05
mar
2021

Prawo serii

Ostatnie tygodnie, to bardzo dobry okres dla drużyny Piotra Stokowca. Biało-Zieloni wygrali 3 kolejne spotkania, a już w sobotę staną przed szansą odniesienia kolejnej wygranej. Taki obrót spraw pozwolił Lechii na znaczną poprawę swojej sytuacji w ligowej tabeli i obecnie Lechiści zajmują 4. miejsce tracąc do trzeciego Rakowa zaledwie 5 „oczek”. W związku z bieżącą passą zwycięstw postanowiliśmy przybliżyć Wam pozostałe takie serie, z którymi mieliśmy do czynienia od momentu powrotu Biało-Zielonych do Ekstraklasy, czyli od początku sezonu 2008/2009. Pod uwagę braliśmy tylko te serie, który liczyły co najmniej trzy mecze.

 

Na pierwsze „dłuższe” pasmo zwycięstw kibice Lechii musieli czekać aż do rundy jesiennej sezonu 2010/2011. We wrześniu 2010 roku drużyna prowadzona wówczas przez Tomasza Kafarskiego pokonała Cracovię 1:0. Autorem jedynej bramki na stadionie przy Traugutta 29 był Bedi Buval, dla którego było to premierowe trafienie w barwach Lechii. W następnej kolejce Lechia rozgrywała kolejne domowe spotkanie, a jej rywalem był Górnik Zabrze, którego trenerem był wtedy Adam Nawałka. Mimo że Biało-Zieloni wygrali wtedy aż 5:1, to kibice i tak mogli odczuwać niedosyt, ze względu na nadspodziewanie dużą liczbę sytuacji strzeleckich, jaką wykreowali sobie wówczas piłkarze Lechii. Dwie bramki tego dnia zdobył Abdou Razack Traore, dla którego były to pierwsze bramki na boiskach Ekstraklasy. Kolejne dwa spotkania to zwycięstwa odpowiednio nad Legią oraz Arką Gdynia. W Warszawie Lechia po bramkach Bedi Buvala, Huberta Wołąkiewicza oraz Pawła Nowaka wygrała 3:0, a tydzień później zwycięstwo w derbach Trójmiasta zapewnił naszej drużynie Piotr Wiśniewski. Licznik zwycięstw zatrzymał się wtedy na czterech meczach.

 

Kolejna seria wygranych przyszła dopiero na początku sezonu 2013/2014. Najpierw Lechia, prowadzona przez Michała Probierza, pokonała Jagiellonię 2:0. W następnej kolejce słabsza od gdańszczan okazała się Cracovia, która w 4. kolejce sezonu 2013/2014 przegrała w Gdańsku 1:3. Bramki dla Lechii strzelali wtedy Marcin Pietrowski, Piotr Wiśniewski oraz Paweł Buzała. I to właśnie gola „Buziego” kibice zgromadzeni na stadionie w Gdańsku zapamiętali na dłużej, ponieważ tamto trafienie było zwieńczeniem efektownej wymiany podań pomiędzy napastnikiem Lechii, a japońskim pomocnikiem – Daisuke Matsui. W kolejnej serii gier Lechia zmierzyła się z Legią, która walczyła wówczas o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Górą w tamtym spotkaniu okazali się Biało-Zieloni, którzy dzięki bramce Piotra Wiśniewskiego wywalczyli w stolicy komplet punktów.

 

Początek rundy wiosennej sezonu 2014/2015 to okres skromnych zwycięstw Lechii, której trenerem był wtedy były już selekcjoner reprezentacji Polski – Jerzy Brzęczek. Lechiści wygrali trzy kolejne spotkania w wymiarze 1:0. Najpierw z GKS-em Bełchatów, następnie z Pogonią Szczecin, a na koniec tej passy z Górnikiem Zabrze. W meczach z drużynami z Bełchatowa oraz Zabrza zwycięstwa Lechii zapewniał chorwacki napastnik Antonio Colak, a gola na wagę kompletu punktów w rywalizacji z „Portowcami” zdobył Sebastian Mila, dla którego było to pierwsze trafienie dla Lechii od momentu powrotu do gdańskiego zespołu.

 

Sebastian Mila wniósł swój wkład w kolejną serię wygranych, a przypadła ona na końcówkę sezonu 2015/2016. Zespół prowadzony przez Piotra Nowaka do samego końca rundy zasadniczej musiał walczyć o awans do „górnej” ósemki, a warunkiem niezbędnym do

