Konferencja przed meczem z Cracovią

Paweł Skorb (SportowaPlaneta.pl): Lechia w ostatnim meczu wygrała z Wisłą Płock, czyli zespołem z dolnej części ligowego zestawienia. Jakich błędów z meczu z Wisłą Pana drużyna powinna się wystrzegać w starciu z Cracovią?

Pamiętajmy, jak ważny był to dla nas mecz i nie zapominajmy, że strzeliliśmy 3 bramki i stworzyliśmy kolejne sytuacje strzeleckie. Na pewno do poprawy jest skuteczność, bo gdybyśmy wykorzystali okazje, które mieliśmy, to byłoby mniej nerwowo i mielibyśmy większą kontrolę. Analizuję każdy mecz i widzę, że drużyna przeciwna w pewnym momencie miała za dużo swobody, szczególnie w środku pola, ale skorygowaliśmy to już w przerwie. Mamy kilka elementów, które były do poprawy w meczu z Wisłą i myślę, że będą aktualne w meczu z Cracovią.

Tomasz Osowski (Gazeta Wyborcza Trójmiasto): Czy mecz z Cracovią spróbujecie rozegrać na swoich warunkach, aktywniej w ofensywnie, czy podobnie jak w ostatnich spotkaniach skupicie się głównie na przeszkadzaniu rywalowi i liczeniu na świetne interwencje Dusana Kuciaka?
W ostatnich pięciu meczach stworzyliście bardzo mało sytuacji do zdobycia bramki, biorąc pod uwagę wskaźnik xG cztery z nich przegralibyście wyraźnie i tylko z Piastem byłoby blisko remisu. Zdobyliście tylko trzy gole z gry, z czego jeden po przechwycie pod polem karnym rywala, jeden po zamieszaniu podbramkowym i jeden z kontry. W ofensywie wygląda to zatem bardzo ubogo, na co zresztą przed ostatnim meczem zwracał uwagę Flavio Paixao.

Myślę, że ten wskaźnik oczekiwanych bramek (xG) w wielu meczach był po naszej stronie, choćby w dwumeczu z Piastem, gdzie stworzyliśmy sobie znacznie więcej sytuacji, niż ich wykorzystaliśmy, a mimo to zdobyliśmy w tych meczach tylko jeden punkt. W innych meczach, np. z Lechem, ta statystyka też była na naszą korzyść, ale w końcowym rozrachunku ważne są punkty. Uważam, że trzeba szanować to, na którym miejscu w tabeli obecnie jesteśmy. Oczywiście nie chcę zaklinać rzeczywistości i widzę, że czasem ta gra nie jest tak płynna i nie stwarzamy takiej liczby sytuacji, jak byśmy chcieli. Z drugiej strony skuteczność, szczególnie gry w defensywie, mocno się poprawiła. Naszym celem było to, żeby kibice mieli się czym emocjonować i żebyśmy do końca mogli walczyć o europejskie puchary i tak właśnie jest. To mnie na pewno cieszy. Nie zapominajmy jednak, jaki to jest sezon. Odnalezienie się w tej „covidowej” rzeczywistości to ogromne wyzwanie dla nas i całego świata futbolu. W naszym zespole ponad 20 zawodników przeszło Covid-19. Ten sezon miał różne oblicza, my nie odbyliśmy żadnego zgrupowania, a wielu zawodników miało powikłania po przebytej chorobie i o tym się nie mówi, ale w drużynie mieliśmy przypadki np. zapalenia mięśnia sercowego. Wielu zawodników nie mogło grać. Choćby w tej rundzie na 16 meczów, 10 rozegraliśmy bez naszego filaru w obronie – Michała Nalepy. Na 9 meczów, łącznie z pucharem Polski, wypadł również Łukasz Zwoliński, bez którego musimy sobie teraz radzić. Mieliśmy też absencje kartkowe, dodatkowe problemy zdrowotne m.in. Jarosława Kubickiego. Zaliczyliśmy dwie kwarantanny i w tej rzeczywistości dalej gramy o europejskie puchary i to trzeba docenić, oczywiście stąpając po ziemi. Zdaję sobie sprawę, że jest wiele elementów do poprawy, ale też doceniam to, co mamy. Biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności wyciągamy wnioski i walczymy do samego końca. Cieszę się, że cały czas jesteśmy w grze o 4. Miejsce w Ekstraklasie.

Maciej Słomiński (Interia.pl): W meczu rundy jesiennej wygraliście z Cracovią na wyjeździe 3-0, dwa gole zdobywając po stałych fragmentach gry (SFG). W tym sezonie na 38 goli ogółem, Lechia aż połowę – czyli 19 zdobyła po SFG (6 – karne, 7 – rożne, 5 – wolne, 1 – wolny bezpośredni), podczas gdy w poprzednich rozgrywkach było 37 meczów i tych goli było tylko 15. Wtedy Lechia była w liczbie strzelonych goli po SFG piąta od końca w lidze, dziś jest druga ex aequo z Rakowem od początku. Jak to tłumaczyć i jaka w tym progresie zasługa Rafała Pietrzaka i Bartosza Kopacza?

Ja się nie obrażam na to, że drużyna strzela bramki ze stałych fragmentów gry, bo to jest taki sam element gry jak każdy inny. To też pokazuje naszą pracę. Niejednokrotnie mówiłem, że wygrywamy mecze sposobem. Trudno się gra, gdy przed meczem wypada ze składu trzech zawodników. Musimy wtedy „łatać” i szukać sposobu na zdobywanie bramek i takim elementem są właśnie stałe fragmenty gry. Nie widzę w tym nic złego, cały czas nad tym pracujemy, a drużyna to wykorzystuje i z tego się cieszę. Oczywiście, że pracujemy nad organizacją gry, w tej rundzie tracimy mniej bramek i ta nasza gra w defensywie uległa poprawie. Najważniejsze są punkty i na dalszy plan schodzi, czy drużyna strzeliła bramkę ze stałego fragmentu, z autu czy z szybkiego ataku. Należy dobrać taktykę oraz sposób grania, tak żeby wygrać i żeby przyniosło to komplet punktów.

