cropped-Lechia_Gdansk_herb.png
Ładowanie danych...
vs
Nie udało się załadować danych o biletach
Ładowanie danych...
vs
Nie udało się załadować danych o biletach

W trakcie meczu nie mam czasu na emocje – rozmowa ze Zbigniewem Oszmana, analitykiem ze sztabu szkoleniowego Lechii Gdańsk

Pochodzi pan z Tczewa. Czy lubiło się tam Lechię Gdańsk?

Tczew jest fajnym, spojonym miastem, w którym jest wielu sympatyków piłki nożnej, także tej lokalnej. To indywidualna sprawa każdego, jakiej drużynie kibicuje. Szanujemy się, bez względu na sympatie. Ja od początku mojej pracy w piłce nożnej byłem związany z Lechią.

Jak wyglądały pana początki w Lechii?

9-10 lat temu robiłem kurs UEFA B. Na spotkaniu był koordynator Lechii Gdańsk, pan Tomasz Borkowski. Zadawałem mu tyle pytań, że zaprosił mnie na treningi Lechii Gdańsk. Zrobiłem tu staż i już pozostałem.

Ale pana pierwsze wykształcenie to informatyka… Kiedy zaczęła się ona łączyć ze sportem?

Studiowałem na Wydziale Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki Politechniki Gdańskiej. Już wtedy w moim sercu była piłka. Tematyka moich prac dotyczyła Ekstraklasy i korelacji, porównań, statystyk, wyliczeń, prawdopodobieństw między różnymi meczami, wynikami, itp.

Ale zamiłowanie do piłki zrodziło się wcześniej, gdy jako dziecko sam w nią grałem. To, że poszedł na kurs UEFA B, zawdzięczam znajomym. Bo gdy oglądaliśmy mecze, ja mocno je analizowałem. W końcu mi powiedzieli „Zbychu, idź zrób te papiery. Ciągle o tym gadasz. Sprawdź się, czy to, co mówisz, ma sens”.

Jaka jest pana rola w sztabie szkoleniowych Lechii Gdańsk?

Jestem uzupełnieniem trenera. Tak jak doktor czasem potrzebuje wiedzy lekarzy specjalistów z innych dziedzin, tak trener nas. Każdy trener ma swoją wizję, a my, jego asystenci, próbujemy jak najlepiej mu pomóc, choćby w przedstawieniu tej wizji piłkarzom na boisku, na odprawach. Bo czym innym jest opowiadać o tym, a co innego pokazać na schematach. Różni piłkarze mają rożne sposoby percepcji. Szczególnie młodzi lubią formę wizualną. Przemawia do nich np. obraz boiska z góry. Z kolei inni muszą wykonać daną czynność na boisku i wtedy najlepiej ją zapamiętają.

Kto może zostać analitykiem?

Jest mile widziane jeśli analityk ma ukończone kursy trenerskie i sam trenował. Atutem analityka będzie też umiejętność tworzenia i korzystania z programów do analizy danych z Ekstraklasy i nie tylko. Tak więc wykształcenie informatyczne też się przydaje. Ale jak dla mnie analitykiem jest każdy, kto obserwuje mecze.

Ile czasu zajmuje panu analiza drużyny Lechii, jej poszczególnych zawodników i drużyn przeciwnych?

Można przez tydzień analizować tylko jeden, wybrany aspekt. Wszystko więc zależy od aktualnego planu treningowego i potrzeb pierwszego trenera. Jako sztab oferujemy swój warsztat, a on decyduje, w jakim kierunku pójdzie nasza analiza.

Co można analizować?

Zachowania drużyny jako kolektywu, ale i zachowania indywidualne, także te w szatni. Obserwujemy, jak zawodnicy reagują na różne bodźce. Prowadzimy różne metody analiz. Słuchamy też zawodników, co ich zdaniem im pomaga.

Czyli praca analityka to nie tylko statystyki, ale i psychologia?

Każdy z nas jest inny i potrzebuje czegoś innego. My musimy na to reagować. To tak, jak w małżeństwie – czym lepiej się znamy, tym lepiej wiemy, jak sobie nawzajem pomóc. Czasem pomogą merytoryczne argumenty, a innym razem trzeba się skupić na emocjach. Analityk też musi dobrze znać zawodników – ich rytuały, co lubią i czego nie lubią. A poza tym nasi piłkarze to inteligentni goście, fachowcy, którzy sami bardzo dobrze analizują grę.

Co jeszcze pomaga piłkarzom?

Kibice. Oni potrafią dać naprawdę duże wsparcie.

Na ile liczby pomagają w grze w piłkę?

