25
lis
2020

Mykoła Musolitin: Piłka to całe moje życie

Kadrę Lechii Gdańsk wzmocnił młodzieżowy mistrz świata z 2019 roku. Związał się z naszym klubem do końca sezonu 2022/ 2023. Jako pierwsi mieliśmy okazję z nim porozmawiać i dowiedzieć się m.in., na jakiej pozycji na boisku czuje się najlepiej, dlaczego tak bardzo podoba mu się w Gdańsku oraz co zdecydowało, że wybrał właśnie Lechię.

– Spędziłeś już trochę czasu w Gdańsku. Jak się czujesz w nowym miejscu?

– Mykoła Musolitin: Miasto jest wspaniałe! Czuję się tutaj znakomicie, tym bardziej, że Gdańsk jest bardzo podobny do Odessy, gdzie się urodziłem i wychowałem. Samo miasto nie miało wprawdzie znaczenia przy wyborze klubu, ale cieszę się, że mieszkam i gram w tak pięknym miejscu.

 

– Co w takim razie zdecydowało o wyborze Lechii Gdańsk jako Twojego nowego klubu?

– Polska Ekstraklasa jest profesjonalną ligą. Poziom piłkarzy i całej mojej nowej drużyny również oceniam bardzo wysoko. Widziałem wcześniej, jak prezentuje się zespół Lechii Gdańsk i przekonałem się o tym na miejscu, bo na każdym treningu, w którym uczestniczę, widzę, jak wyszkoleni są zawodnicy i jak profesjonalnie podchodzą do swojej pracy trenerzy. Słyszałem też wiele dobrego o możliwościach rozwoju – od pięknego stadionu przez fachową kadrę trenerską po całą infrastrukturę. Wszystko to złożyło się na decyzję, że podpisałem kontrakt właśnie z Lechią.

 

– Na jakiej pozycji czujesz się najlepiej i na jakiej pozycji masz nadzieję grać w Lechii?

– Najlepiej czuję się po prawej stronie obrony. Oczywiście jeśli trener zdecyduje się mnie wystawić na innej pozycji, będę grał najlepiej jak potrafię, aby spełnić powierzone mi zadania. Grałem już na pozycjach 6 czy 8, również jako prawy pomocnik, ale jeśli sam miałbym wybierać, to najlepiej mi się gra na pozycji prawego obrońcy. Generalnie wolę grać z boku boiska niż w środku pola.

 

 Dziś jesteś już piłkarzem Lechii, ale kibiców na pewno interesuje, jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką. Twój tata Wołodymyr też był piłkarzem – czy to on zaszczepił w Tobie gen sportowca?

– Na pewno tata miał wpływ na to, że dzisiaj gram w piłkę, ale nie bezpośredni. Nie musiał mi nic mówić, bo ja wyrosłem wśród piłkarzy i to od początku było po prostu moim życiem. Z mamą przychodziłem na treningi taty i zawsze mi się to podobało. Od najmłodszych lat czułem, że piłka nożna jest moim przeznaczeniem i do tej pory tak mi zostało. To do dziś całe moje życie.

 

– Wciąż dzwonicie do siebie po Twoich meczach?

– Oczywiście rozmawiamy po każdym moim meczu i wspólnie analizujemy mój występ. Tata pomaga mi, podpowiada, kiedy zachowałem się dobrze, kiedy mogłem zagrać inaczej. Nazwałbym to konstruktywną krytyką, dzięki czemu otrzymuję od niego wiele przydatnych wskazówek. Nie zawsze ze wszystkim się zgadzam, ale tata też rozumie, że na miejscu jest sztab szkoleniowy, z którym pracuję i oczywiście w przypadku mojej gry najwięcej do powiedzenia mają trenerzy. Ta hierarchia jest zachowana.

 

– Co najczęściej chwali tata, co jest Twoją mocną stroną, a nad czym jeszcze musisz pracować?

– Ciężko mówić mi o moich mocnych stronach. Od takiej oceny jest trener, czy koledzy z zespołu, z czasem też kibice będą mnie oceniać. Jeśli chodzi o to, nad czym mogę jeszcze pracować, to każdego dnia próbuję oglądać lepszych ode mnie, chociażby w meczach Ligi Mistrzów czy innych lig światowych. Obserwuję wtedy przede wszystkim grę obrońców i staram się wyciągnąć dla siebie jak najwięcej. Obecnie pracuję nad kondycją i poprawą parametrów fizycznych, bo w ostatnich tygodniach wypadłem z rytmu meczowego. Od mojego przyjazdu tutaj ciężko pracuję nad powrotem do formy, również dlatego, że moje mocne strony wolę pokazać na boisku, niż mówić o nich.

 

– Przy Twoich warunkach fizycznych (1,77 m wzrostu) nie należysz do najwyższych zawodników. Czy wobec tego dobre przygotowanie fizyczne to jednak jeden z Twoich atutów?

