Konferencja prasowa po meczu Jagiellonia – Lechia

Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk na gorąco podsumował ostatni mecz swojego zespołu w PKO BP Ekstraklasie: – Jestem wściekły i zły po tym meczu, bo byliśmy o włos od europejskich pucharów. Zadecydowały detale i być może nieuznanie jednej z bramek. Szczególnie ta nieuznana po rzekomym zagraniu Flavio ręką budzi niesmak, chociażby dlatego, że wcześniej Bida przed odgwizdaniem rzutu karnego przeciwko nam również pomógł sobie ręką przy przyjęciu piłki i nie mam pojęcia, dlaczego nie zostało to sprawdzone. Pozostaje niesmak z tego powodu. Stworzyliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji, a ta nieuznana bramka wybiła nas z rytmu. To był bardzo ważny moment meczu, ale parliśmy do przodu, nie poddawaliśmy się i zapracowaliśmy na kolejne dobre sytuacje, w tym świetny strzał Flavio obroniony przez Dziekońskiego.
Końcówka tego meczu to był rollercoaster, emocje były ogromne i one wciąż jeszcze we mnie buzują, dlatego nie chcę się teraz silić na szersze podsumowanie. Szkoda, bardzo tego żałuję. Finalnie na finiszu ligi i w końcówkach meczów decyduje szeroka ławka i nad tym musimy popracować, bo to robi różnicę. Dzisiaj odczuwaliśmy szczególnie brak Łukasza Zwolińskiego, bo myślę, że z nim w tym meczu byśmy sobie poradzili, ale nie chcę gdybać.

 

Porażka na koniec sezonu

Ostatni mecz sezonu 2020/21 Biało-Zieloni zagrali z Jagiellonią Białystok i był to mecz decydujący o tym, które miejsce zajmie Lechia po sezonie 2020/21. W meczu wystąpiliśmy bez Kennego Saiefa, Omrana Haydarego i Conrado (kartki) oraz Łukasza Zwolińskiego i Egzona Kryeziu (kontuzje). W porównaniu z ostatnim meczem przeciwko Cracovii zmieniła się lewa flanka Lechii, bo od pierwszej minuty na boisku pojawili się Rafał Pietrzak i Żarko Udovicić.

Nowością dla wszystkich był powrót kibiców na stadiony, którzy w niedzielne popołudnie na stadionie w Białymstoku stawili się w liczbie 4’572.

W 5. minucie świetną okazję w polu karnym zmarnował Konrad Wrzesiński, którego strzał obronił nogą Dusan Kuciak. Chwilę później Bartosz Bida został sfaulowany przez naszego bramkarza i sędzia wskazał na 11. metr. Nasi zawodnicy reklamowali jeszcze rękę przy zagraniu Bidy, ale Krzysztof Jakubik sędzia główny tego spotkania podtrzymał pierwotną decyzję. Do piłki podszedł Jakov Puljić i zamienił tę okazję na bramkę. Kuciak wyczuł jego intencje, ale uderzenie było zbyt mocne. Po strzeleniu bramki Jaga cofnęła się na swoją połowę a my staraliśmy się szybko odrobić straty. Próbowali Gajos (dwukrotnie) oraz Fila. W 24. minucie świetną okazję stworzył Ceesay, który przerzucił bramkarza, ale Udovicić mając przed sobą pustą bramkę nie trafił głową do siatki. To była najlepsza sytuacja stworzona przez Lechię do wyrównania wyniku. W 30. minucie Udovicić naprawił swój błąd. Dośrodkował idealnie na głowę Flavio, który wyrównał wynik spotkania. Tak przynajmniej myśleli wszyscy zgromadzeni na Stadionie Miejskim w Białymstoku. Jednak sędzia Krzysztof Jakubik po informacji z wozu VAR zdecydował, że Flavio zagrał piłkę ręką i anulował bramkę. Na tablicy wyników widniało nadal 0:1. 40 minuta to kolejna znakomita interwencja Kuciaka po strzale zawodnika Jagiellonii z 5 metra. My próbowaliśmy kontrować, ale bez pożądanego efektu.

