Rafał Pietrzak: Cieszę się, że jestem w Lechii

W lutym mija rok od przyjścia Rafała Pietrzaka do Lechii Gdańsk. Z tej okazji spotkaliśmy się z naszym etatowym lewym obrońcą, aby podsumować ostatnie 12 miesięcy. Zapytaliśmy też o bieżącą formę, o to, co było ostatnio dobre i o czym trzeba jak najszybciej zapomnieć.

 

Mija rok od Twojego przyjścia do Lechii. Jak możesz podsumować ten okres?

Cieszę się, że jestem w Lechii. Wiadomo, że początki zawsze są trudne – poznajesz nowych zawodników, trenerów, praktycznie całe twoje otoczenie jest nowe. Czas jednak działał na moją korzyść. Z każdym treningiem i z każdym meczem czułem się coraz pewniej. Wiedziałem coraz więcej o nowych kolegach, wiedziałem czego się mogę po nich spodziewać, a oni z kolei wiedzieli czego mogą oczekiwać ode mnie. Z perspektywy czasu trochę żałuję, ponieważ byliśmy blisko zdobycia Pucharu Polski, a to nam się niestety nie udało. Mam nadzieję, że w kolejnych sezonach będziemy walczyć o najwyższe cele, ponieważ marzę o tym, żeby ten puchar oraz mistrzostwo Polski zdobyć.

 

Wracasz myślami do tej porażki?

Kiedy ostatnio graliśmy z Cracovią, to chcieliśmy wziąć rewanż za finał i to nam się udało. Wiadomo, że była szansa na to, żebyśmy w Lublinie zdobyli Puchar Polski. Wydaje mi się, że gdyby nie moja kontuzja oraz czerwona kartka Mario, to wygralibyśmy tamto spotkanie. Teraz jednak nie ma co gdybać. Chcieliśmy w tym sezonie powalczyć o to trofeum, ale niestety nie udało się. Wszyscy wiemy, jak bardzo zawiedliśmy ludzi, którzy marzyli o zdobyciu Pucharu Polski. Jednak czasu już nie cofniemy. Dalej gramy w PKO BP Ekstraklasie i mamy się na czym skupić.

 

Wyjazd na mecz do Sosnowca, gdzie zmierzyliśmy się z Puszczą, był dla Ciebie wyjątkowy, ponieważ to właśnie tam się wychowywałeś. Co poszło nie tak w tym meczu?

Wiemy, że zawiedliśmy dużą grupę kibiców i nie mamy na to żadnego wytłumaczenia. Mecz ułożył się dla nas bardzo dobrze, bo szybko strzeliliśmy bramkę na 1:0 i powinniśmy kontrolować przebieg spotkania. Bramka samobójcza wybiła nas trochę z rytmu. W drugiej połowie Puszcza objęła prowadzenie, kolejna bramka dla nich to idealne uderzenie piłkarza Puszczy i zrobiło się 3:1. Dążyliśmy do zdobycia drugiej bramki i mocno wierzyliśmy w to, że nam się uda. Byliśmy pewni, że jeżeli strzelimy tę bramkę kontaktową, to ostatecznie uda nam się zniwelować przewagę bramkową Puszczy, jednak teraz to jest już tylko gdybanie. Najważniejsze jest to, że podnieśliśmy się po tej porażce i zdobyliśmy komplet punktów w kolejnym meczu z Rakowem. Teraz patrzymy już tylko na mecze ligowe, niestety Puchar musimy wymazać z pamięci. Czasu nie cofniemy i chcemy teraz zrobić wszystko, żeby dobrymi wynikami w lidze odbudować zaufanie naszych kibiców. Różnice w tabeli są niewielkie, dlatego wygrywając kolejne spotkania możemy włączyć się o walkę o najwyższe miejsca.

 

Jako zespół mieliście gorszy moment pod koniec minionego roku. Jednak na pewno nie można powiedzieć, że ten sezon jest stracony.