– Poniekąd tak, bo nienajlepsze warunki fizyczne nadrabiam zaangażowaniem, odbiorem piłki, agresywną grą, pracą na boisku i dużą liczbą wybieganych kilometrów podczas meczu. Jeśli gram na swoim poziomie, to nie ma dla mnie różnicy, jakiego wzrostu są zawodnicy przeciwko którym gram.

 

– W Twoim ostatnim klubie, łotewskim FK Valmiera od stycznia tego roku w 17 meczach zaliczyłeś 4 asysty. Na jakiej pozycji tam grałeś i jak oceniasz ten okres?

– Na Łotwie grałem na mojej nominalnej pozycji – jako prawy obrońca, ale w Valmierze graliśmy bardzo odważnie do przodu, dlatego często miałem okazję podłączać się do akcji ofensywnych, asystować, czy wypracowywać też rzuty wolne czy karne, z których potem padały bramki. Moim zadaniem było między innym budowanie przewagi liczebnej na połowie przeciwnika i dzięki temu często brałem udział w akcjach ofensywnych. To był efekt taktyki przyjętej przez trenera, ale to akurat mi odpowiadało.

 

– Z ligi ukraińskiej przeniosłeś się na Łotwę – do teoretycznie słabszej ligi. Jak to wyglądało z twojej perspektywy?

– Dzisiaj na pewno liga ukraińska jest mocniejsza jeśli weźmiemy pod uwagę takie drużyny jak Dynamo Kijów, Szachtar Donieck czy Zaria Ługańsk, które grają w europejskich pucharach. Jednak drużyny w dolnych rejonach tabeli w obydwu ligach są na podobnym poziomie. Na Łotwie gra jest zbliżona do futbolu europejskiego – sporo walki, biegania, piłki siłowej. Z kolei na Ukrainie gra się więcej piłką, futbol jest bardziej techniczny.

 

– Twój tata zagrał w pierwszej reprezentacji Ukrainy 3 mecze. Ty z kolei jesteś mistrzem świata U-20. Jak to wpłynęło na Twoją karierę? Czy widzisz realną szansę na grę w pierwszej reprezentacji Twojego kraju?

– Zdobycie mistrzostwa świata U-20 zaowocowało świadomością, że trzeba jeszcze więcej pracować, żeby codziennie stawać się coraz lepszym piłkarzem. Zdobywając mistrzostwo świata automatycznie podnosi się też poziom oczekiwań od Ciebie. Wszyscy wokoło oczekują więcej, niż od pozostałych, dlatego trzeba cały czas utrzymywać odpowiednią formę. Patrząc na poziom mojej nowej drużyny mam realną szansę zbudować swoją pozycję na tyle, aby grając w Lechii regularnie i dobrze otrzymać powołanie do pierwszej reprezentacji Ukrainy.

 

– Czy nadal jesteś w kontakcie z Twoimi kolegami z reprezentacji, z którą zdobyłeś młodzieżowe mistrzostwo świata? Czy zawodnicy, z którymi grałeś, mają szansę na zrobienie dużej kariery?

– Zacznę od klubów, w których występowałem – w Czornomorcu i Valmierze spotkałem wielu dobrych zawodników. Nikogo jednak nie chciałbym wyróżniać, bo graliśmy jako drużyna i byliśmy oceniani jako drużyna. Tym bardziej byłoby mi niezręcznie indywidualnie oceniać poszczególnych graczy. Cieszę się, że utrzymuję dobry kontakt z zawodnikami ze wszystkich klubów, w których grałem, jak też z młodzieżowych reprezentacji Ukrainy. W naszym kraju jest wielu utalentowanych młodych zawodników. Jeśli mówimy o karierach, to mogę wskazać jednego zawodnika, który już jako 19-latek znalazł się w kadrze Realu Madryt – chodzi oczywiście o bramkarza, Andrija Łunina. Przed nim rysują się szerokie perspektywy, ale nie tylko przed nim, bo wciąż wielu perspektywicznych zawodników gra też w najlepszych klubach na Ukrainie. Na przykład Bondar czy Korniejenko w Szachciorze Donieck, czy też Popov w Dynamie Kijów.

 

– Ukraina, Łotwa, Polska – to punkty, które już są na Twojej piłkarskiej mapie. Jaka byłaby Twoja wymarzona następna liga po polskiej Ekstraklasie?

– Oczywiście marzeniem większości zawodników są LaLiga, Bundesliga, czy Premier League. Nie jest też tajemnicą, że każdy piłkarz na poziomie rywalizacji klubowej marzy o wygraniu Ligi Mistrzów. Ja nie jestem wyjątkiem, ale na razie skupiam się jednak na grze w polskiej Ekstraklasie, dlatego podpisałem tutaj kontrakt do 2023 roku. Od siebie mogę obiecać, że jeśli tylko dostanę szansę, zawsze będę grał z pełnym zaangażowaniem chcąc pomóc drużynie w zdobywaniu punktów. Mam nadzieję, że ta gra będzie też atrakcyjna dla kibiców.

Partner strategiczny
Sponsor
Partner premium
Partner techniczny
Partner motoryzacyjny
Partner medyczny
Oficjalny dostawca murawy hybrydowej
Partner klubu
Partner klubu