Po przerwie ruszyliśmy od razu do ataku, ale pierwszą groźną akcję wyprowadzili gospodarze. na szczęście znowu na posterunku był Kuciak. W odpowiedzi Udovicić po akcji Makowskiego ponownie idealnie dośrodkował do Flavio, ale tym razem świetnym refleksem popisał się Dziekoński. W 61. minucie piłkę w środku pola przejął Karol Fila, rozpędził się i przymierzył z dystansu. Piłka jeszcze skozłowała przed interweniującym Dziekońskim i wpadła do bramki. W tej sytuacji na pewno pomogła śliska murawa po ulewnym deszczu, który przeszedł nad stadionem. W Białymstoku mieliśmy 1:1, co pozwalało nam już myśleć o europejskich pucharach. Zespół Piotra Stokowca chciał jednak wygrać ten mecz, dlatego nie ustawaliśmy w atakach na bramkę gospodarzy. Po kolejnym dośrodkowaniu Udovicicia, który dzisiaj świetnie szukał Flavio, nasz najlepszy strzelec skierował piłkę głową wprost w ręce bramkarza Jagiellonii. Seryjnie bite rzuty rożne przez Rafała Pietrzaka o centymetry mijały bramkę Jagiellonii. Dobić piłkę w polu karnym próbowali Gajos, potem Kopacz. Niewykorzystane okazje się mszczą – po kontrze Tomas Prikryl znalazł się sam na sam z Kuciakiem i umieścił piłkę w siatce. Po tej bramce zeszli Tomasz Makowski i Joseph Ceesay, a na boisku pojawili się Kristers Tobers i Mateusz Żukowski. Mieliśmy ok. 10 minut na odrobienie strat, ale po zmianach mocniej przycisnęła Jagiellonia. Wprowadzony Egy M. Vikri dośrodkowywał, strzelał Flavio, ale po raz kolejny niecelnie. Na 2 minuty przed końcem Flavio strzelił wyrównującą bramkę, która… nie została uznana, bo sędzia dopatrzył się spalonego. Po chwili kolejna akcja – tym razem Musolitin dośrodkowywał, piłka spadła na nogę Flavio, ale zaskoczony nie oddał dobrego strzału i Dziekoński zdjął mu ją z nogi.

Mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 2:1 i mimo korzystnych wyników z innych boisk (Piast Gliwice przegrał 2:3 z Wisłą Kraków, a Śląsk Wrocław zremisował 1:1 ze Stalą Mielec) nie udało się nam awansować na 4. miejsce, a musieliśmy zadowolić się 7. miejscem w końcowej tabeli PKO BP Ekstraklasy.

Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 2:1 

Bramki: Puljić (9′ – rzut karny), Prikryl (79′) – Fila (61′)

Jagiellonia: Dziekoński, Prikril, Tiru (46′ Kwiecień), Augustyn (75′ Borysiuk), Nastić, Wrzesiński (46′ Makuszewski), Jakub Orpik (61′ Jesus Imaz), Pospisil, Mystkowski, Bida, Puljić (72′ Cernych).

Lechia: Kuciak , Fila (85′ Musolitin), Kopacz, Maloca, Pietrzak, Ceesay (79′ Żukowski), Makowski (79′ Tobers), Kubicki, Gajos (88′ Kałuziński), Udovicić (85′ Egy M. V.), Flavio Paixao.

Skrót meczu Jagiellonia – Lechia

Znamy wyjściowy skład Lechii na mecz z Jagiellonią

Konferencja przed meczem z Jagiellonią Białystok

Poniżej prezentujemy zapis konferencji prasowej przed ostatnim meczem Biało-Zielonych w tym sezonie z udziałem Piotra Stokowca.

Karolina Jaskulska (Lechia.net): Panie trenerze tak się złożyło, że dopiero po ostatniej kolejce dowiemy się kto zajmie czwarte miejsce, co też pokazuje jaka nasza liga jest wyrównana i nieprzewidywalna. Kilka drużyn jest wciąż w grze o awans do europejskich pucharów – Lechia także nie jest bez szans, ale musi się oglądać na inne wyniki. Z jakim nastawieniem jedziecie do Białegostoku i czy traktujecie ten mecz, jako najważniejsze spotkanie w sezonie?

Liga, ale też cały sezon są nieprzewidywalne. Ten sezon jest wyjątkowy i na pewno jeden z najtrudniejszych w mojej karierze. Nie przypominam sobie tak zwariowanego i szalonego roku, rozgrywek bez kibiców, bez zgrupowania, praktycznie bez gier kontrolnych, z kwarantannami, urazami, czy absencjami. Przez brak nieprzewidywalności w tym sezonie poniekąd los rozdawał karty. Cieszę się, że w tym zwariowanym okresie mimo wszystko zachowaliśmy szansę gry o puchary. Kibice mogą się emocjonować tą walką do samego końca i nie będzie to wyjazd na wycieczkę, ale gra o konkretne cele.

Wstępnie podsumowując to był bardzo trudny okres, szczególnie wiosną, kiedy graliśmy bez kilku podstawowych zawodników. Praktycznie przez całą rundę wiosenną musimy sobie radzić bez Łukasza Zwolińskiego, czy Michała Nalepy, który opuścił 10 z 16 spotkań. To nam też pokazało, jak ważna jest szeroka ławka, na której są jakościowi zmiennicy, bo wszystkie drużyny musiały sięgać do rezerw. Próbowaliśmy się ratować młodzieżą, na którą nadal będziemy stawiać, ale nie zawsze przynosiło to zamierzony efekt.