Mamy na tyle mocną drużynę, że jesteśmy powalczyć o wysokie miejsce w tabeli. Przed nami bardzo ważny mecz z Górnikiem Zabrze i jeżeli go wygramy to faktycznie będziemy się o coś bili. Jeżeli nie uda nam się wygrać, to oczywiście dalej będziemy walczyć w każdym meczu, ale wtedy ta perspektywa walki o najwyższe cele się trochę oddali. Cały czas jestem głodny sukcesów, zagrałem w reprezentacji, ale nie mam na swoim koncie mistrzostwa ani Pucharu Polski, dlatego bardzo chcę te trofea zdobyć i mam nadzieje, że w Lechii będzie mi to dane.

 

Na początku kariery długo grałeś w Zagłębiu Dąbrowskim i na Śląsku. Potem był Kraków i Lubin i następnie wyjazd do belgijskiego Mouscron. Jak traktujesz powrót do polskiej ligi?

Decyzję o powrocie podjąłem ze względów osobistych. Zawsze trzeba mieć na uwadze nie tylko aspekt sportowy, ale też ogólne funkcjonowanie rodziny. Nie żałuję powrotu do Polski, tym bardziej, że bardzo dobrze czuję się w Lechii. Podjąłem tę decyzję świadomie. Mój pobyt w Belgii oceniam jednak pozytywnie, tym bardziej że grałem tam regularnie i sportowo nie straciłem, a dodatkowo poznałem też inną organizację.

 

Grając w Gdańsku wróciłeś do gry w reprezentacji Polski. Mimo dobrych występów w Belgii nie otrzymałeś powołania do reprezentacji. Łatwiej trafić do kadry grając w Ekstraklasie?

Kiedy odchodziłem z Wisły chciałem odejść do zagranicznego klubu, bo myślałem, że będzie mi bliżej do reprezentacji. W Belgii grałem regularnie, miałem też dobre statystyki, ale powołanie nie przychodziło. Początkowo gdzieś to siedziało mi w głowie, że mimo dobrej dyspozycji nie dostaję szansy. Musiałem jednak zmienić podejście. Skupiłem się na tym, co robiłem w danym momencie i po prostu robiłem swoje. Tak jest do dzisiaj. Chcę grać jak najlepiej dla drużyny, punktować, pomagać wygrywać i jeśli to zaowocuje powołaniem do kadry, to będzie to dodatkowa nagroda. Jeśli tak się nie stanie, to nadal będę dawał z siebie wszystko, bo idąc do góry jako drużyna, będziemy też lepiej postrzegani indywidualnie i nasza wartość sportowa wzrośnie.

 

W Belgii, w barwach Mouscron grałeś derby z Kortrijk, w Wiśle z Cracovią, w Górniku z Ruchem, w Lechii z Arką – które z nich zapamiętałeś najbardziej?

Ostatnio rozmawiałem z Bartkiem Kopaczem, który też grał w Zabrzu, że derby Śląska to było fajne przeżycie. Byliśmy wtedy młodymi zawodnikami, dlatego też jeszcze bardziej to przeżywaliśmy. Myślę, że każde derby są miłym dodatkiem do „zwykłych” meczów. Presja jest dobra dla zawodników i musimy sobie umieć z nią radzić. Piłka nożna, treningi, mecze to nasze życie. My możemy robić to, co kochamy, dlatego też wydaje mi się, że ta presja nie jest taka duża, jak się wielu wydaje.

 

Do tej pory nie miałeś okazji poznać pełnej otoczki i atmosfery jaka panuje przy okazji derbów Trójmiasta. Twój jedyny pojedynek z Arką odbył się przy pustych trybunach, a jak wiemy kibice są nieodłącznym elementem tych meczów.

Na pewno tak, jednak muszę zaznaczyć, że kiedy widziałem wszystkich ludzi, którzy pracowali przy tym meczu, ale też każdego dnia pracują dla Lechii i naszej drużyny, to widziałem, że jest to wyjątkowy mecz. Widać było, że ludzie tym żyją i zdecydowanie dało się odczuć, jak ważne są derby Trójmiasta. Tym bardziej cieszę się, że wygraliśmy ten mecz.

 

Na 17 meczów PKO BP Ekstraklasy w obecnym sezonie zagrałeś wszystkie i we wszystkich wychodziłeś w podstawowej jedenastce. W Fortuna Pucharze Polski odpoczywałeś jedynie w meczu z Olimpią Grudziądz. Nasuwają się dwa pytania – czy nie czujesz się przemęczony i czy nie brakuje Ci oddechu konkurencji na plecach?