Maciej Słomiński (Interia.pl): W sezonie 2019/20 Lechia zdobyła 30 punktów na wyjeździe będąc pod tym względem najlepsza w lidze. Dziś w 14 meczach wyjazdowych macie na koncie 21 punktów, co daje 5. miejsce w lidze. To nie jest zły rezultat, jednak gorszy niż rok temu. Jak to wyjaśnić i czy pana plan taktyczny na mecze u siebie i na wyjeździe znacząco różni się od siebie?

Tak jak powiedziałem wcześniej, ten plan taktyczny jest dopasowany do tego, kogo się ma do dyspozycji, a nie kogo by się chciało mieć. Tym to jest podyktowane. Ten sezon jest szalony i nieprzewidywalny, ale musimy sobie z tym radzić. Jesteśmy w grze o europejskie puchary i obecnie to jest nasz cel numer jeden – żeby grać o to do samego końca. Jestem ambitnym trenerem, który chce grać widowiskowo, do przodu. Był moment, że graliśmy z polotem, ale absencje kilku zawodników sprawiły, że często graliśmy bez skrzydeł. Jeżeli chodzi o napastników, to teraz do dyspozycji został praktycznie tylko Flavio, ale nie załamujemy rąk, szukamy różnych sposobów, żeby drużyna grała skutecznie. Czasami przypłacamy to efektownością, ale na koniec to wynik jest najważniejszy.

Karolina Jaskulska (Lechia.net): Czy będzie miał Pan do dyspozycji wszystkich swoich graczy w meczu z Cracovią czy jednak pojawiły się w ostatnich dniach urazy/wykluczenia? I pytanie o Michała Nalepę, który pojechał do Płocka, ale nie znalazł się w meczowej dwudziestce – jak wygląda jego stan zdrowia i czy możemy się spodziewać jego obecności w dwudziestce w sobotę?

Michał na 100% będzie w „20” w sobotę. To na boisku i poza nim wiodąca postać zespołu, dlatego cieszę się, że będziemy mogli wziąć go pod uwagę w meczu przeciwko Cracovii. Niedawno nikt sobie nie wyobrażał, że nasza obrona tak długo będzie funkcjonować bez niego, ale okazało się, że gdy sięgnęliśmy do naszych rezerw, to wyglądało to całkiem przyzwoicie. W najbliższym meczu za kartki nie zagra Kristers Tobers, a dodatkowo do dzisiaj włącznie ze względu na egzaminy maturalne poza treningiem są Janek Biegański i Kuba Kałuziński. Nauka jest bardzo ważna, dlatego zawodnicy otrzymali kilka dni wolnego, żeby skupili się na maturze i od jutra wrócą do zajęć z drużyną.

Tomasz Osowski (Gazeta Wyborcza Trójmiasto): Czy pana zdaniem Kenny Saief ciałem i duchem jest jeszcze razem z zespołem, czy już myśli o tym, gdzie grać będzie w następnym sezonie?

Kibice już zdążyli już poznać Kennego, to zawodnik bardzo efektowny, którego przyjemnie się ogląda, potrafi być agresywny, potrafi dać też dużo pozytywnej energii. Nie potrafi tego przełożyć na liczby, ale z jego oceną poczekałbym do końca tej rundy, bo to jest zawodnik, który potrafi zrobić różnicę, potrafi dużo dać drużynie i czekamy, że da nam jeszcze więcej. Ja nie tracę wiary w jego umiejętności, dobre nastawienie. Te dwa bardzo ważne dla nas mecze mogą jeszcze dużo zmienić.

Jakub Treć (Przegląd sportowy): Czy oglądał pan finał Pucharu Polski? Jeżeli tak, to co pan czuł do 80. minuty?

Dobrze się stało dla całej ligi, że dzięki zwycięstwu Rakowa to 4. miejsce zapewnia kwalifikacje do Ligi Konferencji. Przez to wiele zespołów włączyło się do rywalizacji o walki o to jedno dodatkowe miejsce. Dodatkowo trwa ciekawa walka o utrzymanie, Raków z Pogonią rywalizują o wicemistrzostwo i zrobiło się ciekawie. Finał Pucharu Polski pokazał, że nie wystarczy mieć przewagi optycznej, bo mecz w ciągu kilku minut może się odmienić. Postaramy się skorzystać z tego prezentu, bo w ubiegłym roku walczyliśmy do końca i wywalczyliśmy 4. pozycję w tabeli, ale to nic nam nie dawało. Dzisiaj niezależnie od wszystkiego chcemy to powtórzyć i teraz koncentrujemy się na meczu przeciwko Cracovii.

Krzysztof Gostomczyk (Lechia.gda.pl): Czy istnieje szansa, że któryś z zawodników, którym kończą się kontrakty z Lechią, pozostanie w klubie na kolejny sezon?

Paweł Stankiewicz (Dziennik Bałtycki): Zostały już tylko dwie kolejki ligowe i sezon dobiega końca, więc chciałem zapytać trochę przyszłościowo. Czy jest Pan po rozmowach z zarządem klubu i jest szansa na to, że drużyna zostanie wzmocniona, a może jakieś rozmowy już są prowadzone? I czy może już Pan powiedzieć coś na temat przygotowań do nowego sezonu?

Nie dzielę zawodników na tych, którym kończą się kontrakty, czy nie. Chcę jak najlepiej dla zespołu i zamierzam zakwalifikować się do Ligi Konferencji, dlatego 4. miejsce na zakończenie sezonu jest dla nas priorytetem. To nie jest jeszcze czas na ocenianie zawodników, wystawianie ocen, bo te dwa mecze jeszcze mogą sporo zmienić i przyszłość niektórych zawodników jeszcze się rozstrzyga. Potwierdzam to m.in. wystawiając różnych zawodników do gry niezależnie od tego, czy komuś kończy się kontrakt, czy nie. W tych dwóch meczach jeszcze wiele może się wydarzyć.

