08
lis
2022

Lechia odpada z Pucharu Polski po konkursie rzutów karnych

Fortuna Puchar Polski rządzi się swoimi prawami, a jednym z nich jest to, że jeśli nie wygrywasz, czeka Cię doliczony czas gry. To właśnie stało się udziałem zawodników Lechii Gdańsk oraz Legii Warszawa, które spotkały się w 1/8 finału krajowego pucharu. W regulaminowym czasie było 1:1. Początek dogrywki z impetem zaczął Łukasz Zwoliński, który dał gospodarzom prowadzenie 2:1. Tuż przed końcem drugiej części wyrównał Rose i o awansie decydował konkurs „jedenastek”. W tym aspekcie piłkarskiego rzemiosła lepsi byli gracze Kosty Runjaicia i to oni awansowali do ćwierćfinału.

Obie ekipy wyszły w nieco innych składach niż przed czterema dniami w starciu ligowym. Trener Kaczmarek dokonał nie tylko zmian personalnych, ale też taktycznych. Tercet defensywny tworzyli w tym spotkaniu Joel Abu Hanna oraz Mario Maloca i Michał Nalepa. Na wahadłach ustawieni byli Rafał Pietrzak oraz David Stec, a w środku pola mieli rządzić Kubicki oraz Gajos. Przed nimi ustawieni szerzej byli Durmus i Kałuziński, a najbliżej bramkarza rywali biegał Flavio. Pierwszą groźną akcję stworzyli w tym meczu goście po jednym z rzutów rożnych. Strzał pod poprzeczkę wybronił jednak Kuciak. W 11′ swój występ musiał zakończył Abu Hanna, który przy jednej z interwencji we własnym polu karnym doznał urazu. Zmienił go Kristers Tobers, który w Warszawie rozegrał przyzwoite zawody na pozycji defensywnego pomocnika. Warszawianie w pierwszych 20 minutach osiągnęli ogromną przewagę optyczną, która najwyraźniej odznaczała się w posiadaniu piłki (29:71). Legioniści po stracie grali w wysokim pressingu i momentalnie podchodzili pod pole karne Biało-Zielonych. Pierwszy celny strzał na bramkę Miszty wykonał w 23′ Kałuziński, ale piłka poleciała w środek bramki i ugrzęzła w rękawicach golkipera Legii. Podopieczni Kosty Runjaicia mieli wydarzenia boiskowe opanowane, ale mieli problemy ze stwarzaniem klarownych sytuacji. Próbowali zatem uderzeń z dystansu czy indywidualnych szarż, bez większego skutku. Gdy wydawało się, że żadna z ekip nie zdoła przed przerwą przełamać niemocy, z szybką kontrą w 41. minucie urwał się Kałuziński, zagrał w tempo na wolne pole do Durmusa, a ten złamał akcję na swoją lepszą nogę i po lekkim rykoszecie wpakował futbolówkę w dolny róg bramki gości. Chwilę później Jarosław Kubicki powinien podwyższyć na 2:0, ale piękną robinsonadą popisał się Miszta i uratował swój zespół przed utratą kolejnego gola. Trafienie Durmusa było jedynym w pierwszych trzech kwadransach i do awansu brakowało Lechii 45 minut.

Start drugiej połowy to bardzo groźny strzał Josue oraz próba dobitki Baku. Wszystko to jednak skończyło się na bramkarzu Lechii, który był tego dnia dobrze dysponowany. Po tej akcji arbiter Tomasz Musiał dostał sygnał, aby przyjrzeć się temu, co wydarzyło się w polu karnym. Po długiej analizie i oczekiwaniu wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Josue i noga mu nie zadrżała. W 52′ Legia wyrównała na „po jeden”. Przyjezdni nadal byli częściej w posiadaniu, a po trafieniu wyrównującym zyskali ochotę na jeszcze więcej. Sytuacja zasadniczo jednak wyglądała dość podobnie, jak w pierwszej części spotkania. Legia była stroną atakującą, jednak niewiele wynikało z tego konkretów. Lechiści czekali na swoją okazję do wyjścia z szybkim kontratakiem, który przyniósłby zwycięskiego gola. W 77. minucie w składzie Lechii wymieniono dwa ogniwa: na prawą stronę za Davida Steca wszedł Filip Koperski, a za Jakuba Kałuzińskiego wskoczył Brazylijczyk Conrado. Minuty szybko uciekały i było coraz bliżej kolejnej w tegorocznym Pucharze Polski dogrywki. W 87′ Łukasz Zwoliński wykończył oskrzydlającą akcję Rafała Pietrzaka… Niestety sędzia cofnął się do momentu podania do lewego obrońcy Biało-Zielonych i wskazał pozycję spaloną. Tomasz Musiał spojrzał na zegarek i do regulaminowego czasu doliczył aż 7 minut. Pomimo sporego czasu na rozstrzygnięcie, żadnej ze stron nie udało się już przechylić szali na swoją korzyść i kibiców na Polsat Plus Arenie czekała dodatkowa porcja emocji zwana dogrywką.

Początek dogrywki zaczął się w wymarzony sposób dla gospodarzy. Świetnie zatańczył przy linii Conrado utrzymując się przy piłce, zgrał do środka, gdzie sporo miejsca miał Kubicki, a pomocnik Lechii znakomicie przeszył warszawską obronę prostopadłym podaniem do Łukasz Zwolińskiego, który zaliczył bramkę w swoim trzecim występie z rzędu i dał gdańskim kibicom nadzieję na końcowy tryumf. Po objęciu prowadzenia warszawianie starali się szybko wyrównać, jednak zmieniana w trakcie meczu obrona gdańszczan nie miała zamiaru ulec. Pozostawało 15 minut do końca. Biało-Zieloni w drugiej odsłonie dogrywki walczyli o każdą piłkę, kradli sekundy i bardzo długo to zdawało egzamin. Aż w końcu nadeszła 117′, kiedy obrońca Lindsay Rose przelobował wychodzącego z bramki Kuciaka i wyrównał na 2:2. Wieczór zapowiadał się na jeszcze dłuższy…

O awansie miały ostatecznie przesądzić „jedenastki”, a w tym elemencie lepiej powiodło się tego wieczora piłkarzom trenera Kosty Runjaicia, którzy wygrali 4:2.

Lechia Gdańsk – Legia Warszawa 2:2 (1:0) k. 2:4

1:0 – Ilkay Durmus (42′)

1:1 – Josue (52′)

2:1 – Łukasz Zwoliński (93′)

2:2 – Lindsay Rose (118′)

__________________

karne:

0:1 – Mladenović

0:1 – Gajos (obrona Miszty)

0:2 – Pich

1:2 – Durmus

1:3 – Augustyniak 

1:3 – Kubicki (ponad bramką)

1:3 – Kramer (ponad bramką)

2:3 – Łukasz Zwoliński

2:4 – Josue

LGD: Kuciak – Abu Hanna (11′ Tobers, 91′ Castegren), Maloca, Nalepa, Pietrzak, Kubicki, (k) Gajos, Stec (77′ Koperski), Kałuziński (77′ Conrado), Durmus, Paixao (62′ Zwoliński).

Rezerwowi: Buchalik, Castegren, Tobers, Zwoliński, Diabate, Conrado, Terrazzino, Koperski, Neugebauer.

Trener: Marcin Kaczmarek.

Partner strategiczny
Sponsor
Partner premium
Partner techniczny
Partner motoryzacyjny
Partner medyczny
Oficjalny dostawca murawy hybrydowej
Partner klubu
Partner klubu