Zapraszamy do wysłuchania pomeczowej konferencji prasowej z udziałem trenera Szymona Grabowskiego.
– Nasz wynik mówi sam za siebie. Porażka boli, jest dla nas bardzo dotkliwa. Nie taki był plan i w pierwszej połowie funkcjonowaliśmy w zupełnie inny sposób, niż było zaplanowane – powiedział trener Grabowski. – Niemniej w szatni przed drugą połową powiedzieliśmy sobie pewne rzeczy. To, co zobaczyłem na początku drugiej połowy napawało mnie optymizmem, ale niestety na szybko się skończyło. Były sytuacje, które , które stworzyliśmy, gdzie lepiej wyglądaliśmy w pressingu, odbieraliśmy piłkę na połowie rywala, byliśmy odważniejsi. Jednak skuteczność zawiodła w stu procentach i przeciwnik wygrał zasłużenie. Dziękuję.
O zmianie taktyki:
– Nie graliśmy na trójkę obrońców. Graliśmy normalnie naszym ustawieniem w defensywie 4-2-3-1, w ofensywie przechodziliśmy do 4-3-3 bądź 3-4-3 w momencie, kiedy swoją pozycję obniżał Iwan. Także tutaj schematy były zachowane. Zmieniliśmy rzeczywiście pozycję Conrado w pierwszym pomyśle, bo te dwa tygodnie pokazały, że to może być dobry plan. Jak wyszło, widzieliśmy po pierwszej połowie.
O Miłoszu Kałahurze w podstawowym składzie:
– Po tym co zobaczyliśmy w zeszłym tygodniu chcieliśmy, żeby nasza lewa strona była mocna, jeśli chodzi o ataki przestrzeni, ataki zakończone dośrodkowaniami i takimi dynamicznymi wyjściami, które Kondziu ma. Przez całe dwa tygodnie Conrado wyglądał bardzo dobrze i ta współpraca z Miłoszem również była na poziomie, który mnie satysfakcjonował, stąd pomysł, żebyśmy mocniej zaatakowali razem pole karne. To było naszą bolączką, jeśli chodzi o mecz z Koroną Kielce. Tam Tomek Wójtowicz dobrze prezentował się, jeśli chodzi o defensywę, czy taką grę zachowawczą, więc liczyłem na to, że tutaj dynamizm Maksa, dynamizm Kondzia przyniesie nam wymierny efekt. Stało się rzeczywiście inaczej i też tutaj zmiana Tomka w drugiej połowie też była na plus i otworzyła prawą stronę. Zabrakło jednak konkretu, o który cały czas nam chodzi, nie tylko w tym meczu.Bo jeżeli sobie przeanalizujemy nasze spotkania, czy to ostatnie, czy nawet przez całą rundę, to dostarczenie piłki po wyśrodkowaniu w pole karne u nas nie istnieje.
Pokazują to statystyki, pokazuje to wideo i zawodnicy też to wiedzą. Dzisiaj to był jeden z tych elementów, który chcieliśmy poprawić, ale mecz pokazał, że dużo pracy też w tym elemencie przed nami.
O zmianie Kacpra Sezonienko na Karla Wendta:
– Szukam rozwiązań, które mogłyby nam pomóc. Kacper w mojej ocenie nie prezentował tego, czego od niego oczekiwałem. Z racji tego, że na tej pozycji nie mamy już za dużego wyboru czy wręcz wcale nie mamy, musiałem poszukiwać, kombinować. Był pomysł również na to, żeby zagrać bez takiej nominalnej dziewiątki, ale nie wiadomo, co by było lepsze. Wziąłem też pod uwagę zdrowie zawodników i tutaj liczyłem na to, że Karol jest rozbiegany, że ten atak przestrzeni za linią obrony rywala będzie częstszy.
Atak przestrzeni za linią obrony miał wykonywać Sezon, zrobił może dwa razy, z tego raz wyszło. Ciągle szukamy rozwiązań. Dzisiejszy mecz ewidentnie pokazał, że pewnych rzeczy przeskoczyć nie możemy.
O pogorszeniu wyników w Ekstraklasie względem Pierwszej Ligi:
– Myślę, że zmiana jest głównie spowodowana naszymi wyborami. Ta druga połowa dzisiaj pokazuje, że my bardziej skupiamy się na grze pozycyjnej, na budowaniu dla samego budowania, a nie ma konkretów. Ekstraklasa pokazuje nam, że potrzebny jest konkret.
Potrzebne są dwa, trzy, cztery podania na połowie przeciwnika po odbiorze i uderzenie, dośrodkowanie, wypełnienie pola karnego. My natomiast jesteśmy cały czas naiwni, nawet jak posiadamy piłkę. My się dobrze z nią czujemy, kreujemy, ale to jest kreowanie dla samego kreowania.
Chcieliśmy zmienić to, co nie wychodziło w Kielcach i to jest moja osobista porażka, że ja dzisiaj tego nie widziałem. Szczególnie w tej pierwszej połowie, chociaż w drugiej budowaliśmy, budowaliśmy i właśnie nic z budowania nie wynikało. To jest główna, różnica między Lechią z Pierwszej Ligi, a Lechią z Ekstraklasy. Zupełnie już pozostawiam personalia.
O lepszej drugiej połowie meczu:
– Wiadomo w jakiej sytuacji jesteśmy jako klub, jako zespół: mam na myśli tabelę. Zawodnicy, którzy wyszli w pierwszym składzie od pierwszej minuty na pewno chcieli wygrać. Jednak mentalnie też wiedzą, czym może skutkować ich indywidualny błąd. W pewnym momencie te błędy niestety następują, zaczynamy przegrywać i wtedy mamy bardziej otwarty umysł, staramy się grać odważnie, jakbyśmy już nic nie mieli do stracenia. Wtedy pokazujemy naszą prawdziwą twarz. Ci młodzi zawodnicy w Pierwszej Lidze mierzyli się z presją wyniku i awansu, a teraz mierzą się z presją wyniku negatywnego, kiedy musimy się odbić, poradzić sobie z trudnymi momentami.
Ja nie twierdzę, że ta druga połowa meczu była dobra. Dla mnie druga połowa, powiedziałem to wcześniej zawodnikom, byłaby dla mnie dobra, gdybyśmy do sześćdziesiątej minuty strzelili jedną bramkę. Według mnie mieliśmy sytuację do strzelenia czterech bramek w przeciągu piętnastu pierwszych minut drugiej połowy, ale nie chcę trzech, dwóch, chcę jedną bramkę, która by pokazała temu zespołowi jeszcze mocniej, że oni mogą z 2-0 wyciągnąć na 2-1, że w sześćdziesiątej minucie mogą wywierać presję na rywalu, tak jak zrobiliśmy to z Cracovią. Nam tego brakuje i jeżeli jeszcze kiedyś dojdzie do takiej właśnie sytuacji, ale będziemy ją potrafili odwrócić, to będzie to dla mnie najważniejsze zwycięstwo i będę dumny z tych chłopaków, że oni wreszcie dali radę i ten egzamin dojrzałości na poziomie Ekstraklasy zdali.