Wiemy, że odeszło – również w tym sezonie – wielu zawodników, jest miejsce dla kolejnych i cały czas nad tym pracujemy. Wielu zawodników nie pozyskaliśmy m.in. ze względu na ograniczenia budżetowe. Teraz mamy kilku zawodników, którzy są w kręgu naszych zainteresowań, ale chciałbym, aby to były wzmocnienia i dobrze byłoby, abyśmy przed rozpoczęciem przygotowań zrealizowali przynajmniej dwa transfery a kolejne dwa przygotowywali. Nasza odpowiedzialność finansowa powoduje, że chcemy aby nowi zawodnicy nie tylko uzupełniali skład, czy spełniali tylko funkcję treningową, ale wzmocnili ten zespół. Mamy upatrzonych kilku zawodników ofensywnych, bo tutaj jest największe zapotrzebowanie. Teraz jednak skupiamy się na tym, aby jak najlepiej zakończyć ten sezon.

Przygotowanie rozpoczniemy 14 czerwca. Mamy zaplanowany obóz w Gniewinie, potwierdzone są już pierwsze gry kontrolne z Rakowem Częstochowa i Legią Warszawa. Czekamy na ostatnie rozstrzygnięcia, bo to zdecyduje, czy będziemy grać kolejne mecze sparingowe, czy weźmiemy udział w eliminacjach Ligi Konferencji. Łącznie nasz okres przygotowawczy potrwa sześć tygodni i jesteśmy przygotowani na różne warianty.

Liczę, że wreszcie wróci normalność – wyjedziemy na zgrupowanie, przygotujemy się, zagramy konkretne sparingi, co pozwoli nam poznać dokładnie zawodników, przećwiczyć różne warianty, bo Lechia przygotowana – po okresie przygotowawczym, po grach kontrolnych, to będzie inna Lechia. To będzie lepsza Lechia. Dzisiaj skupiamy się na walce o 4. miejsce, ale przygotowania do kolejnego sezonu już mamy skrupulatnie zaplanowane.

 

Konferencja przed meczem Lechia – Legia

Konferencja przed spotkaniem 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy Lechia Gdańsk – Legia Warszawa z udziałem Piotra Stokowca

  • Bartosz Naus (Radio Mors): Dlaczego w tym sezonie nie umiecie pokonywać drużyn, które kadrowo wydają się silniejsze?
    Oba mecze z Lechem i Pogonią przegrane, poprzedni mecz z Legią przegrany, w meczach z Piastem tylko jeden punkt, z Rakowem porażka i wygrana. Łącznie zdobyliście w tych meczach 4 punkty na 27 możliwych. To tyle samo co Podbeskidzie, a gorzej niż będąca na miejscu spadkowym Stal Mielec, która w meczach z tymi rywalami zdobyła 7 punktów, a ma do zagrania jeszcze 4 rewanże. W zasadzie nigdy nie jesteście równorzędnym rywalem dla pozostałych drużyn walczących o górne miejsca w tabeli.
    Co zrobicie inaczej w porównaniu do poprzednich meczów, żeby Lechia tym razem nie była tłem, i żeby to rywal wracał na tarczy?

Podobnie jak redaktor jestem mocno poirytowany ostatnią porażką, bo nie przywykliśmy do przegrywania w takich rozmiarach. Myślę, że to nie był mecz na 0:3.

Jeśli jednak dobrze rozumiem to pytanie, to chodzi o to, dlaczego drużyna kadrowo słabsza przegrywa z drużyną kadrowo silniejszą. Odpowiedź jest oczywista i każdy sam może sobie na to pytanie odpowiedzieć. Dzisiaj Filip Mladenović gra dla Legii – pytanie, czy Lechia Gdańsk byłaby silniejsza czy słabsza z Filipem w składzie. Czy Lechia byłaby silniejsza czy słabsza z Nalepą, Kubickim, Tobersem, Saiefem? Wcześniej mówiłem, że często wygrywamy przygotowaniem, fortelem taktycznym, sposobem i w ten sposób staramy się niwelować nasze braki kadrowe, ale jak się okazuje, nie zawsze się to udaje.

Rozumiem to pytanie również w kontekście wartości piłkarskiej – czy ona ma znaczenie. Jakość ma bardzo duże znaczenie dla wygranej w meczu i to nie ulega żadnej wątpliwości. Nie mniej ważna jest też szeroka ławka rezerwowych, zwłaszcza w końcówce sezonu, kiedy dochodzą kontuzje, pauzy za kartki, zmęczenie. Wtedy zawodnicy, którzy wskakują też muszą wnosić odpowiednią jakość. Dla przykładu możemy wziąć wczorajszy mecz naszego najbliższego przeciwnika z Piastem Gliwice. W 57. minucie schodzą Gvilia i Kapustka a pojawiają się Luquinhas i Martins. W naszym przypadku w ostatnim meczu za Kałuzińskiego i Biegańskiego wchodzą Koperski i Żukowski i Koperski oraz Egy Maulana. To zawodnicy dobrze rokujący, ale jeszcze nie gotowi, rozwijający się, mający szanse zostać dobrymi zawodnikami. Podsumowując – wartość sportowa zawodników i szeroka ławka są bardzo ważne. To robi różnicę – tym zdobywa się trofea, puchary i ta jakość ma olbrzymie znaczenie. My staramy się to niwelować na różne sposoby i walczyć jak równy z równym, ale nie zawsze się to udaje.

  • Paweł Skorb (SportowaPlaneta.pl): Dla Lechii to bardzo ważny mecz w kontekście walki o europejskie puchary. Jak Pana zespół zamierza zagrać przeciwko Legii?