Liczby to jakiś początek. Jeśli np. widzimy, że piłkarz ma 35 strat, to nie idziemy od razu do niego i nie mówimy mu o tym. Najpierw te straty analizujemy. Od tej analizy i od tego, co wiemy o tym piłkarzu, zależy nasz późniejszy przekaz. A gdy ten przekaz okazuje się dla zawodnika przydatny, to odczuwam satysfakcję. Z resztą po każdym meczu każdy piłkarz dostaje ode mnie paczkę ze wszystkimi swoimi akacjami.

Jak analizuje się drużynę przeciwną?

W dzisiejszych czasach cały sztab jest zaangażowany w analizę drużyny przeciwnej, a bywa też tak, że piłkarze potrafią dać bardzo cenne wskazówki. Analizujemy choćby jej formę. Jak wyglądała na początku sezonu i w ostatnich dwóch, trzech tygodniach. Ale patrzymy też, jak w pewnych sektorach piłkarze się zachowują. Kluczowym aspektem jest też to, jak dany zawodnik drużyny przeciwnej gra pod presją. Jak tracą bramki i jak je zdobywają.

Czy bez określonych programów informatycznych praca analityka byłaby możliwa?

Tak, ale trwałaby o wiele dłużej.

Co pan robi w trakcie meczu?

Najczęściej mecz obserwuję z góry lub z szatni, z kamer taktycznych, żeby mieć całą perspektywę. Przy współpracy z trenerami, którzy są na boisku, przygotowuję krótką analizę na przerwę. Potem trener ogląda ten materiał i wybiera aspekty, które chce pokazać piłkarzom. Kluczem do mojej pracy w trakcie meczu jest to, by szybko czytać grę, sprawnie pracować na komputerze, opisywać to, tagować i najlepiej jeszcze przygotować krótki film.

To znaczy, że analityk w trakcie meczu nie ma czasu na emocje?

Nie, przynajmniej ja jestem skupiony na pracy, bo wiem, że w tym czasie właśnie to jest istotne. Gdy zdobywamy bramkę, mam uśmiech na twarzy, ale i tak jestem skoncentrowany.

Czy jakieś cechy charakteru są szczególnie ważne w pracy analityka?

Pozytywne nastawienie. Emocji w piłce jest bardzo dużo. Mają je piłkarze, trenerzy. Dobrze więc zarażać innych dobrymi emocjami.

Pracował pan w Lechii z wieloma trenerami. Czy któregoś wspomina pan szczególnie dobrze?

Każdy miał inny sposób pracy i każdy czegoś mnie nauczył. Naprawdę każdego dobrze wspominam. Zaczynałem w sztabie Jerzego Brzęczka, więc jemu zawdzięczam, że jako pierwszy mi zaufał.

Co jest największym atutem trenera Tomasza Kaczmarka?

Ambicja.

A całego sztabu szkoleniowego?

Ambicja. My doskonale wiemy, o co gramy.

Czy potrafi pan obejrzeć mecz np. Ligii Mistrzów i go nie rozkładać na czynniki pierwsze?

Moja głowa jest tak analityczna, że nie potrafię. Automatycznie widzę pewne schematy.

Co pan robi w wolnym czasie?

Mam mało wolnego czasu, ale gdy go mam, to jestem z rodziną. Uwielbiam z córką robić lekcje, szczególnie z matematyki i geografii. Lubię też szachy, pokera, „escape roomy”, esport. Lubię zmęczyć swoją głowę i lubię adrenalinę.

A czym mógłby się pan zajmować, gdyby nie istniała piłka?

Być może informatyką. Przed pracą w Lechii pracowałem w branży informatycznej, ale też i w Norwegii, na platformach wiertniczych. Tak zarobiłem, żeby mieć na utrzymanie, gdy odbywałem staże. Ale moją pasją jest obecna praca. Marzę też, by kiedyś w przyszłości kupić kawałek ziemi w Portugalii albo we Włoszech, założyć tam winiarnię i mieszkać tam już do końca życia.

SPONSOR STRATEGICZNY

PARTNER PREMIUM

PARTNER TECHNICZNY

PARTNER MOTORYZACYJNY

PARTNER MEDYCZNY

OFICJALNY DOSTAWCA MURAWY HYBRYDOWEJ

PARTNER KLUBU

PARTNER KLUBU

LECHIA GDAŃSK

LECHIA GDAŃSK SPÓŁKA AKCYJNA
Ul. Pokoleń Lechii Gdańsk 1
80-560 Gdańsk
NIP: 957-10-15-123
tel. +48 58 76 88 401
fax +48 58 76 88 403
biuro@lechia.pl

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z informacjami, nowościami i promocjami od Lechii Gdańsk!

Stworzone dla Lechii Gdańsk z dumą i pasją ♥ przez Nakatomi