W 21. kolejce PKO BP Ekstraklasy piłkarze Lechii Gdańsk mierzyli się z Koroną Kielce. Gospodarze już w pierwszej połowie objęli prowadzenie po fantastycznym uderzeniu Rumuna Ronaldo Deaconu. Potem kielczanie stracili Petrova, który obejrzał czerwoną kartkę i grali przez ponad pół godziny w osłabieniu. Biało-Zieloni obwarowali bramkę Korony, ale defensywa gospodarzy nie uległa i ostatecznie Lechia przegrała jednym trafieniem.
Marcin Kaczmarek posłał do boju w Kielcach praktycznie taki sam zespół, jak w meczu poprzedniej kolejki z Widzewem Łódź. Do składu po absencji “kartkowej” powrócił Maciej Gajos, a na jego ramię powróciła opaska kapitańska. W pierwszych minutach kielczanie odważnie ruszyli pod pole karne lechistów. Po dwóch rzutach rożnych wdarło się nieco nerwowości w szeregi gdańskiej drużyny, ale na szczęście obrona zachowała czujność. W 7′ po raz pierwszy wyraźny krok w kierunku bramki Zapytowskiego zrobili Biało-Zieloni, a dokładnie Brazylijczyk Conrado, który posłał w pole karne kąśliwą, przeszywającą, mocno bitą piłkę. Gdyby nie parada bramkarza Korony, Durmus zamknąłby akcję. W 12′ Ronaldo Deaconu w odpowiedzi kapitalnie uderzył z okolic 20 metra pod poprzeczkę Kuciaka. Słowacki golkiper musiał maksymalnie się wyciągnąć, aby uratować swój zespół przed stratą gola. Świetna robinsonada! W kolejnych minutach gra przeniosła się bliżej centralnej części boiska. Dużo było bezpośrednich starć i walki w środku pola. W 21. minucie świetne podanie do Łukasza Zwolińskiego wykonał Kubicki. Napastnik Lechii zabrał się z piłką, jednak był zbyt blisko linii końcowej, aby strzelić do bramki, więc zagrał do tyłu. Tam pierwsi do futbolówki dopadli defensorzy Korony. Około 30 minuty Deaconu ponownie stanął przed ogromną szansą na rozsupłanie worka z golami, ale świetne podanie Błanika nie zostało wykorzystane. Piłka po strzale Rumuna poszybowała wysoko ponad poprzeczką. Znacznie lepiej z uderzeniem poradził sobie kilkadziesiąt sekund później Jakub Łukowski. Kuciak był jednak, gdzie powinien. W 38′ Ronaldo Deaconu po raz trzeci spróbował uderzenia z dystansu i tym razem piłka wpadła do sieci. Chwilę wcześniej rzut rożny wykonywała Lechia, ale z szybką kontrą ruszyli gospodarze. Z prawej strony złamał akcję do środka rumuński zawodnik i bez zastanowienia “kropnął” po długim słupku. Golkiper Biało-Zielonych starał się jeszcze interweniować, jednak tylko trącił futbolówkę. Lechia musiała odważniej zaatakować bramkę przeciwników. Tuż przed zejściem na przerwę strzał głową po niezłej centrze z narożnika boiska oddał jeszcze Jakub Bartkowski. Jednak piłka wylądowała w “koszyczku” Zapytowskiego i to był ostatni akcent pierwszej części gry.
Kilka sekund po wznowieniu gry Dawid Błanik mógł narobić Lechii kłopotu. Piłkarz Korony miał sporo miejsca i czasu w polu karnym, więc próbował zmieścić piłkę między słupkami, ale niezwykły refleks pokazał w tej sytuacji Kuciak, który już leżąc na murawie, odbił strzał do boku. Korona coraz śmielej poczynała sobie w ataku. W 50′ Shikavka starał się trafić na 2:0 nożycami, jednak skończyło się na strachy dla gdańszczan. W odpowiedzi ponownie Conrado urwał się na skrzydle i zagrał płaską piłkę w pole karne. Nikt jednak nie zdołał jej trącić. Podopieczni Kamila Kuzery grali z ogromną ambicją i chęcią zabezpieczenia korzystnego rezultatu. W 57′ trener Marcin Kaczmarek zdecydował się na podwójną roszadę: za Tobersa i Durmusa posłał do boju Friesenbichlera oraz Terrazzino. Chwilę później Kyrylo Petrov obejrzał drugi żółty kartonik za faul na Gajosie i Lechia miała pół godziny gry w przewadze! Od razu zrobiło się gorąco pod bramką Korony. Odrobina więcej precyzji i główka Zwolińskiego po wrzutce Pietrzaka mogła wylądować w siatce. W 68′ na boisku po raz 300 w Ekstraklasie pojawił się Flávio Paixão. Murawę opuścił Maciej Gajos, a opaskę przejął Michał Nalepa. W 72′ Conrado powinien wyrównać, ale jego strzał głową zatrzymał się na poprzeczce. Sekundy uciekały i coraz wyraźniej pachniało golem dla Lechii. Pozostawał kwadrans regulaminowego czasu gry. Kielczanie wyciskali wszystkie możliwe sekundy z minut starając się utrzymać jednobramkową przewagę. W 85′ trener Kaczmarek rzucił wszystko, co miał w ofensywie: wszedł Sezonienko oraz Piła za Conrado i Bartkowskiego. Gdańszczanie grali z pełnym ryzykiem. Na dwie minuty przed końcem Kevin Friesenbichler przymierzył z rzutu wolnego i jego strzał był bliski powodzenia, jednak bramkarz Korony uratował swój zespół przed stratą gola. Sędzia Bartosz Frankowski doliczył 5 minut dodatkowych. I to właśnie w doliczonym czasie gry Lechia miała swoją najlepszą okazję, której niestety nie wykorzystał Michał Nalepa. Na więcej zabrakło już czasu i raz jeszcze w tym sezonie Korona Kielce wygrała z Lechią 1 do 0. Okazja na punkty dla Biało-Zielonych będzie w 22. kolejce, w której zmierzą się oni z Radomiakiem Radom.
Korona Kielce – Lechia Gdańsk 1:0 (1:0)
1:0 – Ronaldo Deaconu (38′)
LGD: Kuciak – Pietrzak, Maloča, Nalepa, Bartkowski (85′ Sezonienko), Tobers (57′ Friesenbichler), Kubicki, (k) Gajos (68′ F. Paixão), Conrado (85′ Piła), Durmus (57′ Terrazzino), Zwoliński.
Rezerwowi: Buchalik, Piła, F. Paixão, Friesenbichler, Terrazzino, Biegański, Sezonienko, Kałuziński, Abu Hanna.
Trener: Marcin Kaczmarek.