Nie przeceniałbym tego meczu z Legią. Potem gramy jeszcze 3 mecze z Wisłą Płock, Cracovią i Jagiellonią. To jest na pewno mecz szczególny, bo zawsze mecze przeciwko Legii Warszawa, to są fajne mecze, na które czekają kibice i to jest sól sezonu, ale kolejne mecze będą tak samo ważne. Nawet jeśli wygramy z Legią to w kolejnych meczach też musimy zdobywać punkty. Znamy jednak powagę tego meczu i na pewno zrobimy wszystko, żeby dobrze się zaprezentować, dać pozytywny impuls przed tymi ostatnimi meczami i odpowiednim sposobem wygrać z Legią.

  • Paweł Skorb: Legia w ostatnich trzech meczach zanotowała dwa remisy i wygraną. Jakie największe atuty dostrzega Pan w zespole najbliższego rywala?

To drużyna dobrze zbudowana, mająca swoje atuty od doświadczonego bramkarza poprzez solidną obronę, dobre skrzydła, dużo biegający środek pola. Dużo młodych zawodników jak Slisz czy Kapustka uzupełnionych jakościowymi zawodnikami zagranicznymi, jak chociażby Pekhart, który będzie najprawdopodobniej królem strzelców PKO BP Ekstraklasy.

My też mamy plan na ten mecz i będziemy chcieli go zrealizować, a nie opowiadania o atutach przeciwnika nie do końca jest moją rolą. My mamy swój sposób na Legię, wiemy jak chcemy grać i też mamy swoją wartość, bo nieprzypadkowo liczymy się wciąż w walce o europejskie puchary i tej walki nie odpuścimy do samego końca.

  • Tomasz Osowski (GW Trójmiasto): Czy postawa bocznych obrońców w defensywie to jest według pana w ostatnim czasie jakiś problem? Szuka Pan różnych rozwiązań, ale chyba najlepiej radził sobie Bartosz Kopacz, dla którego nie jest to naturalna pozycja. Pytam również w kontekście bardzo mocnych skrzydeł Legii z Filipem Mladenoviciem na czele.

Bartek grając na prawej stronie dobrze się spisywał i też byłem z niego zadowolony, ale przed tym meczem będę przede wszystkim patrzeć na to, kto jest zdrowy i kogo mam do dyspozycji. Tak się ostatnio składa, że to pole manewru przy kontuzjach Nalepy i Tobersa jest mocno ograniczone. Nie ma za bardzo możliwości zmiany systemu – jak np. w ostatnim meczu z Lechem.

Skrzydła Legii to jest ich duży atut. Znamy Filipa Mladenovicia, bo pod opieką naszego sztabu mocno się rozwinął, wypromował, poszedł w górę, podpisał dobry kontrakt i chce dalej się rozwijać, pokazywać w reprezentacji swojego kraju. Mocno w tym uczestniczyliśmy i tym bardziej się cieszymy i znamy jego atuty. Oglądaliśmy ostatnie mecze naszego przeciwnika, łącznie z tym wczorajszym meczem z Piastem, ale mamy swój plan na ten mecz. Chcemy zagrać po swojemu, bo drużyna niejednokrotnie pokazała, że ma charakter. Ten ostatni mecz nam nie wyszedł i nie chcę wracać do ograniczeń, które mieliśmy w tym meczu. To będzie nowe spotkanie, a my chcemy tym meczem dać pozytywny impuls nam i kibicom, żeby zapunktować przed ostatnimi trzema meczami, żeby walka o puchary trwała do ostatniej kolejki.

 

Piotr Stokowiec na konferencji po meczu z Lechem

Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk: – Nigdy nie szukałem tanich usprawiedliwień i dzisiaj też ich nie będę szukał. Szkoda na pewno tego wyniku, bo Lechia nie zwykła przegrywać w takim wymiarze. Jest to bolesne tym bardziej, że nic takie wyniku nie zapowiadało. Dobrze weszliśmy w ten mecz, zagraliśmy dobrze przez pół godziny, dobrze budowaliśmy grę, ale potem w 10 minut straciliśmy 2 bramki i wszystko się posypało.

Na pewno braki kadrowe zwłaszcza w linii defensywnej wymusiły przebudowę naszej gry. Wcześniej udawało się to tuszować, dzisiaj nasza gra w defensywie jednak kulała. Nie jestem czarodziejem i nie zastąpię ad hoc pięciu zawodników pokroju Kubickiego, Tobersa, Saiefa, Makowskiego i Nalepy.

Szkoda, bo na pewno jest to dla nas bolesna porażka, ale nie poddajemy się i chcemy się szybko pozbierać, bo w niedzielę czeka nas kolejny mecz i musimy z dzisiejszego spotkania wyciągnąć odpowiednie wnioski. Musimy patrzeć do przodu i na pewni z niczego nie rezygnujemy. Dopóki będzie tylko szansa zajęcia 4. miejsca, na pewno nie odpuścimy i będziemy o nie walczyć.

Radosław Nawrot, interia.pl: – Na ile wpływ na tak wysoki wynik pomiędzy obydwoma drużynami miał fakt nowej miotły w Lechu?

Piotr Stokowiec: –Myślę, że akurat mamy takie szczęście, że już chyba trzecia drużyna, z którą się mierzymy jest po zmianie trenera. To na pewno nie jest ułatwienie, bo to zawsze jest nowy impuls, zawodnicy chcą się pokazać. Jednak nie łączyłbym wysokości naszej porażki z faktem zmiany trenera w Poznaniu. Lech jest zmotywowany, ma wartościową kadrę i wartościowych zawodników, a że ostatnio im się nie układało, nie oznacza, że wszystko było złe. Jakiś wpływ ta zmiana może mieć, ale nadal nie chcę szukać tzw. tanich usprawiedliwień. Na gorąco myślę, że ta porażka jest za wysoka, ale w tym przypadku mogę mieć pretensje tylko do siebie.

