy i historyczny, największy sukces od kiedy sam jestem kibicem Lechii. Majówka jakich życzę każdemu przeżyć choć raz na kilka lat – Adam.
– Jednym z takich wspomnień, które utkwiło w pamięci to mecz w Pucharze Polski z Górnikiem Zabrze w 2007 r. Graliśmy jeszcze w 2 lidze, a Górnik to była marka kojarzona z sukcesami (na tamten moment grali w ekstraklasie, a My odbudowywaliśmy Wielką Lechię). Mecz rozgrywany był na Traugutta, przy dość dużej frekwencji jak na tamten czas. Mecz to wielkie emocje i dwie bramki Pawła Buzały (niedoszłego prezydenta), który zakończył się serią rzutów karnych. Nie była to seria “zwykłych” rzutów karnych, to był istny dreszczowiec… Obroniony karny przez Kapsę, a tu zaraz powtórka, bo Paweł zbyt szybko ruszył z linii bramkowej. Na sam koniec wielka radość i ta walka Górników o powtórzenie kolejnego karnego, lecz sędzia się nie ugiął i dane nam było świętować awans na trybunach. Z perspektywy miejsca jakie zajmowaliśmy (2 liga środek tabeli) był to duży sukces pokonać tak renomowanego rywala – Łukasz.
– Moim najlepszym wspomnieniem z meczu Lechii Gdańsk było wzięcie udziału w konkursie rzutów karnych w przerwie meczu z Wisłą Kraków 15 maja 2015 roku razem z moim bratem. Był to pierwszy raz, kiedy brałem udział w tym konkursie i miałem możliwość wejścia na murawę. Była to dla mnie niezapomniana chwila, gdy mogłem strzelać karnego na oczach kibiców Lechii Gdańsk, zrobić przy okazji wspólne zdjęcie z moim bratem i naszym najlepszym spikerem Marcinem Gałkiem oraz otrzymać upominki od Lechii Gdańsk
Jeszcze lepszym wspomnieniem z tego meczu był doping najlepszych kibiców dla mnie i mojego brata podczas konkursu rzutów karnych. Nie zapomnę tego dnia do końca mojego biało – zielonego życia – Andrzej.
– Moje najlepsze wspomnienie pochodzi z meczu Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin w dniu 31 lipca 2015. Wtedy, niespodziewanie, podszedł do mnie na sektorze pracownik Lechii i powiedział, że wygrałem samochód na 3 dni! Nie pamiętałem wtedy, że kilka dni wcześniej wziąłem udział w Facebookowym konkursie “Wakacje z Lechią i Postkiem”, gdzie nagrodą był samochód Citroen do dyspozycji na 3 dni z pełnym bakiem 🙂 Wybrałem się wtedy z mamą i bratem do rodziny w Koszalinie, po drodze odwiedzając inne, liczne miejsca kojarzące się z naszym dzieciństwem 😉 Tym bardziej była to sentymentalna podróż, gdyż parę miesięcy wcześniej umarł nasz ojciec… Udało się wykorzystać niemal całą benzynę z baku wtedy i przejechać ponad 600 km.
Niezapomniane też zawsze będą rzuty karne wykonywane przeze mnie i mojego brata w przerwach meczów Lechii w Gdańsku, choć wiele lat już minęło od tych konkursów, niestety. Tak samo jak dopingujący nas w tamtych chwilach najlepsi kibice na świecie!
Chociaż ponad wszystkim jest niepowtarzalne wspomnienie z trybun Stadionu Narodowego w Warszawie z 2019 r., gdy Lechia zdobywała Puchar Polski i niesamowita atmosfera zarówno na stadionie, jak też poza nim – Stanisław.
– Moje najlepsze wspomnienie jest dość nietypowe. Nie było to zwycięskie spotkanie, nie przyjechała drużyna rywala pełna gwiazd, nie biliśmy wtedy też rekordu frekwencji, a wręcz przeciwnie. 27 lutego 2018 roku podejmowaliśmy drużynę z Niecieczy, odczuwalna temperatura wynosiła około minus 20 stopni, która sprawiła, że na stadionie pojawili się ci najwierniejsi kibice, którym pogoda nigdy jest niestraszna. Ale każdy sobie radził, kurtka, odzież termiczna, sweter, kalesony, gorąca herbata przygotowana przez klub, wszystko było grane. Zdecydowanie był to jeden z tych meczów, które zapamiętam na całe życie. Warto być z drużyną i ją wspierać bez względu na wszystko – Piotr.
Z laureatami konkursu skontaktujemy się telefonicznie lub mailowo 6 października, aby umówić się na odbiór nagrody.