W meczu 19. kolejki PKO BP Ekstraklasy Lechia Gdańsk pokonała na wyjeździe Stal Mielec 1:0. Bramkę na wagę kompletu punktów zdobył Łukasz Zwoliński.
Do Mielca Lechia udała się w roli faworyta. Z jednej strony wygrała dwa ostanie mecze, z drugiej Stal zajmowała ostatnie miejsce w tabeli. Trener Piotr Stokowiec na konferencji przed meczem zwracał uwagę na to, że zespół Stali Mielec wyjdzie zdeterminowany i będzie walczyć o sportowy byt. Stokowiec w tym meczu nie mógł skorzystać aż z 3 podstawowych zawodników, bo za 4 żółte kartki pauzowali Kenny Saief i Bartosz Kopacz, a ze względu na kontuzję w Gdańsku został Michał Nalepa. Z kolei do podstawowego składu wrócił po przerwie spowodowanej kontuzją Łukasz Zwoliński.
Już pierwsze minuty pokazały, że Stal w tym meczu tanio skóry nie sprzeda. Dwa strzały mielczan z trudem obronił Dusan Kuciak. Mieliśmy spore problemy z przedostaniem się pod kole karne rywali, którzy wysoko przerywali nasze akcje. W pierwszym kwadransie dużo było gry w środku pola – typowy mecz walki, w którym to jednak gospodarze częściej atakowali i byli bliżsi strzelenia bramki. Groźnie było zwłaszcza po stałych fragmentach gry, w których zespół Stali czuje się najlepiej. W 21. minucie kontrę wyprowadził Jarosław Kubicki. Przebiegł z piłką niemal całe boisko, dośrodkował do Flavio, który jednak zdecydowanie przestrzelił. To była pierwsza groźniejsza akcja, jaką udało nam się stworzyć w tym meczu. Próbowaliśmy atakować skrzydłami, jednak w odróżnieniu od poprzedniego meczu nie przynosiło to oczekiwanych efektów. W 38. minucie w polu karnym w idealnej sytuacji znalazł się Aleksandar Kolev, jednak jego strzał powędrował wysoko ponad bramką. Była to kolejna akcja gospodarzy, którzy do naszego pola karnego poczynali sobie coraz śmielej, jednak brakowało im wykończenia. Przed przerwą w dwóch groźnych sytuacjach dobrze ustawiony był Mario Maloca, który uchronił nas przed utratą bramki i wydawało się, że na przerwę zejdziemy z bezbramkowym remisem. Sytuacja zmieniła się jednak o 180 stopni za sprawą Jana Biegańskiego. Na minutę przed końcem pierwszej połowy nasz młodzieżowiec najpierw strzelił zza linii pola karnego, ale Rafał Strączek obronił jego plasowany strzał. Po chwili Biegański zagrał po ziemi do Łukasza Zwolińskiego, który doszedł do piłki w polu karnym i umieścił piłkę w siatce.Sędzia konsultował jeszcze, czy gol został zdobyty prawidłowo – były wątpliwości, czy Zwoliński uwalniając się spod opieki obrońcy nie faulował, ale ostatecznie wskazał na środek boiska. Pierwsza połowa należała zdecydowanie do gospodarzy, ale to my schodziliśmy do szatni z jednobramkowym prowadzeniem.
Druga połowa w naszym wykonaniu wyglądała lepiej. Wiadomo było, że stalowcy rzucą się do odrobienia straty, jednak umiejętnie wybijaliśmy ich z rytmu. W 60. minucie najpierw nikt nie dołożył nogi do dośrodkowania Karola Fili wzdłuż bramki, a chwilę potem Dusan Kuciak obronił kąśliwy strzał kapitana mielczan Krystiana Getingera. Po chwili ten sam zawodnik przedarł się lewą stroną, ale w ostatniej chwili został zablokowany. Rzut rożny wykonywany po tej akcji spowodował olbrzymi zamieszanie pod naszą bramką, jednak w gąszczu nóg piłka nie znalazła drogi do naszej bramki. W 69. minucie stojący w naszym polu karnym Petteri Forsell został obsłużony idealnym podaniem na głowę przez Macieja Jankowskiego, ale i tym razem gospodarze nie zdołali trafić do naszej bramki. Po tej akcji nastąpiły pierwsze zmiany w tym meczu. Trener Leszek Ojrzyński dokonał podwójnej zmiany, a po stronie Lechii na boisku pojawił się Conrado, który zastąpił Josepha Ceesaya. Gospodarze atakowali, ale albo ich wykończenie było niecelne, albo na wysokości zadania stawali nasi zawodnicy. Interwencje Malocy, Tobersa, Biegańskiego czy Pietrzaka oddalały zagrożenie od naszej bramki. Drugą zmianą tego dnia w naszym zespole było wpuszczenie Tomasza Makowskiego za Macieja Gajosa. Sędzia Łukasz Szczech doliczył aż 6 minut do podstawowego czasu gry, co zapowiadało sporo emocji w końcówce. Tak też rzeczywiście było. Dopisało nam jednak szczęście, kiedy po jednym ze strzałów w doliczonym czasie gry gospodarze ostemplowali słupek naszej bramki. Za chwilę Kuciak z najwyższym trudem wybił strzał głową nad poprzeczkę.
Po bardzo trudnym meczu wywieźliśmy z Mielca 3 punkty. To trzecia wygrana z rzędu, ale żeby myśleć o podobnym wyniku za tydzień, musimy zagrać o wiele lepiej.