15
lip
2020

#GłosemSpikera: Mistrzowie powrotów

Lechia Gdańsk, po raz drugi z rzędu, znalazła się w finale Totolotek Pucharu Polski! Historia dzieje się na naszych oczach! Dziś przypominam niezwykle dramatyczną drogę do finału, który tym razem odbędzie się w Lublinie.

 W poprzedniej, zakończonej zdobyciem krajowego Pucharu edycji rozgrywek, droga do finału wiodła przez Kraków, Rzeszów, Niecieczę, Zabrze oraz Częstochowę. Wyłącznie mecze wyjazdowe. Były to nasze małe, piłkarskie odskocznie od ligowej rzeczywistości.

 

Tym razem 2 z 5 meczów Biało-Zieloni rozegrali w Gdańsku. Znakiem rozpoznawczym tej batalii o awans do finału, są niesamowite okoliczności przychylenia szali zwycięstwa przez Lechistów na swoją stronę. Zaczęło się od Wejherowa, gdzie już po 5 minutach obrońcy Pucharu przegrywali 0:2. Aby podkreślić dramaturgię meczu, warto przypomnieć, że w 29 minucie spotkanie przerwano, gdyż obecni na trybunach kibice rywali, postanowili ostrzelać rakietnicami piłkarzy Lechii. Jeden z „pocisków” o centymetry minął głowę Zlatana Alomerovicia. Pośrednio, ta sytuacja odwróciła losy rywalizacji. Rozjuszeni Lechiści strzelili 3 gole, by w kolejnej rundzie pojechać do Chełmu. Na Lubelszczyźnie wygrali pewnym wynikiem 2:0. Mecz zapamiętamy z uwagi na to, że w składach obu zespołów zagrali bracia Wolscy (Paweł – Chełmianka, Rafał – Lechia).

 

Na długo przed spotkaniem 1/8 finału było wiadomo, że jest to wyjątkowy mecz. Lechia po raz pierwszy od marca 2014 zagrała w meczu o Puchar Polski w roli gospodarza! Nieprzyzwyczajeni do tej roli gdańscy zawodnicy, po 45 minutach przegrywali z Zagłębiem Lubin 0:2. W drugiej połowie, odwrócili losy meczu, strzelając 3 gole w ciągu 9 minut. Finalny wynik spotkania to 3:2!

 

Ćwierćfinał to marcowy mecz w z Piastem. Potyczka z Mistrzami Polski była ostatnim meczem przed przerwą spowodowaną Covid-19 na polskich boiskach. Na trybunach nie było publiczności, a osoby pracujące przy meczu odbierały informacje o masowym wykupowaniu towarów ze sklepów przez zaniepokojonych sytuacją obywateli. W takich okolicznościach Lechia wygrała 2:1. Gol na 1:0, strzelony przez Ze Gomesa, to trafienie nr 200 dla Lechii w Pucharze Polski, uwzględniając wyłącznie bramki z meczów na tzw. szczeblu centralnym.

 

Na losowanie par półfinałowych czekaliśmy aż 2,5 miesiąca. Los nakazał Biało-Zielonym wyjazd do Poznania, gdzie zazwyczaj gdańszczanom grało się ciężko. Jednak dzięki bramce Flavio Paixao oraz determinacji w grze obronnej, wynik po 120 minutach gry to 1:1. Po 7 rzutach karnych, Lech prowadził 3:2 i…szanse Lechii na finał wynosiły 1,83%!!! Jednak do końca serii rzutów karnych, do bramki trafiali już wyłącznie Lechiści, a poznaniacy skrywali twarze w dłoniach po fantastycznych interwencjach Zlatana Alomerovicia oraz fatalnym pudle w 6 serii „jedenastek”. Parada gdańskiego goalkeepera przy strzale Daniego Ramíreza była tak efektowna, że do teraz śmieję się, iż swobodnie mógłby w Wejherowie łapać lecącą racę. Nie ma rzeczy niemożliwych.

 

Warto zauważyć niesamowitą serię Flavio Paixao, który w poprzedniej edycji rozgrywek o krajowy puchar nie trafił ani razu do bramki rywali. W kończącym się sezonie, Portugalczyk strzelił już w ramach „Turnieju tysiąca drużyn” 5 goli, po jednym w każdej rundzie. Co ciekawe, zawsze było to ostanie trafienie Lechii w meczu. Flavio, z dorobkiem 6 goli, współdzieli wraz z Rafałem Kaczmarczykiem 2 miejsce w tabeli wszech czasów najlepszych snajperów Lechii w rozgrywkach Pucharu Polski na szczeblu centralnym. Liderem jest niezmiennie Paweł Buzała – 10 bramek.

 

 

W tej edycji pucharowych zmagań, Lechiści zdobyli już 11 goli. Rekordowymi pod względem strzelonych przez Lechię bramek, w jednym sezonie, okazały się pucharowe edycje: 1978/79 (Lechia odpadła w ćwierćfinale – 5 meczów) oraz 1982/83 (zdobycie Pucharu Polski – 7 meczów), kiedy to Biało-Zieloni zdobyli 12 bramek. Zatem finałowe spotkanie będzie szansą na wyrównanie, albo poprawienie, dotychczasowego rekordu.

 

„11” (jedenaście) to rekordowa, w 75-letniej historii Lechii Gdańsk, seria kolejnych meczów bez porażki w krajowym Pucharze. Rozpoczęła się w Krakowie 25.09.2018 r. i trwa przez wszystkie rundy Totolotek Pucharu Polski ostatnich dwóch sezonów. Niech trwa jak najdłużej, najlepiej przez kolejne rundy następnego sezonu.

 

Piątek, 24 lipca 2020 r. godz. 20:00, Lublin, Finał Totolotek Pucharu Polski: Cracovia – Lechia. Co ciekawe, w Lublinie, w 1979 r. odbył się już finał Pucharu Polski z udziałem dwóch największych lokalnych rywali obu tegorocznych finalistów. Wówczas Kraków przegrał z Trójmiastem (Wisła – Arka 1:2). Skoro jesteśmy przy ewentualnych analogiach, to podobnie jak w zeszłym roku, Lechia zagra w finale w roli gości. Na Stadionie Narodowym wszystkie finały wygrywały drużyny występujące w roli gościa. Nie mam nic przeciwko temu, aby ta reguła obowiązywała również w Lublinie. Zatem za 9 dni trzymajmy wszyscy kciuki, za drużynę w betonowych strojach – obrońców Pucharu Polski, którzy w drodze do finału udowodnili, że potrafią wyjść z opresji niezależnie od okoliczności. A przecież nie od dziś wiemy, że szczęście sprzyja lepszym!

 

Podobnie jak stojący na Długim Targu Neptun, nie mogę się już doczekać byśmy wszyscy mogli ponownie ogłosić światu, że „Puchar jest nasz”!

Autor: Marcin Gałek
Partner strategiczny
Sponsor
Partner premium
Partner techniczny
Partner motoryzacyjny
Partner medyczny
Oficjalny dostawca murawy hybrydowej
Partner klubu
Partner klubu