Jeżeli miałbym konkurenta, który jest typowym lewym obrońcą, to ta rywalizacja byłaby większa, co byłoby z korzyścią dla każdego. Ja jednak jestem wdzięczny trenerowi za zaufanie, którym mnie obdarzył i muszę teraz robić wszystko, co w mojej mocy, żeby to zaufanie spłacać i myślę, że do tej porty wychodzi to nieźle. Ale zawsze może być lepiej.

 

Boczni obrońcy mają przede wszystkim zwiększać zagrożenie pod bramką przeciwnika. Twoje statystyki (w tym sezonie bramka i 6 asyst) potwierdzają, że rzeczywiście można nazwać Cię nowoczesnym bocznym obrońcą.

Przede wszystkim jestem rozliczany z efektów mojej gry w defensywie. Ostatnie mecze, w których traciliśmy bramki, nie działały na moją korzyść. Jeśli chodzi o asysty, to wszystkie były po stałych fragmentach gry, dlatego uważam że może być jeszcze lepiej i mogę dołożyć więcej konkretów z gry. Jednak jak już wspomniałem jestem odpowiedzialny przede wszystkim za grę w obronie i za stałe fragmenty gry i cieszę się, że na razie to mi wychodzi. Mam nadzieję, że zdobędziemy jeszcze wiele bramek po moich podaniach. W obecnych czasach, lewy obrońca musi grać ofensywnie, ale nie może też zapominać o obowiązkach defensywnych. Przy takim stylu gry trzeba bardzo dużo biegać, ja się czuję na siłach, żeby właśnie tak grać i liczę, że drużyna będzie miała ze mnie jeszcze wiele korzyści.

 

Jesteś niekwestionowanym liderem Lechii Gdańsk z lewej strony. Grasz z różnymi pomocnikami po lewej stronie. Jak to wygląda z Twojej perspektywy?

Każdy z zawodników jest inny. Kenny Saief daje dużo jakości w ofensywnie i wiem, że jeżeli gram właśnie z nim, to muszę trochę zaciągnąć hamulec i bardziej pilnować swojej pozycji. Żarko może biegać w jedną i w drugą stronę cały czas. Przez to, że występował na lewej obronie wie, jak się ustawiać, żeby najlepiej pomagać obrońcy. W przypadku Conrado czasami do końca nie wiem, co on zrobi, ale zawsze to wychodzi na plus dla drużyny. Wiem, że potrafię grać z każdym z nich, ale wierzę, że ta współpraca z biegiem czasu będzie jeszcze lepsza.

 

Wiemy, jak to wygląda na boisku. Czy czujesz się też jednym z liderów szatni Lechii?

Na bycie liderem trzeba spojrzeć w szerszym kontekście. Podam przykłady z naszej szatni. Gdy Jakub Kałuziński wchodził do drużyny mówiliśmy mu, że na boisku ma do nas krzyczeć. Jest środkowym pomocnikiem i to jest naturalna pozycja do głośnej komunikacji. Podobnie z Filipem Koperskim. Jeśli gra jako środkowy obrońca, też musi czuć się swobodnie i do starszych kolegów móc i umieć odpowiednio się odezwać. Na boisku nie ma czasu na konwenanse albo patrzenie, kto ile ma lat doświadczenia. Dlatego u nas stawiamy na to, aby każdy zawodnik był odpowiedzialny za swoją część i w każdej chwili mógł odegrać rolę lidera. Nie opieramy się na jednym zawodniku. W Lechii o wyniku decyduje drużyna, nie jednostka. Inaczej, gdyby lider był jeden i odpadł by ze względu na kontuzję czy kartki, drużyna miałaby problem. Staramy się uzupełniać, wspierać i iść do przodu jako drużyna. Nie różnicujemy zawodników ze względu na wiek, bo każdy musi brać na siebie odpowiedzialność. Mamy bardzo duży potencjał, dlatego od początku zawodnicy muszą się nauczyć brania gry na swoje barki i ponoszenia za to odpowiedzialności. W szatni młodzi zawodnicy, których jest u nas dużo, wiedzą, że z każdą sprawą mogą się do nas zwrócić. Dusan ze Zlatanem pomogą młodym bramkarzom, inni starsi zawodnicy dzielą się doświadczeniem na innych pozycjach. Jeśli tak postrzegamy rolę lidera to tak, w szatni Lechii czuję się jednym z nich.