Stokowiec – Fornalik – dwugłos trenerski po remisie

Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk: – Dzisiaj się potwierdziło, że piłka nożna to najbardziej emocjonująca dyscyplina na naszej planecie. Na pewno ten mecz bardzo źle się ułożył dla nas jeszcze przed jego rozpoczęciem. Wypadło nam trzech zawodników, którzy byli przewidziani do gry plus Michał Nalepa i to nam mocno ograniczyło pole manewru, możliwość zmiany systemu czy podkręcenie tempa.

Opisując ten mecz przychodzi mi na myśl frazes, że to jest „gra błędów”. Dzisiaj popełniliśmy dwa katastrofalne błędy, które zakończyły się utratą bramek, ale mimo wszystko chciałbym wziąć Bartka Kopacza i Dusana Kuciaka w obronę. To są zawodnicy, którzy dużo dla nas znaczą i wiele razy nam pomagali. Zresztą Dusan poza tym błędem zagrał świetne spotkanie.

Cieszę się, że pokazaliśmy charakter, bo przy wyniku 0:2 dążyliśmy do zdobycia bramki i stworzyliśmy kilka sytuacji, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Druga bramka dla gości zdobyta szybko po rozpoczęciu drugiej połowy podcięła nam trochę skrzydła, ale dobrze na nią zareagowaliśmy. Wpuściłem na boisko młodzieżowców – Kuba Kałuziński i Mateusz Żukowski dali impuls i jako drużyna pokazaliśmy charakter walcząc do końca. Z przebiegu meczu mogę powiedzieć, że był to szczęśliwy remis, ale my na ten wynik mocno zapracowaliśmy. Dążyliśmy praktycznie przez cały mecz do strzelenia bramki, to ziściło się w końcówce i to była nagroda za nasze wysiłki.

Piast jest drużyną, która nie traci dużo bramek, przeciwko niej nie stwarza się dużo sytuacji, a my strzeliliśmy dzisiaj dwie bramki i stworzyliśmy kilka kolejnych znakomitych sytuacji do zdobycia bramki. Ten wynik ma dla nas mentalnie duże znaczenie, bo wciąż nie zamyka drogi do walki o czołowe lokaty. Sprawa jest otwarta, patrzymy do przodu i tak jak dzisiaj z charakterem będziemy grać do samego końca.

Jakub Treć (Przegląd Sportowy): Dzień dobry Panie Trenerze. Przed spotkaniem mówił Pan, że kluczowa dzisiaj będzie koncentracja. Patrząc na błędy pańskich zawodników (Kopacz, Kuciak), to się potwierdziło. Lechia także skorzystała na braku koncentracji Piasta w końcówce meczu.

Takie błędy nam się nie przydarzały i są proste do wyeliminowania. Ważna jest jednak umiejętność odpowiedzi na błąd. Wiemy z naszego przygotowania mentalnego, że na błąd trzeba odpowiedzieć dwoma dobrymi zagraniami i ta odpowiedź była dzisiaj bardzo dobra. Cieszę się z impulsu, którzy dali też młodzi zawodnicy. Dążyliśmy do strzelenia pierwszej bramki, bo wiedzieliśmy, że będzie kluczowa i to się potwierdziło. Koncentracja, nie poddawanie się, walka i odpowiedź na błędy – nasza reakcja była świetna.

Jakub Treć: Czym była podyktowana zmiana Jana Biegańskiego w przerwie?

Przede wszystkim płynnością w grze. Janek ma swoje atuty w grze destrukcyjnej, ale być może jeszcze odczuwa zmęczenie po meczach reprezentacji młodzieżowej i brakowało precyzji w jego zagraniach. Uznaliśmy, że Jarek Kubicki lepiej sprawdzi się jako „szóstka” i przy wyniku 0:1 chcieliśmy wprowadzić więcej płynności w grze ofensywnej. To się potwierdziło – kiedy wymieniliśmy kilka podań, zmieniliśmy stronę, to od razu akcje nabierały rozmachu i stwarzaliśmy sytuacje.

Maciej Słomiński (interia.pl): Czy kiedykolwiek uczestniczył Pan w meczu, w którym drużyna zdobywa punkt przegrywając 0-2 3 minuty przed końcem?

Z tego, co pamiętam, to prowadziłem w takim meczu Zagłębie Lubin przeciwko Cracovii, kiedy przegrywaliśmy 0:2. Trenerem przeciwnika był Jacek Zieliński i obydwie bramki dla nas padły w doliczonym czasie gry. Po tym meczu trener Zieliński powiedział, że „Trzeba się walnąć głową w ścianę”. Ale wolałbym nie przeżywać już takich horrorów, bo oddziały kardiologiczne są zajęte, a kibice pewnie dostawali palpitacji serca. Finalnie wszystko się udało, ale mimo to wolałbym, abyśmy taką zdobycz punktową zapewniali sobie wcześniej.

Continue reading „Stokowiec – Fornalik – dwugłos trenerski po remisie”

Dwugłos trenerski po meczu Śląsk – Lechia

Piotr Stokowiec: – Dziwnie potoczył się ten mecz, bo na początku stworzyliśmy dwie dobre sytuacje, ale w nieoczekiwanym momencie sami straciliśmy bramkę. To wybiło nas z rytmu i graliśmy bardzo nerwowo. Śląsk przejął inicjatywę, stworzył kilka sytuacji, ale wróciliśmy do gry po bramce Tomasza Makowskiego. Wtedy odzyskaliśmy równowagę i zaczęliśmy grać odważniej.

W drugiej połowie dokonaliśmy kilku korekt w składzie i nadawaliśmy ton grze, grając ofensywnie, widowiskowo i stwarzając sytuacje bramkowe. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy tych szans, które mieliśmy, ale Śląsk też zagrał dzisiaj bardzo dobre spotkanie i to był chyba najtrudniejszy przeciwnik, z jakim nam przyszło grać w tym roku.

Drużyna dzisiaj pokazała charakter i z tego jestem zadowolony. Na pewno chcieliśmy tutaj wygrać i gonić czołówkę, ale ten remis nie krzywdzi żadnej z drużyn. Przyjmujemy to i walczymy dalej – dopóki piłka w grze, będziemy grali o pełną pulę. Przed nami trudne mecze, ale nie oglądamy się na nikogo.

