06
mar
2021

Podział punktów z Podbeskidziem

Lechia Gdańsk wybiegła na spotkanie w Bielsku-Białej w roli faworyta, jednak dyspozycja gospodarzy w rundzie wiosennej zapowiadała, że ciężko będzie się nam z tej roli wywiązać. W składzie zabrakło pauzującego za kartki Karola Fili oraz kontuzjowanych lub chorych: Michała Nalepy, Josepha Ceesaya i Kennego Saiefa. W ich miejsce w porównaniu do wyjściowej „11” z meczu w Mielcu weszli Bartosz Kopacz i Conrado.

Rozpoczęliśmy jednak bez kompleksów, od ataków wysuniętych do przodu Łukasza Zwolińskiego i Flavio. Byliśmy blisko rywala i nie pozwalaliśmy mu na wiele. Po kilku minutach naszego naporu mecz się wyrównał, ale bielszczanie wciąż nie mogli przedrzeć się przez naszą defensywę. Strzały z dystansu były natomiast zdecydowanie niecelne. W 29. minucie Jan Biegański przypadkiem dotknął piłkę ręką i gospodarze wykonywali rzut wolny z okolicy 25. metra. Po wrzutce w pole karne piłka uderzyła w rękę Rafała Pietrzaka i sędzia Zbigniew Dobrynin bez wahania wskazał na 11. metr. Po chwili pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Milan Rundić. W ten sposób Lechia straciła pierwszą bramkę od czterech meczów. W 37. minucie meczu Conrado posłał dobre podanie do Łukasza Zwolińskiego, ale ten niestety nie zdołał umieścić piłki w siatce. Ostatnia groźna akcja podstawowego czasu gry pierwszej połowy rozpoczęła się zaraz po rzucie rożnym wykonywanym przez gospodarzy. Szybka kontra uruchomiła Flavio, który przebiegł z piłką 2/3 boiska i rozegrał piłkę razem z Jarosławem Kubickim i Conrado. Piłka trafiła ostatecznie do Brazylijczyka, który umieścił ją w siatce i do szatni schodziliśmy z remisem.

 

W drugiej połowie próbowaliśmy swoich szans głownie lewą stroną boiska. Niebezpieczne dośrodkowania Pietrzaka i Conrado były jednak skutecznie blokowane. Michala Peskovicia w bramce Podbeskidzia próbowali też zaskoczyć Łukasz Zwoliński oraz Jan Biegański, ale ich strzały z dystansu mijały bramkę gospodarzy. W 63. minucie byliśmy bardzo blisko wyjścia na prowadzenie. Wrzutkę Jana Biegańskiego przedłużył głową Flavio, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. W 70. minucie Conrado został zastąpiony na boisku przez Mateusza Żukowskiego. Od razu po wejściu na boisko rozegrał kombinacyjną akcję z Biegańskim, jednak zabrakło wykończenia.  W 77. minucie za Macieja Gajosa na boisku pojawił się Tomasz Makowski, który po chwili popisał się świetnym dośrodkowaniem z prawej strony. Flavio próbował jeszcze zagrać do Żukowskiego, ale ostatecznie gospodarze przejęli piłkę. Widać było, że coraz śmielej próbujemy zdobyć bramkę i przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.

Trener Stokowiec w 83. minucie na prawe skrzydło wpuścił Omrana Haydarego, który zmienił Zwolińskiego. Ten manewr przyczynił się do drugiej bramki. Po faulu na Afgańczyku rzut wolny z prawej strony bił Rafał Pietrzak, a piłka po jego podaniu spadła idealnie na głowę Bartosza Kopacza, który strzelił obok bezradnego Peskovicia. Prowadziliśmy 2:1 na 5 minut do końca regulaminowego czasu gry i wydawało się, że 4. z rzędu zwycięstwo Lechii stanie się faktem. Jednak 8. trafienie Kamila Bilińskiego w 87. minucie było szybką odpowiedzią na naszą bramkę. Napastnik Podbeskidzia strzałem w długi róg nie dał szans Kuciakowi.

W 90. minucie idealną okazję zmarnował Flavio. Portugalczyk minął w  polu karnym obrońcę, po czym strzelił w leżącego już bramkarza. Po chwili Biało-Zieloni mieli kolejną okazję do ponownego objęcia prowadzenia, jednak strzał Omrana Haydaraego okazał się zbyt słaby, by zaskoczyć bramkarza gospodarzy.

 

 

Partner strategiczny
Sponsor
Partner premium
Partner techniczny
Partner motoryzacyjny
Partner medyczny
Oficjalny dostawca murawy hybrydowej
Partner klubu
Partner klubu