 

Jakie cele indywidualne stawia przed sobą Rafał Pietrzak – nie tylko w tym sezonie, ale również w kolejnych latach?

Indywidualnie mam zakład z moją narzeczoną. Na koniec tego sezonu powinienem mieć na swoim koncie 10 asyst i 3 bramki. Jeśli będę mieć mniej, stawiam dobrą kolację. W asystach jestem blisko, jeśli chodzi o bramki, to będę na pewno próbował, gdy rzuty wolne będą z bliższej odległości od bramki. Ta poprzeczka indywidualnie jest zawieszona dość wysoko, ale wciąż jest to realistyczny do osiągnięcia cel. Statystyki pokazują, że strzelamy najwięcej bramek po stałych fragmentach gry, które w Lechii akurat wykonuje ja, więc mam nadzieję, że tych bramek z moim udziałem będzie więcej.

 

Karierę zamierzasz zakończyć w barwach AKS Niwka – tak przynajmniej uzgodniłeś z tatą, który też był piłkarzem.

W Niwce grał mój tata. Tam się wychowywałem, bo tata zabierał mnie na mecze i treningi, tam mam też swoją akademię. Zobaczymy, czy rzeczywiście tam zakończę karierę piłkarską, bo na pewno chciałbym zostać przy piłce, tym bardziej, że zrobiłem już kursy trenerskie i po zakończeniu kariery chciałbym rozwijać się na tym polu. Fajnie byłoby zagrać również dla Zagłębia Sosnowiec, którego jestem wychowankiem. Na razie jednak skupiam się na grze w Lechii i na pewno nie myślę jeszcze o zakończeniu kariery. Mam nadzieję, że do tego czasu zdobędę jeszcze kolejne trofea dla Lechii.

 

Wróćmy na koniec rozmowy do podsumowania Twojego pobytu w Gdańsku. W Lechii możesz spędzić jeszcze kilka lat. Przez jaki pryzmat zapamiętasz to miejsce?

Jeżeli masz wokół siebie ludzi, których darzysz sympatią, to będziesz się w danym miejscu czuć dobrze i po jakimś czasie powiesz – to jest to. Jeśli masz obok ludzi, którzy idą w tym samym kierunku, co ty i czujesz, że ta atmosfera jest dobra, to jest zdecydowanie łatwiej. Wszędzie, gdzie grałem, potrafiłem się odnaleźć i sądzę, że wszyscy mają ze mną raczej pozytywne skojarzenia. Najważniejsze jest jednak, jak w danym miejscu czuje się twoja rodzina. My czujemy się dobrze w Gdańsku i myślę, że zapamiętam to miejsce przede wszystkim przez pryzmat ludzi.

 

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że skupiasz się na tym, co jest tu i teraz. Co jest najważniejsze tu i teraz dla Rafała Pietrzaka?

Najważniejsze jest grać jak najlepiej w Biało-Zielonych barwach, żeby Lechia miała z Rafała Pietrzaka jak największą korzyść a poza sportem chcę, aby moja rodzina była zdrowa i czuła się komfortowo. To jest dla mnie najważniejsze.

 

Tego życzymy!

SPONSOR STRATEGICZNY

PARTNER TECHNICZNY

PARTNER MOTORYZACYJNY

PARTNER KLUBU

LECHIA GDAŃSK

LECHIA GDAŃSK SPÓŁKA AKCYJNA
Ul. Pokoleń Lechii Gdańsk 1
80-560 Gdańsk
NIP: 957-10-15-123
tel. +48 58 76 88 401
biuro@lechia.pl

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z informacjami, nowościami i promocjami od Lechii Gdańsk!

Stworzone dla Lechii Gdańsk z dumą i pasją ♥ przez Nakatomi