Tomasz Galiński (WP Sportowe Fakty): Jak Pan ocenia dzisiejszy mecz – z jednej strony trochę szczęścia, bo w pierwszej połowie Śląsk miał sporo dogodnych sytuacji, ale z drugiej chyba niedosyt, bo po przerwie chyba Wy mieliście najlepszą okazję i spokojnie mogliście zgarnąć komplet punktów.

– Mogę pochwalić drużynę za to, że potrafiła reagować i na takim trudnym terenie postawiliśmy swoje warunki i dążyliśmy do zwycięstwa. Ja nie nazywałbym tego szczęściem. To jest przygotowanie, bramkę zdobyliśmy też po wymuszeniu, po skoku pressingowym. Taki sposób gry przyjęliśmy mając też pewne ograniczenia. Kilku naszych zawodników nie jest jeszcze gotowych do gry i próbujemy się w tym odnajdywać. Czujemy niedosyt, bo szczególnie w drugiej połowie mocno pracowaliśmy na to, aby zdobyć trzy punkty. Stara piłkarska prawda mówi jednak, że jeśli nie możesz meczu wygrać, to przynajmniej go zremisuj. Teraz już patrzymy do przodu – jeszcze jest sześć meczów do rozegrania i mamy o co się bić.

Krzysztof Banasik (slask.net.com): W drugiej połowie Śląsk nie atakował już tak groźnie. To efekt słabszej gry gospodarzy, czy lepszej Lechii?

– Mieliśmy taki pomysł na ten mecz, aby w pierwszej połowie oddać trochę pola Śląskowi, a na drugą mieliśmy przygotowane zmiany ofensywne. One też uporządkowały naszą grę. Wykorzystujemy potencjał, który mamy i o mojej drużynie mogę powiedzieć, że graliśmy dobrze – szczególnie na początku pierwszej połowy i w drugiej części meczu. Takie mecze też już przegrywaliśmy, a dzisiaj remis nie krzywdzi żadnej z drużyn. W meczu przyjaźni podzieliliśmy się punktami, ale po spotkaniu na dobrej intensywności i po walce do ostatniej minuty.

Jacek Magiera: – Były momenty bardzo dobre, stworzyliśmy sobie kilka dogodnych sytuacji w pierwszej części gry. Cieszą te momenty dobrej, kombinacyjnej gry. Byliśmy drużyną, która bardzo dobrze prezentowała się w środku boiska. W drugiej części meczu już tego nie było. Chcąc grać trójką obrońców musi być odwaga w grze do przodu, a my zbyt wiele podań kierowaliśmy do tyłu. Nie mieliśmy już płynności. Czuję niedosyt. Chcemy nauczyć drużyny wygrywania, nawet w sytuacjach, gdy trzeba bronić i cierpieć w defensywie. Przeanalizujemy ten mecz i zaczniemy przygotowywać się do kolejnego spotkania. Za chwilę wchodzimy w intensywny okres, gramy co trzy dni. Nie ma czasu rozmyślać, trzeba wyciągnąć wnioski i walczyć w kolejnym meczu o zwycięstwo.

Nie uważam, że drużyna Śląska nie była głodna zwycięstwa. Dwie połowy były zupełnie inne. Podobnie jak w Białymstoku pierwsza połowa była bardziej ofensywna, a w drugiej to przeciwnik częściej posiadał piłkę i próbował dominować. Nawet w takich sytuacjach można rozstrzygać spotkania na swoją korzyść. Pracujemy nad tym, by płynność w rozegraniu była lepsza i współpraca między zawodnikami weszła na wyższy poziom. Poświęcamy temu czas na treningach i odprawach pomeczowych. Będziemy analizować to spotkanie, ale najważniejsze będzie to, by w meczu z Górnikiem dalej utrzymać intensywność, jaką prezentowaliśmy dziś w pierwszej połowie i dołożyć taką postawę również w drugiej.

Zawsze powtarzam każdemu zawodnikowi, że ma zadbać o siebie i swoje przygotowanie do meczu pod każdym względem, zarówno mentalnym i sportowym. Piłkarz musi sobie poradzić z rolą rezerwowego i wejściem z ławki. Ma pomóc drużynie w osiągnięciu korzystnego wyniku. Nie będę w tej chwili oceniał i komentował zmian, bo każda miała inny charakter. Potrzebujemy czasu na analizę, by odpowiedzieć na pytanie czy zawodnicy rezerwowi spełnili swoje zadania. Wchodzili w różnych momentach, gdy nasza drużyna nie była w posiadaniu piłki. Chcieliśmy wzmocnić intensywność bronienia i atakowania. 

Dowiedziałem się po meczu, że to był pierwszy występ Rafała Makowskiego w podstawowym składzie. Myślałem, że miało to miejsce już wcześniej. Przychodząc do Śląska nie interesowały mnie statystyki, każdy miał czystą kartę i każdy pracuje na swoją przyszłość. Uważam, że Rafał zagrał bardzo poprawnie. Był aktywny w rozegraniu i w obronie. Jego aktywność była bardziej widoczna w pierwszej połowie, ale w drugiej części meczu graliśmy trochę inaczej, dlatego było go widać trochę mniej. Wykonał swoją pracę tak, jak należy. Na miejsce w pierwszym składzie zasłużył sobie pracą na treningach. Był aktywny i uznałem, że to on wyjdzie od pierwszej minuty. Mathieu Scalet zagrał solidnie w Białymstoku i ma być gotowy na spotkanie w Zabrzu. Jest rywalizacja, która ma pomóc obu zawodnikom wejść na wyższy poziom. Każdy z nich może grać jeszcze lepiej i będziemy pracować nad tym, by się rozwijali.

