Lechia Gdańsk pokonała w Tychach lokalny GKS! Dzięki wygranej 3:1 Biało-Zieloni awansowali na 3. miejsce w tabeli Fortuna 1. Ligi. Lechiści przerwali tym samym passę domowych meczów bez porażki, którą gospodarze budowali od ponad pół roku.
Biało-Zieloni mieli o co walczyć. Dzięki wygranej mogli przeskoczyć GKS Tychy w tabeli, zmniejszając dystans do wicelidera (Arki Gdynia) do jednego punktu. W czystej teorii goście mieli przewagę „regeneracyjną”. Mieli więcej czasu na odpoczynek po wtorkowej potyczce z Polonią Warszawa. Trójkolorowi zaś mierzyli się w czwartek ze stołeczną Legią w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. Ale to tylko teoria… Od początku wiadomo było, że w tak ważnym spotkaniu podobne detale nie będą miały większego znaczenia i odejdą na dalszy plan.
Od kilku spotkań trener Szymon Grabowski stawia na podobne zestawienie osobowe w pierwszej „11”, miksując jednak formacjami. Nie inaczej było i tym razem… W miejsce Dawida Bugaja, gdański szkoleniowiec desygnował do gry Tomasza Neugebauera. Poniżej pełne zestawienie:
Od samego początku zawodnicy musieli brać poprawkę na mokrą i śliską murawę. W Tychach intensywnie padało bowiem od samego rana. Efekt był taki, że futbolówka po kontakcie z trawą potęgowała swoją prędkość. Już w 3. minucie dużą niefrasobliwością na lewej flance “błysnęli” gdańscy defensorzy. Dopuścili do dośrodkowania w pole karne, którego całe szczęście nie zdołał wykorzystać Daniel Rumin. Naciskany przez Eliasa Olssona główkował obok słupka.
W 8. minucie odpowiedzieli goście. Przy rozegraniu piłki w polu karnym, Thomas Bobcek dostrzegł w gęstwinie obrońców GKS-u Camilo Menę. Kolumbijczyk podryblował, przełożył i huknął… W gracza z Tychów, który ratował sytuację rozpaczliwym wślizgiem.
Kilka kolejnych minut należało właśnie do przyjezdnych, którzy kreowali groźne akcje, nierzadko po rażących błędach GKS-u. Problemem była finalizacja. Można było odnieść wrażenie, że Lechia za wszelką cenę próbuje wejść z piłką do siatki rywala. Brakowało wyraźnie strzału z dystansu, dającego Maciejowi Kikolskiemu szansę na pomyłkę. Aż w końcu nadeszeła 24. minuta. W roli głównej – Maksym Khlan! Ukrainiec holował piłkę przez pół boiska prezentując nienaganną technikę i drybling. Uderzył z okolic 11 metra precyzyjnie obok prawego słupka. Zasłonięty golkiper gospodarzy nie miał nawet czasu na reakcję. Lechia prowadziła już 1:0.
Długimi fragmentami przewaga ofensywna Biało-Zielonych nie podlegała dyskusji. Brakowało jedynie udokumentowania tego faktu golem. Niewiele zabrakło w 45. minucie… Duet Bobcek – Khlan wyruszył na podbój bramki gospodarzy z kontrą. Maksym wypuścił piłkę obok Jakuba Budnickiego i wychodził praktycznie sam na sam z bramkarzem. Obrońca ratował się brutalnym faulem, za co otrzymał żółtą kartkę. Do końca pierwszej części gry wynik nie uległ zmianie. GKS Tychy – Lechia Gdańsk 0:1.
Niestety w drugą część spotkania Lechia nie weszła już z takim animuszem i to się zemściło. Na zbyt wiele Biało-Zieloni pozwolili w 52. minucie. Z pozoru niegroźnego dośrodkowania Dominika Połapa w pole karne, użytek uczynił Bartosz Śpiączka, który główką przelobował Bohdana Sarnavskyiego… 1:1.
W szatni gdańszczanie w ogóle nie brali takiego scenariusza pod uwagę, toteż taki obrót spraw wyraźnie ich rozeźlił. Szybko powrócili na właściwe sobie tory. Tym razem na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Rifet Kapić. Uderzył płasko i mocno w prawy, dolny róg bramki. Kilka sekund później Maciej Kikolski wyciągał piłkę z siatki.
Tego dnia Lechiści byli absolutnie nienasyceni! W 61 minucie po katastrofalnym rozegraniu gospodarzy w ostatniej linii, piłkę między nogami Jakuba Tecława puścił sobie Tomasz Neugebauer i pomknął w stronę bramki rywala. W sukurs pobiegł mu Thomas Bobcek. Wbiegłszy na krzyżówkę, otrzymał futbolówkę, po czym umieścił ją obok golkipera. GKS – Lechia 1:3.
W 80 minucie rozpoczął się koncert Bohdana Sarnvskyiego. Ukraiński bramkarz wybronił kilka bardzo groźnych strzałów pewnie i z dużą prędkością zmierzających w światło bramki, m.in. w wykonaniu Bierońskiego i Śpiączki. Po tym teście czujności gdańskiego golkipera, Lechia się ocknęła i ponownie – już do samego końca – kontrolowała przebieg boiskowych zdarzeń. Biało-Zieloni wygrali w Tychach 3:1 i awansowali na 3. miejsce w tabeli Fortuna 1. Ligi. Tym samym passa domowych meczów bez porażki, którą Trójkolorowi budowali od 23 kwietnia br. dobiegła końca. Twierdza zdobyta!