zrealizowania tego celu była wygrana z Ruchem Chorzów w 30. kolejce. Wynik tamtego meczu otworzył właśnie Mila, który skutecznie zamienił rzut karny na bramkę. Lechia wygrała tamto spotkanie 2:0, a wynik spotkania ustalił Flavio Paixao, który rozgrywał wtedy pierwszą rundę w Biało-Zielonych barwach. Dzięki zdobyciu trzech punktów Lechia ostatecznie znalazła się w mistrzowskiej ósemce, w której zaliczyła bardzo udany początek. Najpierw wygrała z Zagłębiem Lubin 2:1, a następnie pokonała na własnym boisku Pogoń Szczecin 2:0. Piotr Nowak był pierwszy trenerem, który mógł się pochwalić dwoma seriami, w trakcie których Lechiści wygrali co najmniej trzy kolejne mecze. Druga z nich wypadła między ósmą a dziesiątą kolejką Ekstraklasy, w sezonie 2016/2017. Najpierw po bramce Marco Paixao Lechia pokonała Cracovię 1:0, następnie słabszy od gdańszczan okazał się Lech Poznań. W 10. kolejce wyższość Biało-Zielonych musiał uznać Ruch. Chorzowianie przegrali wtedy 1:2, a bramki dla Lechii zdobywali Sławomir Peszko oraz Flavio Paixao.

 

Trenerem, który zaliczył najwięcej takich serii oraz jest jednocześnie autorem najdłuższej passy wygranych Lechii jest obecny szkoleniowiec naszego zespołu – Piotr Stokowiec. Wszystko zaczęło się w 4. kolejce historycznego sezonu 2018/2019. Lechia wygrała wtedy na własnym boisku z Miedzią Legnica 2:0, a bramki dla naszej drużyny zdobywali wówczas Jakub Arak oraz Patryk Lipski. Następnie Lechiści wygrali jeszcze trzy kolejne mecze – z Górnikiem Zabrze, Pogonią Szczecin oraz Koroną Kielce. Na kolejną imponującą serię kibice Lechii musieli czekać zaledwie do 13. kolejki tego samego sezonu. Wtedy miejsce miała najdłuższa seria wygranych meczów. Podopieczni Piotra Stokowca wygrali pięć spotkań z rzędu. Początek pasma zwycięstw przypadł na derbowe starcie z Arką Gdynia, które zakończyło się wygraną Lechii 2:1. Następnie przyszła pora na dwa mecze, przeciwko Lechowi oraz Cracovii, zakończone zwycięstwami Biało-Zielonych 1:0. W obu tych spotkaniach bramki zdobywał Flavio Paixao. 16. i 17. kolejka to zwycięstwa nad Jagiellonią Białystok i Śląskiem Wrocław. W jednym jak i drugim meczu na listę strzelców wpisywał się Michał Nalepa, który imponuje strzelecką formą również w obecnym sezonie.

 

Rozgrywki, które przyniosły najwięcej serii zwycięstw, to sezon 2019/2020. Sztuka ta udała się drużynie Piotra Stokowca aż trzy razy. Pierwszy raz taka sytuacja miała miejsce, identycznie jak w czasie sezonu 2016/2017, między ósmą a dziesiątą kolejką. Najpierw Lechia pokonała na wyjeździe Piasta Gliwice 2:1. Następnie po bramkach Sławomira Peszko i Michała Nalepy wygrała z Lechem Poznań, aby potem okazywać się lepszą kolejno od Korony Kielce oraz Legii Warszawa. W 16. kolejce Lechia zwyciężyła w Gdańsku z ŁKS-em Łódź 3:1, co – jak pokazał czas – było początkiem kolejnej udanej serii. W dwóch następnych seriach gier słabsze od Lechii były dwie Wisły. Ta z Krakowa przegrała po bramce Flavio 0:1, a zespół z Płocka był gorszy o dwie bramki i w tym meczu „katem” naszego rywala był również portugalski napastnik, który w starciu z drużyną z Płocka zanotował na swoim koncie dublet. Czwarta lokata na koniec poprzedniego sezonu to w dużej mierze efekt tego, co wydarzyło się na początku zmagań w „górnej” ósemce. W 31. kolejce Lechia wygrała na wyjeździe z Pogonią, a swoja premierową bramkę dla naszego zespołu zdobył wtedy Kenny Saief. Tydzień później Biało-Zieloni pokonali Piasta Gliwice, również 1:0. Warto zaznaczyć, że tamta wygrana była piątym zwycięstwem Lechistów nad drużyną z Gliwic w sezonie 2019/2020. W 33. kolejce Lechia odniosła kolejne wyjazdowe zwycięstwo, tym razem z Jagiellonią Białystok. Bohaterem tamtego meczu został Łukasz Zwoliński, który zameldował się na boisku po przerwie, a następnie zdobył dwie bramki, które zapewniły Lechii komplet punktów. Był to

drugi dublet Zwolińskiego w tamtym sezonie po wejściu na boisko z ławki i był on pierwszym zawodnikiem, który dokonał tej sztuki na boiskach Ekstraklasy od przeszło 20 lat.

 

Piotr Stokowiec przed zbliżającym się meczem mówi wprost: – Każda seria jest po to, żeby ją pobić”. To zapowiada, że w najbliższych meczach Biało-Zieloni będą z dużą determinacją walczyć o kolejne 3 punkty.

Partner strategiczny
Sponsor
Partner premium
Partner techniczny
Partner motoryzacyjny
Partner medyczny
Oficjalny dostawca murawy hybrydowej
Partner klubu
Partner klubu