Mecz w Białymstoku porównałbym do długiego wyczerpującego biegu, gdzie czeka nas ostatnia prosta i mamy nie najgorszą pozycję wyjściową, choć nie wszystko zależy od nas. Trzeba teraz „docisnąć” na finiszu, bo mamy jeszcze siłę i motywację, żeby to osiągnąć. Jedziemy do Białegostoku po zwycięstwo, bo w tym sezonie drużyna już pokazała charakter.

Jakub Kowalikowski (PolskPiłka.pl): Czy w zespole czuć wiarę w zakończenie sezonu na 4. miejscu?

To jest pytanie retoryczne. W poprzednim sezonie przed ostatnią kolejką zajmowaliśmy 5. miejsce i mogliśmy zająć nawet 8. lokatę, a ostatecznie zakończyliśmy sezon tuż za podium. Wtedy 4. miejsce nie dawało awansu do europejskich pucharów, a mimo to wygraliśmy ze Śląskiem Wrocław na wyjeździe i je zajęliśmy. To pokazuje tylko, że gramy do samego końca, tym bardziej teraz, gdy jest szansa gry o europejskie puchary, których mieliśmy już okazję posmakować. Kibicom to się podobało i jedziemy z pozytywnym nastawieniem na walkę do ostatniej sekundy i jeśli tylko jest szansa, to postaramy się to wykorzystać. Nie będziemy się oglądać na inne stadiony, mimo że z tyłu głowy będziemy znać wyniki, ale dla nas najważniejszy jest nasz wynik. My musimy wygrać, żeby myśleć o wynikach z innych stadionów.

Paweł Skorb (SportowaPlaneta.pl): Jagiellonia ma wiele atutów, ale w tym sezonie nie walczy o puchary.  Co wynika z ostatnich analiz tego zespołu, które przeprowadzał Pan oraz Pana sztab szkoleniowy?

To pokazuje specyfikę tego sezonu. Wiele ekstraklasowych „marek” obeszło się już smakiem, a część się jeszcze obejdzie, ponieważ kilka ekip chce wywalczyć awans do europejskich pucharów, a miejsce jest tylko jedno. Cieszę się, że jesteśmy wśród nich, ale to pokazuje, że dużo się w tym sezonie działo. Nie chciałbym się teraz wypowiadać na temat Jagielloni, ona ma swoje problemy i myślę, że nie jest stosowne zaglądać komuś do jego ogródka. Każdy miał w tym sezonie swoje zmartwienia, swoje troski i dla wszystkich drużyn był to trudny i wyjątkowy sezon. Fajnie, że go dokończyliśmy, bo pamiętamy, że stało to pod znakiem zapytania, jednak dzięki współpracy wszystkich klubów, PZPN-u oraz Ekstraklasy to nam się udało i jest to duży sukces.

Jagiellonia to zespół, który na pewno mierzył wyżej. Czeka nas niełatwe spotkanie, bo Jagiellonia ma swoją wartość. Ma w środku pola Tarasa Romańczuka, który jest ważną postacią tego zespołu, z przodu gra u nich duet Jesus Imaz – Jakov Puljić, który jest odpowiedzialny łącznie za 20 bramek, a do tego dołożyli trochę asyst. To pokazuje jaką siłą rażenia dysponuje Jagiellonia. My jedziemy do Białegostoku zagrać swój mecz i mniej skupiamy się na przeciwniku, a bardziej na sobie.

Paweł Skorb (SportowaPlaneta.pl): Dla Lechii będzie to niezwykle ważny mecz pod kątem europejskich pucharów. Jaki styl gry będzie chciał zaproponować Pana zespół podczas starcia z Jagiellonią?

Styl skuteczny. Taki, który zapewni nam 3 punkty, bo jest to dla nas bardzo ważne i to jest taki mecz, żeby zagrać na wynik. Oczywiście chcemy grać z polotem i ofensywnie, ale my gramy o konkrety cel. Może Jagiellonia wyjdzie z kalkulacją, ale my nie mamy co kalkulować. Żeby myśleć o czymkolwiek, to musimy wygrać. Chcemy to zrobić w sposób wyważony, mamy swój plan. Oczywiście nie będę go teraz zdradzać, najlepiej będzie, jak pokażemy go na boisku. Muszę przyznać, że na Cracovię chcieliśmy od początku wyjść agresywnie i zdecydowanie, ale udało się to dopiero w drugiej części, dlatego myślę, że teraz ważne są nie słowa a czyny i chciałbym, że drużyna pokazała to na boisku, a nie w teorii.