W poniedziałkowy wieczór Biało-Zieloni rozegrali ostatni domowy mecz w rundzie jesiennej sezonu 2020/2021. W Gdańsku spotkały się dwie drużyny, które w ostatnich trzech meczach nie zdobyły ani jednego punktu, ani nawet gola. Ze względu na absencje kartkowe, Piotr Stokowiec nie mógł w tym meczu skorzystać z trójki podstawowych zawodników – Jarosława Kubickiego, Tomasza Makowskiego oraz Michała Nalepy.
Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce w 7. minucie, kiedy to Rafał Pietrzak zablokował strzał w polu karnym Mateusza Szwocha. Dusan Kuciak miałby olbrzymie problemy z wybronieniem tego strzału. Lechiści ponownie nie najlepiej weszli w mecz i to płocczanie mieli optyczną przewagę. Po stronie przeciwników prym w akcjach ofensywnych wiedli Szwoch i Rasak. Potwierdzały się też statystyki, według których Wiślacy średnio przebiegają o 5 kilometrów więcej podczas meczu. Biało-Zieloni jedyne realne zagrożenie stwarzali przy kilku stałych fragmentach gry wykonywanych przez Pietrzaka. Nasze akcje były rozgrywane zbyt wolno i zbyt niedokładnie. Widać było, że zawodnicy bardzo, a może nawet za bardzo chcą zdobyć bramkę i przełamać ostatnią passę, jednak ostatecznie brakowało klarownych sytuacji do zdobycia bramki. Najpierw Zwoliński potem Saief i Żukowski próbowali strzałów z dystansu, ale wszystkie próby były niecelne. Na koniec pierwszej połowy z drugiej strony groźnie strzelał Lesniak, ale Kuciak pewnie wybronił jego strzał po ziemi. Najlepiej przebieg pierwszej połowy oddaje statystyka posiadania piłki – Wisła 59%, Lechia 41%. Lechia nie realizowała założeń taktycznych, nie wykorzystywaliśmy skrzydłowych, a w środku pola spotykaliśmy dobrze zorganizowaną obronę Wisły. Goście grali ambitnie i prezentowali się zdecydowanie lepiej od naszej drużyny.
W przerwie Piotr Stokowiec dokonał dwóch zmian. Omrana Haydarego zastąpił Conrado, a Mateusza Żukowskiego zmienił Jakub Kałuziński. Sygnał do ataku dał Saief strzelając groźnie zza linii pola karnego. Po pierwszych kilku minutach drugiej połowy widać było, że po zmianach Lechia będzie grać ofensywniej. Najlepszą okazję do strzelenia bramki dla Lechii miał Conrado. Brazylijczyk otrzymał świetne podanie od Saiefa, jednak jego strzał minimalnie minął słupek. To była bardzo dobra okazja do otwarcia wyniku. Mecz przyspieszył, chwilę później po rzucie wolnym pod naszą bramką zakotłowało się, ale znowu pewnie interweniował Kuciak. W odpowiedzi Kałuziński rozprowadził piłkę, Saief ponownie z prawej strony wyłożył piłkę Conrado, ale ten w wiadomy tylko dla siebie sposób z 5 metrów nie zdołał umieścić piłki w siatce. Jak mówi stare sportowe porzekadło niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 65. minucie potwierdziło się w 100%. Dusan Lagator po dośrodkowaniu rozgrywającego świetne spotkanie Mateusza Szwocha i podaniu Piotra Tomasika pewnie umieścił piłkę w siatce obok bezradnego Dusana Kuciaka. To był gol numer 500 Wisły Płock w Ekstraklasie. W 72. minucie miejsce Gajosa zajął Flavio, od którego odebrał też opaskę kapitana. Podobnie jak w Warszawie Portugalczyk ustawił się za Łukaszem Zwolińskim. Dodatkowo za Saiefa 4 minuty później wszedł Jaroslav Mihalik i kibice mogli mieć nadzieję na nowe siły w ataku. W 80. minucie po strzale Lesniaka ponownie wykazał się Dusan Kuciak. W tym czasie graliśmy przez chwilę w 10, bo niestety Karol Fila musiał opuścić boisko ze względu na kontuzję. Jego miejsce zajął kolejny napastnik Jakub Arak. Pod koniec gra była szarpana, składnych akcji było jak na lekarstwo. Goście konsekwentnie wybijali nas z rytmu. Lechia zakończyła 4. mecz z rzędu bez strzelonej bramki i 4. mecz z rzędu z zerowym kontem punktowym.
Lechia Gdańsk – Wisła Płock 0:1
Bramki: Lagator (65′)
Lechia: Kuciak, Fila (80′ Jakub Arak), Tobers, Kopacz, Pietrzak, Haydary (46′ Jakub Kałuziński), Kryeziu, Gajos (72′ Flavio Paixao), Saief (76′ Jaroslav Mihalik), Żukowski (46′ Conrado), Zwoliński.
Wisła: Kamiński, Cabezali, Uryga, Obradović, Tomasik, Szwoch (90. Michalski), Lagator, Rasak (62′ Adamczyk), Lesniak, Kocyła (71′ Gjersten), Sheridan (71′ Lewandowski).