Dołożyć kolejne 3 punkty

W ramach 24. kolejki PKO BP Ekstraklasy Lechia Gdańsk zmierzy się na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. Spotkanie jako arbiter główny poprowadzi Piotr Lasyk.

Przed nami kolejny mecz przyjaźni, jednak na boisku na pewno nie będzie mowy o przyjaznej rywalizacji. Pomimo przeciętnego początku rundy wiosennej w wykonaniu Biało-Zielonych, ostatnie tygodnie to bardzo dobry czas dla naszego zespołu. Od 13 lutego, kiedy Lechia wygrała na wyjeździe z Rakowem Częstochowa, drużyna Piotra Stokowca straciła punkty w zaledwie dwóch meczach, remisując na wyjeździe z Podbeskidziem oraz przegrywając w Szczecinie z Pogonią. W tym okresie, oprócz wspomnianego już wcześniej zwycięstwa nad Rakowem, Lechia była górą w rywalizacjach z Górnikiem Zabrze, Stalą Mielec, Wisłą Kraków oraz Zagłębiem Lubin. Szczególnie dużo pozytywnych recenzji Lechiści zebrali po ubiegłotygodniowym zwycięstwie nad Zagłębiem. Lechia wygrała to spotkanie 3:1, a gole zdobywali wówczas Łukasz Zwoliński, którego trafienie zostało wybrane bramką kolejki, Mario Maloca oraz Žarko Udovičić, który wpisał się na listę strzelców w drugim kolejnym domowym starciu. Efektem dobrej dyspozycji Biało-Zielonych jest 4. miejsce w ligowej tabeli.

W sobotni wieczór Lechię czeka trudne zadanie. Śląsk Wrocław znajduje się na 6. miejscu i w przypadku zwycięstwa w nadchodzącym spotkaniu zespół z Wrocławia zrównałby się liczbą punktów z naszym zespołem. Minione dni przyniosły we Wrocławiu dużą zmianę. Vítězslav Lavička został zastąpiony przez Jacka Magierę na stanowisku pierwszego trenera. Powodem tej decyzji była słaba dyspozycja Śląska w bieżącym roku. Przed przyjściem trenera Magiery wrocławianie wygrali zaledwie jedno spotkanie w ostatnich 8 meczach. Kibice z Wrocławia nie musieli długo czekać na efekty pracy nowego szkoleniowca, ponieważ Śląsk zainkasował komplet punktów już w pierwszym meczu pod wodzą Jacka Magiery. W 23. kolejce „WKS” wygrał na wyjeździe z Jagiellonią Białystok 1:0, a bramkę na wagę trzech punktów zdobył Erik Exposito, który w obecnym sezonie jest najlepszym strzelcem Śląska. Hiszpan zgromadził na swoim koncie 6 goli.

 

Trenerski dwugłos przed meczem

Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk: – Na pewno jeszcze za wcześnie, żeby oceniać pracę Jacka Magiery. Współpracowaliśmy, gdy Jacek był selekcjonerem reprezentacji młodzieżowych i cały czas byliśmy w kontakcie. Widać od razu efekty w postaci zwycięskiego meczu na wyjeździe, z czym ostatnio wrocławianie mieli duże problemy. Zmienili też system, grają trójką obrońców, ale mimo widocznych pozytywnych efektów wciąż jest za wcześnie, żeby oceniać jego pracę we Wrocławiu. My mamy swoje sposoby – potrafimy grać trzema obrońcami, potrafimy zmieniać systemy w trakcie meczu i na mecz ze Śląskiem też mamy plan, którego teraz jeszcze nie będę zdradzał. Jesteśmy przygotowani, jak do każdego przeciwnika i cieszę się, że dojdzie do takiego spotkania trenerów i sztabów, bo w tym meczu taktyka będzie odgrywać dużą rolę.

Jacek Magiera, trener Śląska Wrocław: – Chcemy zwrócić uwagę na swoją organizację gry, na swoje działania, by drużyna była zorganizowana i skupiona od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty, by wykorzystać swój potencjał i możliwości. Jeśli chodzi o grę, to kluczem jest to, byśmy utrzymywali intensywność. To jedyna droga, żeby rozstrzygać spotkania na swoją korzyść. Każdego dnia pracujemy nad tym, by jakość gry była na jak najwyższym poziomie. Kolejne jednostki treningowe oraz spotkania z drużyną, analizy, rozmowy grupowe, formacyjne i indywidualne mają podnieść poziom wiedzy i umiejętności. Pracujemy nad tym. Chciałbym, żeby z każdym spotkaniem powtarzalność była większa i byśmy coraz lepiej się rozumieli.

Mecz ze Śląskiem Wrocław zostanie rozegrany w sobotę, 10 kwietnia o godzinie 20:00 na Stadionie Miejskim we Wrocławiu. Ze względu na panujące obostrzenia spotkanie odbędzie się bez udziału publiczności. Transmisję z tego meczu będzie można obejrzeć w Canal + Sport.

Dwugłos trenerski po meczu Pogoń – Lechia

Poniżej przedstawiamy podsumowanie spotkania okiem trenerów obydwu drużyn:

Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk:

Po pierwsze gratuluję Pogoni zwycięstwa. Na pewno pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, graliśmy zbyt pasywnie.

Robiliśmy wiele, że wspomóc drużynę. Próbowaliśmy zmienić ustawienie, w końcówce przeszliśmy nawet na ustawienie 4-4-2, aby wykorzystać dwójkę naszych napastników. Dobrą zmianę wniósł też Conrado na lewej obronie, gdzie jego rajdy i dośrodkowania wniosły dużo ożywienia. To była dobra odpowiedź na zbyt dużą dominację Pogoni w pierwszej połowie.

Szkoda tym bardziej, że w drugiej połowie zasłużyliśmy na więcej. Paradoksalnie, kiedy zaczęliśmy lepiej grać, oddaliśmy 9 strzałów i stwarzaliśmy sobie sytuacje, straciliśmy bramkę, ale tak okrutna potrafi być piłka.

Muszę jednak pochwalić naszych zawodników za determinację. Pokazali – szczególnie w drugiej połowie – że nie godzą się na porażkę. Szkoda, że nasza passa meczów bez przegranej została przerwana. Jesteśmy źli, bo na pewno zasłużyliśmy na dużo więcej i postaramy się przełożyć to na następne mecze.

Trzeba przełknąć tę pigułkę. Teraz jest przerwa na mecze reprezentacji i liczę, że wrócą zawodnicy, którzy dochodzą do siebie po kontuzjach i chorobach. Myślę, że nie powiedzieliśmy w tym sezonie ostatniego słowa.

Kosta Runjaic, trener Pogoni Szczecin:

Myślę, że widać po mnie, że mi ulżyło i jestem zadowolony. Dziś zespół dużo z siebie dał i wygrał. W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze, ale zabrakło bramek. Po przerwie wiadomo było, że Lechia będzie miała swoje momenty. W ostatnich 5 meczach 4 wygrali i 1 zremisowali. W tym zespole jest jakość i było to momentami widać. Przy takiej grze, jaką zaprezentowaliśmy w pierwszej połowie i nie przełożyliśmy tego na wynik, to wiadomo było, że będzie trudno. Szczególnie, gdy gra się z Lechią – zespołem dobrze ułożonym i nieźle grającym z kontry. Był ten moment, gdy było trochę wolnego miejsca. Kozłowski to wykorzystał, a Kucharczyk wykończył akcję. Później Lechia miała 2-3 groźne sytuacje. Dante Stipica nam pomógł i udało nam się zagrać „na zero” z tyłu. Trzeba szczerze powiedzieć, że to zwycięstwo jest bardzo ważne nie tylko dla nas, ale i dla całego klubu. Teraz możemy trochę odpocząć i przygotować się do następnego meczu.

Trenerski dwugłos po meczu Lechii z Jagiellonią

Bogdan Zając, trener Jagielloni Białystok:

Bardzo dobre rozpoczęcie sezonu, ale to było ciężko wywalczone zwycięstwo. Wynik nie odzwierciedla do końca tego, co się działo na boisku. D drugiej bramki ten mecz był wyrównany i w pewnych momentach w drugiej połowie brakowało nam spokoju, dokładności i to pozwalało Lechii nawiązywać walkę na styku. Z takiej walki wynikają też stałe fragmenty gry i przy jednym z nich świetnie spisał się Xavier Dziekoński, który po strzale Rafała Pietrzaka uratował nas przed stratą bramki i utrzymał nas w grze.

Na początku szybko strzelona bramka, kilka sytuacji, które powinniśmy lepiej wykończyć i mogliśmy prowadzić wyżej. Czerwona kartka dla zawodnika Lechii spowodowała zbyt wiele rozluźnienia w naszych poczynaniach. Końcówka pierwszej połowy i pierwsze pół godziny drugiej połowy graliśmy inaczej niż sobie założyliśmy – nie tak to miało wyglądać. Wprowadzone zmiany miały naszą grę ustawić inaczej, ale tak się nie stało. Na szczęście druga bramka zamknęła to spotkanie na naszą korzyść.

Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk:

Jestem rozczarowany tą inauguracją drugiej rundy. Zbyt nerwowo, bez odpowiedniej koncentracji weszliśmy w ten mecz. Szybko stracona bramka dodatkowo wprowadziła wiele nerwowości w nasze poczynania i nie graliśmy tego, co sobie wcześniej założyliśmy. Nie możemy tak zaczynać meczów. W pierwszej połowie mieliśmy za dużo słabych ogniw. Nasi zawodnicy potrafią grać na wyższym poziomie, dzisiaj grali poniżej swoich możliwości. Staramy się stawiać na młodych zawodników i czasami zdarzy się, że takiemu zawodnikowi nie wytrzymują nerwy. Nie chcę dyskutować zasadności kartek, ale efekt był taki, że byliśmy zmuszeni do gry w dziesięciu, co zmusiło nas do podjęcia ryzyka. Dopiero po korekcie składu oraz kilku męskich słowach w szatni wzięliśmy na siebie odpowiedzialność i widać był efekty. W drugiej połowie zmieniliśmy ustawienie i nasza gra wglądała nawet lepiej, niż gdy graliśmy w jedenastu. Zabrakło jednak konkretów i sfinalizowania akcji, tym bardziej, że stworzyliśmy sobie kilka doskonałych sytuacji. W odpowiedzi Jagiellonia przeprowadziła kontrę i zdobyła drugą bramkę.

To jest gorzka pigułka do przełknięcia, ale na pewno nie załamujemy się, bo to jest dopiero początek drugiej rundy i pokazaliśmy wiele dobrych akcji i na pewno podziała to na nas mobilizująco. Jesteśmy źli, że tak się potoczył ten mecz, bo absolutnie ten pojedynek mógł i powinien potoczyć się zupełnie inaczej.

Trudno jest ocenić debiut nowych zawodników, tym bardziej, że graliśmy w dziesięciu. Biegański na pewno ma przyszłość przed sobą i z taką myślą go wzięliśmy, natomiast Ceesay, gdy graliśmy jego stroną pokazał, że możemy mieć z niego pożytek.

Nawiązując do czerwonej kartki dla Jakuba Kałuzińskiego – wprowadzamy młodych zawodników, jest też przepis mówiący o wprowadzaniu młodzieżowców do Ekstraklasy. Potrzeba do tego trochę cierpliwości, dobrej woli. Myślę, że sędziowie też powinni w tym wprowadzaniu młodych zawodników uczestniczyć i brać to pod uwagę. To są młodzi zawodnicy, którzy nie mają takiego doświadczenia i spokojnie można było upomnieć zawodnika. Zachował się nie tak, jak powinien i nie chcę go usprawiedliwiać, ale te sytuacje nie zawsze są oczywiste, tym bardziej, że była to druga żółta kartka, dlatego można było tu pewnie wykazać więcej zrozumienia.